Wnętrza hotelu Bristol i muzyka w stylu lat 30. zupełnie nie zwiastowały tego, że oczom prężnie zgromadzonej publiczności ukaże się zaraz bardzo współczesna i wypatrująca w przyszłość kolekcja. Wszelkie wątpliwości projektanci i reżyser pokazu, czyli Kasia Sokołowska, rozwiali już wraz z pojawieniem się pierwszej, dodajmy męskiej, sylwetki. Retro melodia ustąpiła miejsca bardzo nowoczesnym i mocnym dźwiękom, a pierwszy projekt pokazywał, że sportowo-normcore’owy duch odegra w najnowszej kolekcji MMC sporą rolę.
Kto pomyślał tak od razu, nie pomylił się. W pięknych wnętrzach warszawskiego hotelu mieliśmy okazję obserwować wszelkie wariacje na temat monochromatycznych, oversize’owych zestawień – obszernych parek i prostych, nieco nadmuchanych sukienek do kolan, bluz z przedłużonymi ściągaczami czy jednolitych kompletów ze spodniami o poszerzonej nogawce.
Ilona Majer i Rafał Michalak nie byliby chyba jednak sobą, gdyby ograniczyli się w swojej kolekcji tylko do jednego nurtu. Oboje w swojej codziennej pracy udowadniają, że lawirowanie pomiędzy odmiennymi estetykami przychodzi im z wyjątkową łatwością – Michalak na co dzień projektuje dla nieco grunge’owej marki Si-Mi, a Majer od lat współpracuje z marką Caterina. Oczywiście, posiadanie wielu różnych inspiracji do jedno. Sztuką jest przełożenie ich na wspólną i przede wszystkim spójną kolekcję, a duetowi udaje się to już od długiego czasu.
W kolekcji na wiosnę-lato 2017 oprócz monochromatycznych, utrzymanych w bieli i szarości tkanin, mieliśmy więc sporo błysku – zarówno w formie satynowych, srebrnych tunik noszonych do spodni, jak i w postaci gniecionych materiałów, z których wykonano ultra mini spódnice, parki, rękawy bluz i bieliźniane sukienki na cienkich ramiączkach. Oprócz tego, na pierwszy plan z pewnością wybijały się przeskalowane koszule z puszczonymi tasiemkami, które bardziej zagorzałym miłośnikom mody mogą przypominać projekty Jacquemus i Y3, dwurzędowe żakiety z odkrytymi ramionami i warstwowość, którą projektanci ograli po prostu po mistrzowsku. Wszystkie sylwetki uzupełniono o buty firmy Badura.
Nie znaczy to jednak, że kolekcja nie była kobieca. Wręcz przeciwnie – minimalistycznym formom w postaci zabudowanych, cienkich sukienek towarzyszyły ekstremalne rozcięcia, oversize’owe, nieco męskie koszule połączono z ultra krótkimi, poszarpanymi szortami lub metalicznymi spódniczkami mini, a finałowe sukienki z kolorowych, mieniących się kółek odkrywały ramiona i dekolt i zmysłowo poruszały się razem z modelką. Kobieta MMC nie kusi w sposób dosłowny – wrażenie robi łącząc sprzeczności, stawiając na pobudzające wyobraźnię przezroczystości i bawiąc się detalami.
Majer i Michalak nie muszą już nikomu nic udowadniać. Bawią się modą, pozostając wiernymi samym sobie, ryzykują i realizują swoje założenia kompleksowo – począwszy od faktury tkanin i kroju, a na lokalizacji i scenografii pokazów kończąc. Czy to działa? Na pewno, a dowodem niech będą wczorajsze, rekordowe chyba jak na polską branżę owacje.