Sala Hammerstein Ballroom położona na Manhatanie stanowiła tło instalacji, na którą składały się liczne żarówki zawieszone wokół wybiegu. Dołożono do tego mocne kobaltowe oświetlenie. Dzięki temu zabiegowi mogliśmy dokładnie przyjrzeć się pełnym blasku strojom. Przejawiały one liczne osobiste fascynacje Marca Jacobsa, takie jak postać Ziggiego Stardusta, subkultury z londyńskiego Camden Town z lat 70., techno i punk rodzący się w latach 90. oraz lureksowe retro stylizacje marki Biba (należącej do Barbary Hulanicki).
Z tej różnorodnej mieszanki wpływów powstała kolekcja, która bazowała na cukierkowych sukienkach mini i body. Obszyte zostały falbanami, piórami oraz ozdobione licznymi wiązaniami pod szyją. Na te mikroskopijne stroje narzucono trapezowe płaszcze oraz małe kurtki typu bomber. Gdzieniegdzie przewijały się dopasowane spodnie z wysokim stanem. Wszystko uszyte w satynie, błyszczących dzianinach, skrzących tiulach obdarzonych licznymi aplikacjami. Nawet dżins został praktycznie zakamuflowany naszywkami i ozdobami. Mocnym punktem kolekcji były tęczowe, wężowe i holograficzne wstawki.
Dodatki nie odstawały od strojów swoim bogactwem. Zarówno długie kolorowe nakrapiane skarpetki, buty na ekstremalnie wysokiej platformie oraz torebki na ramię na grubych łańcuchach podbijały i uzupełniały szalone stylizacje. Fryzury zbudowane na bazie dredów z kolorowych sznurków nie przeszły bez echa, przywołując na myśl te lansowane przez Boya Georga w latach 80. Tylko u Jacobsa mogliśmy zobaczyć Gigi i Bellę Hadid, Kendall Jenner i plejadę znanych modelek w tak imponujących kreacjach. Na wybiegu pojawiła się także Polska – Zofia Cychol (MP Management), która jest naszym nowym obiektem zainteresowań.
Marc Jacobs z całą pewnością zrobił furorę swoją kolekcją, pokazując, że jak nikt innych potrafi swoje zainteresowania i liczne fascynacje przenieść na wybieg. Stworzył przy tym spektakularna kolekcję, która jest czystą modą, bez żadnych podtekstów, ukrytych znaczeń oraz zagadek. Brawo!