MODA, STYL ŻYCIA

Matthew Williamson

25.04.2015 Redakcja Fashion Magazine

Matthew Williamson

Matthew Williamson, rocznik 1973, pochodzi z Manchesteru, gdzie mieszkał i uczył się do 17. roku życia. Swoje dzieciństwo wspomina jako szczęśliwe – grał na skrzypcach, szył i dziergał, obserwując perfekcyjnie skompletowane stylizacje swojej mamy. Kiedy w 1990 roku dostał się na słynną Central Saint Martin’s, do której absolwentów zaliczają się między innymi Christopher Kane, Phoebe Philo i Alexander McQueen, jego rodzice sprzedali dom w Manchesterze i przeprowadzili się z synem do Londynu. Po ukończeniu szkoły w 1994 roku Williamson pracował jako projektant-freelancer dla Marni, po czym założył własną firmę i rozpoczął karierę w spektakularnym stylu. Mimo że jego debiutancka kolekcja „Electric Angels” składała się tylko z 14 sylwetek, casting robił wrażenie – na wybiegu można było zobaczyć Kate Moss i Helenę Christensen. Pełne kolorów looki zebrały świetne recenzje. Narodziła się gwiazda.

6a01053694df79970b01156f251a45970ckampania kolekcji Matthew Williamson for H&M

Potem było już z górki. 24-latek błyskawicznie stał się pupilkiem gwiazd i uznanym ekspertem od kolorowych nadruków. Jego dziewczęce podejście do stylu boho idealnie wpasowało się w trendy na przełomie millenium – ba, możliwe, że nawet te trendy zapoczątkowało. W 2002 roku Williamson zadebiutował na nowojorskim tygodniu mody, potwierdzając swój status wschodzącej międzynarodowej gwiazdy. Dwa lata później wystartował pierwszy flagowy butik projektanta w ekskluzywnej londyńskiej dzielnicy Mayfair. W 2005 roku Brytyjczyk objął funkcję dyrektora kreatywnego domu mody Emilio Pucci, którą sprawował przez następne trzy lata. Po powrocie z Mediolanu wziął się za pracę nad największym komercyjnym projektem w swojej karierze: kolekcją dla H&M.

Matthew Williamson i Sienna Miller

Męska i damska kolekcja, które trafiły do sklepów sieciówki w maju 2009 roku, rozeszły się na pniu. Billboardy z Darią Werbowy zawisły w miastach na całym świecie, a nazwisko projektanta i jego charakterystyczną estetykę poznały miliony. Tamten czas można spokojnie uznać za okres szczytowej popularności Williamsona – Sienna Miller i Gwyneth Paltrow prowadzały się z nim za rękę, a butiki w Londynie, Nowym Jorku i Katarze napędzały świetnie kręcący się biznes. Potem jednak było już jakby… gorzej. O projektancie słyszy się coraz mniej; gwiazdy nie paradują już po czerwonym dywanie w jego kreacjach, tak jak miało to miejsce 10 lat temu. Nowojorski sklep został zamknięty w 2012 roku – londyński butik ma podzielić jego los lada moment. Czy gwiazda mistrza kolorowych nadruków blaknie?

Nic podobnego – istniejąca od 18 lat marka Matthew Williamson żyje i ma się świetnie. Projektant nie bije rekordów popularności, ale trzyma rękę na pulsie. Zamknięcie butiku wiąże się z nowym kierunkiem rozwoju, który obrały już inne marki, między innymi Tibi. Cel? Nie wypaść z gry, w której prym wiedzie fast fashion. Matthew Williamson ma zamiar skupić się na sprzedaży internetowej – jego nowy sklep online z darmowymi kosztami przesyłki do każdego miejsca na ziemi wystartuje w przyszłym miesiącu. Co roku powstawać będzie sześć małych kolekcji, a premiera każdej z nich będzie miała formę skromnej prezentacji. Regularne przychody ma zapewnić sygnowanie nazwiskiem projektanta perfum i akcesoriów. Wniosek? Matthew Williamson wie, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana – mamy nadzieję, że chłopak zapracuje na Dom Pérignon.