MODA, SHOPPING ONLINE, STYL ŻYCIA

Podróż przez 25 lat inspiracji, czyli pokaz Marca Jacobsa wiosna-lato 2018

14.09.2017 Michalina Murawska

Podróż przez 25 lat inspiracji, czyli pokaz Marca Jacobsa wiosna-lato 2018

Siedziba Park Avenue Armory, po raz drugi z rzędu głucha cisza przerywana tylko stukotem obcasów i zakończona przygrywającą przy finale operową arią oraz kolekcja, o której można powiedzieć nie tylko że była osobistą wariacją Jacobsa na temat jego 25-letniego doświadczenia branży, ale przede wszystkim hiperbolizowała wszystkie bliskie mu motywy i estetyki. Były więc w niej trapezowe płaszcze charakterystyczne dla lat 60., były psychodeliczne nadruki z lat 70. i pokryte nimi narciarskie kombinezony typowe dla początkowej twórczości Emilio Pucci, było trochę, a jakże, grunge’u, męskiego krawiectwa rodem z Savile Row, cekinowych kreacji w stylu Studia 54, pierzastych boa niczym żywcem wyjętych z garderoby drag queen czy cekinowych i lureksowych sukienek zestawionych ze sportowymi, ortalionowymi parkami. Wszystkie stylizacje wyglądały jak skrzyżowanie szaf muzy Yves Saint Laurenta Lou Lou de la Falaise i Diany Vreeland – o tej drugiej z pewnością przypominały tak uwielbiane przez nią jedwabne turbany, którymi ozdobiono głowy wszystkich modelek (na specjalne zamówienie wykonał je Stephen Jones). Jak można się było tego spodziewać, oprócz fali zachwytu przysporzyły one jednak Jacobsowi także nieco głosów krytyki, podobnie jak miało to miejsce w przypadku kolorowych dredów zdobiących włosy modelek w zeszłym sezonie.

 

Pomimo tego, że na pierwszy rzut oka to głowa i twarz najbardziej przyciągały uwagę (efekt potęgowała stworzona indywidualnie dla każdej z dziewczyn mocna kreska w stylu Kleopatry), na stopach modelek także działo się sporo: bogato zdobione klapki na gumowej, lakierowanej podeszwie,  żelowe japonki na platformie czy birkenstocki z futrem lub noszone do czarnych skarpet to tylko niektóre z propozycji projektanta na nowy sezon. O jesiennej kolekcji będącej niejako przedsmakiem zawodowego jubileuszu, jaki za rok będzie obchodzić Jacobs, on sam powiedział, że ma „wyrażać ideę powrotu do archiwów z minionych lat i zawierać w sobie jego najbardziej rozpoznawalne pomysły przefiltrowane przez dekadencję, egzotykę i pewną przesadę”.

Ciszę, która już drugi sezon z rzędu towarzyszyła pokazowi jego kolekcji, projektant postanowił przerwać wraz z początkiem widowiskowego finału przy pomocy operowej arii z pochodzącego z 1981 roku francuskiego filmu „Diva”. Nowojorski tydzień mody, o którego kondycję martwiło się w tym sezonie trochę osób, stał się tym samym historią. Obawy wszystkich, dla których nieobecność wielu kluczowych marek (Tommy Hilfiger, Proenza Schouler, Thom Browne czy Rodarte) stwarzała ryzyko osłabienia prestiżu imprezy, okazały się na szczęście tylko pesymistyczną wizją. Amerykańska moda, co udowodnili zarówno młodzi adepci projektowania, jak i dobrze znane nazwiska, ma się bowiem naprawdę dobrze. Teraz pora na Londyn!