Podczas gdy wszystkie gwiazdy dostosowały się do czasów Internetu, a Meryl Streep namawia inne aktorki na wspólne selfie, Winona Ryder pozostała niewzruszona. Jak głoszą wieści wciąż ogląda filmy na kasetach VHS, a ważne wiadomości z telefonu stacjonarnego (sic!) nagrywa na kasety magnetofonowe. To brzmi dziwnie, lecz czy przypadkiem nie jest trochę urocze w 2016 roku, gdy chętnie wracamy do lat 90.?
To chyba idealny moment na powrót takiego oryginała jak Winona. Jeszcze dziesięć lat temu media patrzyły na nią z lekkim zdziwieniem, lecz teraz idealnie wpisuje się w sentyment za latami bez ciągłego dostępu do sieci, za to z wieloma innymi atrakcjami.
Czytaj także: Winona Ryder i zakupy z dreszczykiem
W tym klimacie będzie utrzymany nowy serial, którym Ryder chce wrócić do czołówki Hollywood. Ma na to szanse, bo „Stranger Things”, który swoją premierę na Netflixie będzie miał 15. lipca, zapowiada się naprawdę obiecująco. Cała opowieść będzie krążyła wokół zaginięcia małego chłopca, w którego matkę wcieli się aktorka. Miasteczko w Indianie, policyjne śledztwo, tajne eksperymenty rządowe, nadprzyrodzone siły… Twórcy nie ukrywają, że swoją ośmioodcinkową produkcją chcą złożyć swoisty hołd kinematografii lat 80.
Ten serial oraz praca nad przyjmowaną bardzo skrajnie drugą częścią „Soku z żuka” (nie ma jeszcze daty premiery) mogą sprawić, że Winona na dobre wróci do pierwszej ligi. Przypomnijmy, że pierwsza część słynnej opowieści Tima Burtona uczyniła z niej prawdziwą gwiazdę i pozwoliła wejść do historii Hollywood. Liczne nagrody branżowe, a także czołówki w rankingach na najważniejsze postacie w historii kina sprawiły, że wszyscy byli przekonani o nieśmiertelności pięknej aktorki.
Ta ostatnia znana jest ze swojej wybredności i perfekcjonizmu. Te dwie rzeczy sprawiły, że pierwszą dekadę XXI wieku Winona grała bardzo mało, często w filmach i serialach, które nie cieszyły się dużym powodzeniem. Wtedy też przyszły nominacje nagród, lecz nie do tych, do których Ryder była przyzwyczajona (ma na swoim koncie m.in. Złotego Globa), a więc złowrogie Złote Maliny.
Czytaj także: Ikona (w) stylu vintage: Winona Ryder
Teraz wydaje się, że aktorka wyszła z twórczego dołka. Talentu Ryder nie brakuje, urody również. Być może czas najwyższy przypomnieć hasło z tatuażu jej dawnego narzeczonego, Johnnego Deppa: „Winona Forever”? Oby!