MODA, STYL ŻYCIA

Nie założyła szpilek do pracy, więc odesłali ją do domu

18.05.2016 Patryk Chilewicz

Nie założyła szpilek do pracy, więc odesłali ją do domu

Nicola Thorp, 27-letnia mieszkanka Londynu, przyszła niedawno do pracy – międzynarodowej korporacji PwC zajmującej się audytem i doradztwem podatkowym – w butach na płaskim obcasie. Została odesłana do domu bez dziennego wynagrodzenia.

– Wyraziłam zdziwienie tym, że odsyłają mnie do domu. Usłyszałam, że płaskie obcasy nie mieszczą się w kobiecym dress code firmy – powiedziała Thorp w rozmowie z Evening Standard. – Mój przełożony powiedział mi, że mam wracać do domu bez wynagrodzenia. Chyba, że pójdę do sklepu i kupię buty na obcasach 2-4 cali (5-10 cm – przyp. red.). Odmówiłam i zostałam odesłana do domu – dodaje kobieta.

Nicola Thorp

Pracownica postanowiła wykorzystać tę sytuację i zawalczyć o prawo kobiet do noszenia płaskich obcasów i przychodzenia do pracy bez makijażu, a więc dokładnie tak, jak większość mężczyzn. Thorp na stronie brytyjskiego parlamentu założyła petycję, w której domaga się zniesienia podwójnych standardów. Udało jej się uzyskać podpisy ponad 130 tysięcy osób, a więc jej wniosek zostanie poddany debacie. „To wciąż legalne, by firma w Wielkiej Brytanii wymagała od kobiet chodzenia na obcasach wbrew ich woli. Prawo powinno być zmienione, a kobiety powinny mieć możliwość chodzenia w płaskim obuwiu formalnym” – możemy przeczytać w liście otwartym.

Sprawa Nicoli Thorp zyskała duży rozgłos, więc PwC postanowiło wydać oficjalne oświadczenie. „Nasza firma współpracuje na wielu płaszczyznach na zasadzie outsource’ingu, więc o całej sprawie dowiedzieliśmy się 10 maja, pięć miesięcy po zdarzeniu. Dress code pracowników nie jest regulowany przez wewnętrzy regulamin PwC. Jesteśmy właśnie na etapie ustalania go” – możemy w nim przeczytać.

Skąd więc decyzja przełożonego Thorp? „Zgodnie ze standardowymi działaniami, preferencje dotyczące ubioru naszych pracowników zależą od lokalizacji pracy i zajmowanego stanowiska. Podjęliśmy się teraz ustalenia z przełożonymi i pracownikami bardziej szczegółowych wytycznych” – czytamy dalej w wyjaśnieniu.

Niektóre kobiety mają w swoich kontraktach zapisane, w jakich konkretnie butach muszą pojawiać się w biurach. Często są tam wręcz ustalone wysokości obcasów czy kolorystyka ubrań. Panie godzą się na to, bo zwykle nie mają innego wyjścia – albo dostosują się do rygorystycznych warunków dress code’u, albo zwyczajnie będę musiały pożegnać się z karierą. Czy to jest w porządku? – Klasyczny dres code zakłada, że kobiety mogą mieć szpilki do ośmiu centymetrów, lecz są dopuszczane też niskie buty biznesowe, a nawet baleriny. Jeśli pani nie miała zapisanych takich ustaleń w kontrakcie, a tak wynika z oświadczenia firmy, to jest to absolutna dyskryminacja – mówi nam Agnieszka Martyna, ekspertka Fashion Post w zakresie dress codu.

A jakie jest wasze zdanie? Czekamy na komentarze!

[poll id=”48″]