Rozmaite romanse projektantów z markami korporacyjnymi są dla tych pierwszych zbawienne. Dorobić się na modzie nie jest ani łatwo ani przyjemnie, szczególnie na tej wziętej prosto z wybiegu. Fantazji twórczej w Polsce nie brakuje, niestety grupa odbiorców skłonnych inwestować w prawdziwie autorski produkt jest nadal wąska, niczym udo Anji Rubik. Jedni ratują się każualem, zwanym też „bejsikem’, inni tworzą ze swoich pokazów festiwale rozmaitych logotypów, a są jeszcze tacy, którzy nawiązują relacje biznesowe, projektując lub sygnując swoją marką/nazwiskiem rozmaite produkty. Łukasz Jemioł, o którym mówi się od niedawna „najmłodszy projektant w branży”, za sprawą błyskotliwego tekstu brzmiącego: „Łukasz Jemioł ma już 10 lat”, jest prawdziwym maksymalistą i wiąże w zgrabny supeł wszystkie trzy powyższe kierunki.
Z okazji otwarcia swojego nowego butiku u zbiegu ulic Koszykowej i Mokotowskiej wypuścił limitowaną edycję pięknych wazonów, a dzień przed pokazem wieńczącym 10 lat pracy twórczej, zaprezentował w kameralnych okolicznościach kawiarni Nowa Próżna owoce relacji z marką Dell. Podczas spotkania, w trakcie którego wręczano bukiety i sypano jubileuszowymi pocałunkami (brakowało tylko dzieci w strojach ludowych i orkiestry), gościom zostały zaprezentowane dwa modele toreb na laptopa, na wskroś zresztą nowoczesnego, z gratką w postaci odczepianego ekranu, który ponoć świetnie sprawdza się w pracy twórczej i kreacyjnej. Mogliśmy również zobaczyć krótki i wdzięczny film, na którym Łukasz pokazywał swoje przywiązanie do tego cudu high-tech.
W tym całym zamieszaniu nie zabrakło Joanny Horodyńskiej, autorki wyżej wspomnianych całusów, która z gracją wieloletniej telemarketerki, i nie ma w tym cienia przekąsu, prezentowała torby. Szło jej to tak skutecznie, że gdyby na konferencji została uruchomiona sprzedaż, kilka egzemplarzy pewnikiem zyskałoby nowych właścicieli. Laptopy też w sumie mogły iść na sprzedaż, bo pracownicy marki Dell gdyby tylko mogli, to zawiśliby je nam tuż przed oczami. Ta determinacja była jednak zrozumiała, bo wiadomo, że dziennikarze przyszli na to spotkanie dla projektanta i jego toreb, a nie dla jakiejś elektroniki, nawet jeśli ma matrycę godną carycy. W końcu mogłem się również przekonać na żywo, jak prezentuje się nowa blond czupryna największej polskiej modnisi. I? Zdecydowanie lepiej niż na zdjęciach, chociaż element szoku może na kilka dłuższych chwil zamroczyć percepcję. Nie sposób jednak Joannie odmówić odwagi w eksperymentowaniu na żywej tkance swojego wizerunku, a to zawsze powinno się cenić. Żarty odłóżmy na bok i wróćmy do meritum tej historii.
Trzeba przyznać, że Łukasz Jemioł doskonale czuje rytm swojej marki i jak ognia unika wszystkiego, co mogłoby obniżyć jej wartość. Dlatego wybijcie sobie z głowy tandetne materiały czy marnej jakości wzornictwo – te torby są wyśmienite. Pierwsza zdecydowanie bardziej kobieca, z dyskretnie doczepianą na napy „kopertówką” i ozdobiona skórzanym pomponem, który wzbudził równie duże zainteresowanie, co pożądanie. Chyba nie muszę dodawać, że produkcja breloczków z tymi pomponami byłaby prawdziwą żyłą złota?
Drugi dodatek poszedł w nieco bardziej uniwersalnym, jak to określił sam projektant – uniseksowym kierunku. I słusznie, bo zapewniam każdego mężczyznę, że taki gadżet to żaden wstyd. Tak jak wspominałem jakość produktów jest na medal – zostały uszyte z przednich skór licowych, a damską dodatkowo ozdobiono kieszonką ze skóry pytona. Kolorystyka złamanej czerni jest najrozsądniejszym, bo najbardziej wszechstronnym wyborem, który nie ma co kryć – będzie pasować praktycznie każdemu. Ceny toreb nie są jeszcze znane, można podejrzewać, że „tanie” raczej nie będą (choć tak naprawdę każdy powinien zinterpretować to słowo wedle własnych możliwości). Wiadomo za to, że trafią do sprzedaży w połowie października. Co jednak ciekawe – te torby są na tyle efektowne, że sam laptop nie musi być obligatoryjny. Doskonale sprawdzą się również bez niego, jako zwykły codzienny bagaż, o pojemności w skali od 1 do 10 wymierzonej na równiutkie 5.
Podczas konferencji mogliśmy też zobaczyć dwie sylwetki, które zapowiadają jutrzejszy pokaz. Żeby nie zdradzać zbyt wielu tajemnic, dodam tylko, że podczas rozmowy z projektantem dowiedziałem się o nowym, nieco orientalnym kierunku. Jak to powiedział Łukasz – inspirowanym sułtańskimi wpływami, ale w minimalistycznej odsłonie. Brzmi to całkiem ekscytująco i zaostrza apetyt. Nie pozostaje nic innego, jak pogratulować Jemiołowi kolejnego udanego projektu. Aha, wyżej wspominanie akcesoria, również w wersji bardziej „fashion”, pojawią się w stylizacjach jubileuszowego pokazu. Recenzję kolekcji i wydarzenia przeczytacie oczywiście na fashionpost.pl.