Gdzie na zakupy:
Można udać się na najpopularniejszą Market Street, prowadzącą do Arndale Centre, czyli głównego centrum handlowego. Wrażenia jedyne w swoim rodzaju gwarantowane, ja osobiście staram się za bardzo nie rozglądać w tłumie, a i tak zawsze zauważę jakiś ludzki ewenement, który będzie spędzał mi sen z powiek przez następny tydzień. W moich oczach Manchester jest czystą oazą konsumpcjonizmu. Ludzie żyją, by kupować, kupują by konsumować, a konsumują, by wyrzucać. Niby wszyscy jesteśmy tej kultury świadomi, ale tu ona uderza, omamia i przytłacza w ułamku sekundy. Staram się patrzeć na to z przymrużeniem oka i liczyć, że plaga nie rozprzestrzeni się zbyt szybko. Plusem jest to, że można tu kupić absolutnie wszystko, produkty z niemal każdego kraju świata, w dodatku w niewygórowanych cenach, co automatycznie czyni życie na obczyźnie o niebo wygodniejszym. Centrum handlowe numer dwa między sobą nazywamy Emiratami, bo i chyba taki był zamysł głównego projektanta Trafford Centre, drugiego pod względem wielkości przybytku tego typu w UK. Znaleźć tam można jeszcze więcej „wszystkiego”. Polecam, może bardziej jako ciekawostkę, niż faktyczną destynację turystyczną.
Vintage store:
Masę vintage stores można znaleźć w Northern Quarter (najprzyjemniejszym kawałku Manchesteru). Osobiście lubię zaglądać do charity shopów niedaleko mojego domu. Dwa, w których znalazłam już kilka perełek znajdują się w Withington (obok studenckiej dzielnicy Fallowfield) przy głównej ulicy Wilmslow Road. Poza ubraniami często można w nich znaleźć stare gry, płyty, książki czy dekoracje do domu.
Restauracja:
Australasia – fusion kuchni azjatyckiej i australijskiej, niepowtarzalne smaki, w menu poza sushi znajdziemy np. smażonego gołębia z figami, pierożki wonton z kaczką czy kraba. Bardzo nowoczesne wejście przez szklany trójkat (ostrosłup?) prowadzący nas pod ziemię, reszta urządzona w lekko orientalnym, ale dość przytulnym stylu. (danie ok. 40 funtów od os.)
1 The Avenue, Spinningfields, Manchester
więcej TU
Mughli Restaurant + Charcoal Pit – z trochę niższej półki cenowej (ok. 20 funtów od osoby za jedzenie i picie) , pyszny hindus na sławnej Curry Mile, na której znajdziemy głównie orientalne jedzenie na wynos. Warto zobaczyć i przy okazji zajrzeć do jednej z kilku hal zakupowych, gdzie można kupić najdziwniejsze azjatyckie warzywa, owoce, a przede wszystkim przyprawy, oraz 10kg worki ryżu i cieciorki.
30 Wilmslow Road, Rusholme, Manchester
więcej TU
Wychodzi na to, że tylko tutaj jemy, bo nie kończą mi się miejsca do polecania. Myślę, że wynika to z mieszanki kultur Manchesteru, faktycznie możemy tu znaleźć wyśmienite jedzenie z każdego zakątka świata.
Żeby polecić coś bardziej angielskiego trzeba wspomnieć o wszechobecnych burgerach. Z niskim budżetem najbezpieczniej obiadować w jednej z „restauracji” Wetherspoons – jedzenie przewidywalne, ale dobre. Znajdziemy je w kilku miejscach Manchesteru. Polecam Waterhouse, ma bardzo ciekawy klimat typowego angielskiego pubu, masa mniejszych pokoi z kominkami i podłogami wyłożonymi dywanami. (7 funtów za danie + drink.)
więcej TU
W bezpośrednim sąsiedztwie Waterhouse’u, jeśli wymkniemy się tylnym wyjściem, znajdziemy „prawdziwy angielski pub” z szerokim wyborem ale’i i cydrów, a na ścianie przeczytamy mądrości takich osobistości jak sam Hemingway: „An intelligent man is sometimes forced to be drunk to spend time with his fools”.
