brak kategorii

Mocne brwi mają się dobrze i robią furorę na tygodniu haute couture!

05.07.2017 Michalina Murawska

Mocne brwi mają się dobrze i robią furorę na tygodniu haute couture!

Brwi w ciągu ostatniego stulecia przechodziły metamorfozę od cienkich do praktycznie nieistniejących, by z powrotem powrócić do mocno podkreślonych. Nasza obecna obsesja mocnymi i wyraźnymi brwiami zaczęła się od modelki (a teraz także aktorki) Cary Delevingne. Każda z nas chciała mieć takie jak ona, a firmy kosmetyczne podbijały stawkę tworząc ogromną ilość produktów byśmy mogły odtworzyć je w zaciszu własnego domu.  I chociaż wielu starało się przewidzieć, kiedy ten mocno trzymający się od kilku lat trend się skończy, to zza kulis tegorocznego tygodnia haute coutire wyłoniły się ponownie pełne, silnie zarysowane brwi. Wiemy więc, że nie wyjdą z mody przynajmniej do wiosny.

Fokus na brwi zaczął się przedwczoraj kiedy na wybieg wyszły modelki na pokazie Proenzy Schouler. Diane Kendal, odpowiedzialna za makijaże postanowiła stworzyć wyraźną linię wzdłuż szczytów brwi, tworząc złudzenie grubszych i cięższych. Taki styl to ukłon w stronę stylu lat 20. i 30.To bardzo ciekawy i oryginalny pomysł.

 

Podobnie było na pokazie Schiaparelli, gdzie makijażystka Miranda Joyce korzystając z ołówka M.A.C. Brow Sculpt stworzyła mocno zarysowane brwi. W tym przypadku artystka wyprostowała kształt brwi modelek, wzmocniła ich kolor i przy pomocy żelu utrwaliła ich nieco niesforny kształt i nadała im mocy.

Podobne, mocne, a nawet można powiedzieć krzaczaste brwi pojawiły się także na pokazie Giambattista Valli. Tym razem makijażyści postanowili nadać im pierzasty charakter i optycznie je zagęścić zaczesując je do góry. By osiągnąć ten efekt nie zostały także wyskubane, więc całość wyglądała bardzo naturalnie.

 

Śmiałe brwi pojawiły się także na wczorajszym pokazie Diora, gdzie makijażystę Petera Philipsa zainspirowały zdjęcia amerykańskiej pilotki Amelii Earhart i innych kobiet z przełomu XIX wieku. Podobnie jak wspomnieni wyżej makijażyści,  Philips używał do wykreowania takiego makijażu ołówka – tym razem Dior Brow Styler – aby wypełnić lub w niektórych przypadkach zmienić kształt brwi. By zachować ich przejrzystość, tak jak to wygląda na zdjęciu powyżej, malując je zostawił luki między pociągnięciami ołówka. Philips korzystała też z  DiorShow Bold Brow – żel do brwi, który swoją premierę będzie miał jesienią, i nakładał go maleńką różdżkę tam  i z powrotem wzdłuż linii brwi, by finalnie wyglądały bardziej krzaczaście.

 

Teraz już śmiało możemy napisać, że  brwi są znów numerem jeden w naszym makijażu. Nas bardzo to cieszy, bo lubimy kiedy to na nich koncentruje się uwaga.