Dawid Tomaszewski potrafi być niezwykle szczodry w swoim projektowaniu. Przez kilka sezonów czarował łódzką publiczność pokazami, które bardzo pozytywnie odstają od wizji prestiżowej mody, dominującej na polskich wybiegach. Skupiony na detalu, jakości tkanin, wypracowanych draperiach, efektownych stylizacjach i nierzadko bogatych, choć zawsze gustownych zdobieniach, przynosił na nasze wybiegi odświeżający powiew zachodniej elegancji i mody wieczorowej. Podczas pierwszej edycji Mercedes Benz Fashion Weekend Warsaw Dawid Tomaszewski zaprezentował kolekcję na sezon jesień-zima 2015, która zdecydowanie mocniej wpisuje się w kategorię ready-to-wear, nie tracąc jednak na swoim luksusowym wyrafinowaniu.
Nowy sezon Tomaszewskiego, to przede wszystkim płynne połączenie eleganckiej prostoty i wygody. Kolekcja została zamknięta w spokojnej i stonowanej palecie, od matowych czerni, przez beże, brązy i sprane róże, aż po delikatny błysk złota. Na pierwszy plan wysuwają się przede wszystkim delikatne, nonszalancko drapowane sukienki, spódnice i płaszcze urozmaicone pajęczyną trójwymiarowych błyszczących linii, bardzo ciekawa konstrukcyjnie i nieoczekiwana, ocieplana płaszczo-kurtka, bogato zdobione dziergane szale i pięknie krojone spodnie-cygarteki. Projektant nie krępuje swoich modelek, wręcz przeciwnie, dostosowuje fason tak, żeby dawał maksimum swobody. Widać to szczególnie dobrze w jedwabiach, które swój potencjał najlepiej pokazują w ruchu – dosłownie płyną z modelkami. Swobodne fasony potrafią być jednak pułapką, nawet w rękach doświadczonego projektanta. Ozdobiony ciekawym deseniem kombinezon został ledwo obroniony przez modelkę, przecinając je na dwie równe połowy, z nieciekawym efektem „pieluchy”, ukrytej w spodniach. Wyglądało to… Powiedzmy, że mało wdzięcznie. Bardzo wdzięczne były za to stylizacje, urozmaicone doskonałymi okularami przeciwsłonecznymi z kolekcji Dawid Tomaszewski x Ic! Berlin, naturalnym makijażem z lekko zaakcentowanym okiem i niedbale upiętymi włosami, utrzymanymi w klimacie „effortless chic”.
Choć nowy sezon Tomaszewskiego z pewnością można uznać za bardzo udany, to trudno nie kryć tęsknoty, do jego bardziej spektakularnych i fantazyjnych, czyli stricte wieczorowych projektów, które niezmiennie porywają kunsztownym wzornictwem i wykonaniem. Jedno jest pewne – mizerna widownia zgromadzona na wydarzeniu zdecydowanie nie zasługiwała na nic lepszego. Byłoby to zwykłe marnotrawstwo czasu i wysiłku. Kolekcje tego projektanta są zbyt dobre, jak na mało wyrobione oko lokalnej prasy i odbiorcy, który kompletnie nie ceni jakości. Prawda jest taka, że Polska dla Tomaszewskiego jest zbyt mała, a przedstawianie kolekcji na naszym rynku ma w sobie więcej uprzejmości i sentymentu, niż potencjału marketingowego. Niemniej, za ten sentyment należą się słowa wdzięczności, bo taka kolekcja momentalnie podniesie poziom każdego wydarzenia, prezentującego jednym ciągiem dokonania wielu projektantów. A podczas Mercedes Benz Fashion Weekend Warsaw, mimo uspokojonego wzornictwa, Dawid Tomaszewski był zdecydowanie jednym z najjaśniejszych punktów programu.