MODA, SHOPPING ONLINE, STYL ŻYCIA
Wielka moda na Nocnym Markecie, czyli pokaz MMC jesień-zima 2017
24.05.2017 Michalina Murawska
Tworząc w rocznym wymiarze minimum dwie kolekcje (a w przypadku wielu międzynarodowych marek, jeszcze więcej) zupełnie naturalnym jest fakt, że projektanci jedno swoje „dziecko” faworyzują kosztem drugiego. Podobnie ma to miejsce w przypadku duetu MMC, który nie ukrywa, że to właśnie sezon jesień-zima jest mu znacznie bliższy twórczo. To właśnie w nim Ilona Majer i Rafał Michalak mogą bowiem najintensywniej ożywić swoje zamiłowanie do mieszania ze sobą różnych estetyk, to właśnie w nim mogą bardziej poszaleć z korzystaniem z rozmaitych inspiracji oraz wyżyć się w kwestii okryć wierzchnich. A te, z kultowymi puchówkami na czele, to już zresztą znak rozpoznawczy ich marki, który polski rynek mody podbił znacznie wcześniej niż wtedy gdy świat oszalał na punkcie modeli stworzonych przez Demnę Gvasalię dla Balenciagi.
Sezon jesień-zima 2017 znowu przynosi więc bardzo zróżnicowany, ale jakże spójny, miks estetyk: mamy tu kobiecy glamour z pełnymi blysku sukienkami, długimi finałowymi kreacjami i złotą gniecioną skórą (ach!), mamy trochę sportu, mamy trochę logomanii i streetwearu, który ewidentnie głośno gra projektantom w duszy, wreszcie mamy propozycje na, jak to określił w rozmowie z nami Rafał Michalak, „prawdziwą zimę”. Mowa oczywiście o futrach, występujących zarówno w krótkiej jak i powłóczystej, lecz w obu przypadkach bardzo mięsistej formie, które nie tylko ogrzeją, ale dodadzą animuszu każdej, ale to każdej fashionistce.
Projektanci postawili na dość zamkniętą, ale satysfakcjonującą paletę barw, wśród których dominowały odcienie rdzy, czernie, biele, burgund i złoto, oraz interesującą grę cieniem. Ta ostatnia była przede wszystkim widoczna na wspomnianych wcześniej futrach oraz, w wersji ombre, na płaszczach. W kolekcji zdecydowanie sporo było propozycji typowo zimowych (oprócz futer także kultowe puchówki, tym razem również w wersji pastelowo różowej), ale miejscami ustępowały one miejsca stylizacjom przejściowym – niezbyt grubym swetrowym sukienkom czy kostiumom kąpielowym zestawionym z botkami. Nie można oczywiście nie wspomnieć o zabawie proporcją, która wyszła Ilonie Majer i Rafałowi Michalakowi świetnie: kurtki o fasonie „crop” połączone ze spodniami z ultra wysoką talią (zarówno w wersji z nogawką szeroką jak bardzo wąską) wymagają raczej nienagannej figury, ale prezentują się po prostu fenomenalnie. Druga część kolekcji w żadnym stopniu nie ustępowała pierwszej. „Odwilż” w postaci żakietów, które zyskały nieco asymetryczną i zdekonstruowaną formę (must-have!) oraz powłóczystych maxi sukienek robiła naprawdę spore wrażenie i z marszu wylądowała na naszej liście życzeń (i z tego, co słyszeliśmy, nie tylko naszej). Było seksownie, nonszalancko, z pazurem i dla kobiety, która jest dokładnie taka jak artystyczna wizja marki: bezkompromisowa, ale jednocześnie otwarta na eksperymenty, niebojąca się oryginalności i świadoma tego, co tak naprawdę ma sobą do zaoferowania.
Ekscentryczny minimalizm oraz puryzm formy połączony z awangardowymi fakturami i wykorzystanymi tkaninami świetnie współgrał z butami, jakie po raz kolejny projektanci stworzyli specjalnie we współpracy z marką Badura. W kolekcji, która w sprzedaży pojawi się jesienią, znajdziemy masywne, zimowe buty zapinane na rzepy (w wersji białej i czarnej), lakierowane czółenka z nawiązującym do sportowego stylu paskiem oraz dwukolorowe kowbojki, do których w oczekiwaniu na premierę, będziemy chyba wzdychać całe nadchodzące lato. Wśród partnerów pokazu znalazły się także marka Inglot, która zapewniła makijaże, odpowiedzialny za fryzury Schwarzkopf Professional & Salon Fryzjerski Bagatela, Gatta, Elixa i Volvo.
Co tu dużo mówić: było pięknie, szczególnie w oprawie, która była dziełem Kasi Sokołowskiej, producenta pokazu Michała Reja i odpowiedzialnej za scenografię Anny Włodarczyk. Brawo!
Przeczytaj także:
„Zapału mamy ciągle bardzo dużo” – wywiad z Rafałem Michalakiem z MMC