Michelle Obama z pewnością zapisze się na kartach historii nie tylko jako jedna z najbardziej aktywnych i niezależnych Pierwszych Dam, ale z pewnością najlepiej ubranych. Jej kreacje już od momentu pierwszej kampanii i inauguracji Barracka Obamy wywoływały ogromne emocje, zapewniając jej pochwały w branżowych mediach, a projektantom i markom generując oszałamiające wręcz wzrosty sprzedaży. 54-latka od początku pokazała także, że do zasad dress code’u będzie podchodziła z szacunkiem, ale etykieta nie powstrzyma jej przed modowymi upodobaniami oraz zamiłowaniem do ekstrawaganckich, wieczorowych fasonów i wytwornego błysku. Michelle to, tak w życiu, jak i w modzie, nieustraszona, niezależna kobieta, która umie postawić na swoim. To urzekło w niej w 1989 roku Barracka Obamę, a 20 lat później – miliony osób na całym świecie.
Wróćmy jednak do mody. Michelle Obama promowanie młodych i nieznanych jeszcze szerzej projektantów zaczęła tak naprawdę od początku swojej przygody z Białym Domem. Podczas inauguracji, w której jej mąż składał prezydencką przysięgę, cały świat patrzył na nową Pierwszą Damę i jej kreację autorstwa kubańskiej projektantki, Isabel Toledo. Z kolei na balu inauguracyjnym pokazała się w zjawiskowej białej sukni od Jasona Wu, który stał się dzięki temu jednym z najważniejszych przedstawicieli amerykańskiej branży mody i utorował sobie drogę do objęcia stanowiska dyrektora kreatywnego marki Hugo Boss.
od lewej: podczas inauguracji prezydenckiej w komplecie od Isabel Toledo, podczas balu inauguracyjnego w sukni Jasona Wu (2009 r.)
Niebagatelny wpływ Michelle na pozycję projektantów i, co nawet ważniejsze, wzrosty ich sprzedaży stał się nawet przedmiotem badań naukowych przeprowadzonych w 2010 roku przez Davida Yermacka z Stern School of Business na Uniwersytecie Nowojorskim. Yermack doszedł w nich do wniosku, że średni zysk, jaki marka może docelowo zanotować w momencie, kiedy Pierwsza Dama pokaże się w jej kreacji wynosi 14(!) milionów dolarów.
Już podczas pierwszej oficjalnej kolacji, zorganizowanej w 2009 roku przez nowego prezydenta, Michelle Obama pokazała, że idealna wieczorowa suknia to dla niej ta, która albo zwraca uwagę swoim nietypowym krojem, albo powalającym wręcz blaskiem. Na tę okazję wybrała więc przepiękną suknię ze złotymi aplikacjami autorstwa Petera Soronena – projektanta znanego z tworzenia wieczorowych i ślubnych kreacji. Historia wieczorowych sukienek Obamy zatoczyła zresztą piękne koło – na ostatnim bankiecie zorganizowanym na cześć włoskiego premiera, amerykańska Pierwsza Dama wystąpiła w wykonanej na zamówienie złotej sukni Atelier Versace. Jeśli wierzyć amerykańskim mediom, kreacja ta kosztowała około 12 tysięcy dolarów i była najdroższą ze wszystkich, w jakich do tej pory Michelle pokazała się publicznie.
od lewej: suknia od Petera Soronena z 2009 roku, suknia Atelier Versace z 2016 roku
Michelle Obama przez osiem lat dała się poznać nie tylko jako miłośniczka amerykańskiej mody, w której szafie (zarówno tej bardziej, jak i mniej oficjalnej) dominują kreacje od rodzimych projektantów, w tym przede wszystkim wspomnianego wcześniej Jasona Wu, Michaela Korsa, Caroliny Herrery czy tańszych marek, jak chociażby J. Crew. Pod względem modowym bardzo dyplomatycznie podchodziła także do oficjalnych spotkań z przedstawicielami rządów czy rodzin królewskich innych krajów. Dla przykładu, w 2009 roku podczas bankietu zorganizowanego na cześć ówczesnego premiera Indii i jego żony wystąpiła w pięknej kreacji autorstwa pochodzącego z tego kraju Naeema Khana. Z kolei jej kreacją podczas oficjalnego spotkania z Królową Elżbietą i Księciem Filipem została biała suknia Toma Forda – projektanta amerykańskiego, ale mieszkającego i pracującego od lat w Londynie.
w sukni Toma Forda (2011 r.)
W przypadku tak zachwycających kreacji nietrudno nie zadawać sobie pytania, kto za nie wszystkie płaci. Podatnicy, administracja Białego Domu, a może są one jedynie podarunkami dla Pierwszej Damy? Otóż okazuje się, że za wszystkie suknie Michelle Obama płaciła sama – oczywiście po atrakcyjnej zniżce, ale sama. Były oczywiście także sytuacje, w których projektanci dawali jej kreacje w prezencie (tak było chociażby w przypadku białej sukni Jasona Wu z 2009 roku). Istniały jednak dwa warunki – po pierwsze odbiorcą prezentu musiał być amerykański rząd, a każda z tych sukni kończyła później w Narodowym Archiwum, które udostępnia najpiękniejsze kreacje muzeom.
Wielu z nas w pamięci zapisały się nie tylko piękne suknie w jakich Obama pojawiała się na oficjalnych wystąpieniach, ale także te, w których pozowała na potrzeby najbardziej prestiżowych magazynów, w tym oczywiście amerykańskiego „Vogue’a”. Pierwsza Dama USA aż trzykrotnie zdobiła okładkę „biblii mody” – w 2009, 2013 i 2016 roku. Anna Wintour nie ukrywa swojej sympatii do Obamy, a my absolutnie jej się nie dziwimy.
Sto lat, Michelle!