Za młodu wdawała się w barowe bójki, ale zawsze w czyjejś obronie. Nadal jest gotowa stawić czoło przemocy, by kogoś ochronić. Teraz robi to niemal profesjonalnie, bo ma za sobą trening do filmu „Ścigane”, w którym gra antyterrorystkę. Z okazji zbliżającej się premiery udało nam się porozmawiać z jedną z najsłynniejszych Szwedek w Hollywood.
To ważne, byśmy oglądali w kinie kobiety, które nie są sexy i atrakcyjne, ale są ludzkie. Które nie żyją dla innych, za to są profesjonalistkami w zawodach, w jakich zazwyczaj widujemy mężczyzn – mówi „Fashion Magazine” Noomi, którą od kwietnia
można będzie oglądać w filmie „Ścigane” (dostępny na VOD). Aktorka wciela się w Sam, znakomicie wyszkoloną ochroniarkę i antyterrorystkę mającą zadbać o bezpieczeństwo nastoletniej córki bogacza. Scenarzyści stworzyli tę postać, inspirując się doświadczeniami legendarnej bodyguard Jacquie Davis, specjalistki od najtrudniejszych zadań, która przez 30 lat odbijała zakładników, ratowała ofiary porwań (np. ocaliła kobietę uprowadzoną w Pakistanie, a potem przeprowadziła ją nielegalnie przez granicę z Indiami) i chroniła znanych ludzi (m.in. J.K. Rowling). Davis osobiście przeszkoliła aktorkę na potrzeby filmu – uczyła ją walki wręcz i posługiwania się bronią. Choć Noomi postawiła sobie poprzeczkę wysoko, rezygnując z pomocy kaskaderów i odgrywając wszystkie
sceny sama, w rozmowie z nami przekonuje, że nie one były największym wyzwaniem.
– Najtrudniejsze było zrozumienie, jak to jest traktować czyjeś życie jako ważniejsze od swojego, a do tego kontrolować strach i zachowywać spokój. Musiałam nauczyć swój mózg, by nie reagował na emocje – tłumaczy. Nic dziwnego, że to aspekt psychiczny, a nie fizyczny roli przysporzył jej problemów. Noomi jest wysportowana, poza tym od lat gra twardzielki pokroju Sam a sceny walki to dla niej chleb powszedni.
Międzynarodowa publiczność poznała ją 10 lat temu dzięki roli w serii „Millennium” na podstawie bestsellerowych kryminałów Stiega Larssona. Rapace zagrała Lisbeth Salander, genialną hakerkę z trudną przeszłością, która w wieku 12 lat podpaliła koktajlem Mołotowa samochód swojego ojca. W ten sposób pomściła matkę, którą ten pobił tak dotkliwie, że trwale uszkodził jej mózg. Nie mniej wywrotowa jest jej Elizabeth Shaw z „Prometeusza” Ridleya Scotta, która przeprowadza na sobie cesarskie cięcie.
Śledząc życie prywatne aktorki, można dojść do wniosku, że do pewnego stopnia gra siebie. 39-latka przyznaje, że jako młoda dziewczyna potrafiła wdawać się w bójki w barach. – Byłam dość wybuchowa – mówi „Fashion Magazine”. – Zdarzało mi się stanąć w obronie przyjaciół, jeśli zostali źle potraktowani przez ochronę lub ktoś był dla nich niegrzeczny. Ale też nie jest tak, że ciągle się z kimś biłam – śmieje się. Czy takie doświadczenia sprawiają, że łatwiej jej wcielać się w twardzielki? – Wszystko, co wydarzyło się w moim życiu, wciąż jest ze mną, niosę ten bagaż doświadczeń że sobą i na nim buduję moje postaci. Życie nauczyło mnie więcej niż
szkoła – mówi Noomi.
Jak mawia, wszystko w nim zrobiła szybko. Miała zaledwie 15 lat, kiedy wyprowadziła się z domu rodzinnego i zamieszkała w Sztokholmie, by uczyć się w szkole teatralnej. W wywiadach podkreślała, że nie była to ucieczka, a matka i ojczym wspierali ją finansowo. Nie uniknęła jednak problemów, a jednym z nich był alkohol. Nam mówi, że wybrała „trudną drogę, której nie życzyłaby nikomu”.
– Byłam bardzo uparta, wiedziałam, że muszę wyprowadzić się od rodziny i zacząć własne życie. Ale mojemu synowi nigdy bym na to nie pozwoliła. 15 lat to zdecydowanie za wcześnie na wyprowadzkę z domu – zaznacza.
Lev, którego ojcem jest eksmąż Noomi, szwedzki aktor Ola Rapace, ma dziś 16 lat. Gwiazda „Ściganych” została mamą w wieku
23 lat. Dość wcześnie jak na dzisiejsze standardy, ale nie tak wcześnie jak jej filmowa bohaterka Sam, która urodziła córkę jako nastolatka i oddała ją do adopcji. – Potrafię to zrozumieć. Była taka młoda, uważała, że bez niej dziecko będzie miało lepsze życie – mówi Noomi. – Złota zasada bodyguarda to nie angażować się emocjonalnie. Sam może chronić ludzi, walczyć, a nawet umrzeć za nich, ale nie jest uczuciowa. W momencie, w którym zacznie jej na kimś zależeć, będzie musiała nauczyć się życia w realnym świecie i łączenia tego z pracą. A to jest nieustający konflikt, który uważam za bardzo ciekawy w tej postaci. Możesz być najlepsza w swoim zawodzie, ale poza nim właściwie nie funkcjonujesz. Rapace zagrała już tyle wojowniczek, że teraz stara się przyjmować także inne role, by uniknąć zaszufladkowania. – W tym roku zobaczycie mnie w filmie „Angel of Mine”, gdzie gram matkę. Bardzo kruchą, delikatną osobę. W „Stockholm”, gdzie wystąpiłam u boku Ethana Hawke’a, też wcielam się w matkę – zwyczajną kobietę. To nie są już twardzielki – opowiada.
Przez jakiś czas miała też w planach
zagrać zmarłą w 2011 roku Amy Winehouse, ale w rozmowie z nami potwierdza, że to już nieaktualne.
– Wycofałam się z tego projektu – mówi. Jako jeden z powodów podaje fakt, że nie udało się znaleźć reżysera, który umiałby opowiedzieć historię piosenkarki.
Rapace jest jedną z dwóch najpopularniejszych szwedzkich aktorek (obok laureatki Oscara Alicii Vikander). Co roku gra w kilku filmach hollywoodzkich, a w rozwijaniu kariery nie przeszkadza jej to, że kilka lat temu zrezygnowała z prowadzenia konta na Instagramie. – Kiedy pracuję, nie chcę myśleć, jak wyglądam – staram się odciąć od próżności. Dla mnie jako aktorki znacznie lepiej jest nie wychodzić z postaci i z procesu, zamiast komunikować się z całym
światem – mówi i dodaje: – Żyjemy w świecie opętanym szaleństwem na punkcie ego. Kocham media społecznościowe za to, że są
takie demokratyczne, ale za tym idzie potężna machina autopromocyjna i obsesja na punkcie tego, jak się wygląda, jak cię widzą inni. Dlatego granie Sam, która jest ochroniarką i obserwuje innych, sama
nie zabiegając o uwagę, było bardzo odświeżające.