Zarówno jego autorskie projekty jak i te, stworzone dla marki Adidas Originals z pewnością nie pozostawiają nikogo obojętnym, choć ich uroda często budzi wątpliwości. Czerpie garściami z popkultury – The Simpsons pojawiają się na bluzach, magiczne kucyki Pony zdobią kostiumy kąpielowe, a SpongeBob przybiera formę puchowych kurtek. Jeremy Scott modą się bawi, wyśmiewa trendy i tworzy modową satyrę na współczesność. Odkąd objął stanowisko dyrektora kreatywnego we włoskim Moschino, Amerykanin przeprowadził tam małą rewolucję. Choć marka od samego początku wysuwała się przed szereg pod względem zaskakujących rozwiązań i pomysłów (Franco Moschino już w latach 80. miał słabość do naszywek i zabawnych printów – wystarczy spojrzeć na jeansy zadrukowane w gazetowy wzór czy hipisowskie symbole pokoju) to jednak Scott całkowicie poszedł na całość.
Ostatnia kolekcja Resort 2016 może być uznawana za protest przeciwko konsumpcyjnemu stylowi życia. Motyw przewodni? Zdecydowanie zakupoholizm. Sukienki z niezbyt subtelnymi szarfami z napisem Sale, małe czarne zadrukowane w torby zakupowe, żaboty z paragonów i zreinterpretowane logo kart kredytowych – tak mniej więcej prezentuje się pierwsza część lookbooka Moschino. Druga jest nieco bardziej stonowana pod względem wzorów i zdecydowanie płynie w stronę kobiecej elegancji w paryskim stylu.
Trzeba docenić fakt, że Jeremy Scott jest nie tylko projektantem, ale też głosem swojego pokolenia. W zeszłym sezonie na wybiegu królowało fast food’owe obżarstwo, teraz na tapecie zdaje się być bezmyślny konsumpcjonizm. Jesteśmy na tak!