Najlepsze burgery jakie jadłam – Blackdog Ballroom. W nocy zamienia się w klub (bardzo w porządku swoją drogą), w ciągu dnia i wieczorem możemy zjeść tutaj przepyszne burgery i frytki ze słodkich ziemniaków. Wdzięczne nazwy quarter pounder i half pounder sugerują nam objętość uczty, jaka nas czeka. Zdecydowanie warto (cena ok. 8-10 funtów za danie).
więcej TU
Najlepsze burgery jakich nie jadłam, ale na pewno zjem, bo każdy o nich mówi – Almost Famous.
Ah no i jeszcze myślę, że miejsce niepozorne, ale warte uwagi, jeśli ktoś, tak jak ja, jest fanem greckiego jedzenia i znajdzie się w Fallowfield. Taverna Kosmos – najbliższe prawdziwym greckim smakom jakie udało mi się znaleźć poza Grecją. Zdaje się, że miejsce zbiera nagrody dla najlepszej greckiej restauracji w UK. (deal dla studentów: 9 funtów danie plus wino z ograniczonego menu, normalnie 15-25 funtów)
248 Wilmslow Road, Fallowfield, Manchester
więcej TU
Hmm zdecydowanie oprowadzam po mieście poprzez kubki smakowe!
Gdzie wieczorem:
The Font – młoda klientela, drinki tanie i dobre (od 2 do 4 funtów, bardzo duże menu) znajduje się w kilku miejscach – jeśli jesteśmy w centrum to okolice Oxford Road Train Station, drugi w Fallowfield, w tygodniu można przyjemnie posiedzieć i porozmawiać, trochę przypomina warszawskie lokale.
więcej TU
Potańczyć można w Blackdogu, ciekawe jest Soup Kitchen w Northern Quarter, ja bardzo lubię ping pong bar Twenty Twenty Two. I jeszcze Common – można posiedzieć i się napić, a w ciągu dnia nawet coś przekąsić.
Galeria:
Cornerhouse – jest to nie tylko galeria, ale też kawiarnia, kino z alternatywnymi filmami, miejsce spotkań kulturalnych, księgarnia. Cud, miód i orzeszki, warto.
70 Oxford Street, Manchester
więcej TU
Miejsce znane tylko miejscowym:
Hos Bakery – chińska piekarnia w chińskiej dzielnicy – warto zobaczyć, miejsce zupełnie niepozorne, ale w porze lunchu ustawiają się do niego kolejki. Zjemy tam najpyszniejsze chińskie bułeczki!
46 Faulkner Street, Manchester
więcej TU
Miejsce, które odkryłam:
Didsbury (mi bardziej znajome jest East niż West) – doskonałe, jeśli chcemy się miło przespacerować, zjeść brunch w jednym z deli, napić dobrej kawy czy herbaty. Każda z dzielnic Manchesteru wydaje się być oddzielnym miasteczkiem, a Didsbury jest jednym z ładniejszych, dlatego wartym odwiedzenia.
Park:
bardzo lubię Platt Fields Park, polecam na letnie rozgrywki badmintona, pikniki itp.
Poza miastem:
Zdecydowanie warto wybrać się choć kawałek poza miasto. Można się zdziwić, że Manchester jest położony w tak pięknej okolicy – typowe północno-angielskie pagórki, jeziora i wrzosowiska. Najlepszym miejscem, jeśli jesteśmy spragnieni obcowania z naturą, będzie Lake District National Park na północ od miasta.
Warte zoabczenia jest tez Media City UK – siedziba m.in. BBC i ITV. Bardzo nowoczesne, położone w Salford Quays, nad wodą, przypomina bardziej Skandynawię niż Anglię (czym zdobyło sobie moją sympatię.
Zofia Wójcik – fotografka (@zofiawu) kochająca dobre jedzenie. Wielka Brytania jest czwartym krajem, w którym zatrzymała się na dłużej w ciągu ostatnich dwóch lat.