MODA

Lidia Kalita jesień-zima 2015

15.06.2015 Redakcja Fashion Magazine

Lidia Kalita jesień-zima 2015

Lidia Kalita traktuje swój biznes kompleksowo – każdy najmniejszy aspekt jej marki jest nie tylko doskonale zaplanowany, ale musi się również idealnie wpisać się w niezwykle kreatywny i profesjonalny kierunek, który obrała projektantka. W takiej sytuacji nie ma miejsca na półśrodki. Kolejne sezony prezentują nie tylko szereg efektownych ubrań, które posiadają swój wyraźny autorski sznyt, ale również uzupełniające je kolekcje butów, biżuterii i toreb. Wbrew panującej modzie, zamiast tworzyć głośne pokazy mody, Lidia Kalita woli zaprosić dziennikarzy, stylistów i klientki do swojej pracowni. I choć jest ona oddalona od centrum Warszawy, to frekwencja podczas samych wydarzeń wcale nie cierpi z tego powodu. Wręcz przeciwnie – solidna marka sprawia, że wycieczka zawsze jest prawdziwą przyjemnością. I dokładnie tak było w ubiegłe piątkowe popołudnie, na które gości ściągnęło zaproszenie ujęte w formę winylowej płyty, opatrzonej dowcipnymi wpisami dotyczącymi kolekcji. Hasłem przewodnim stał się cytat z trailera filmu „Flashdance”: „Her name is Alex. She works in the man’s world. She dances in a world of her dreams”. Jeśli z nostalgią wspominacie szalone lata 80., to już wiecie, że ta kolekcja jest dla was.

Najnowszy sezon Lidii Kality świetnie oddaje ducha filmu, w którym główną bohaterkę – Alex Owens, 18-letniej spawaczkę marzącą o tanecznej karierze, brawurowo zagrała Jennifer Beals. Kontrast warsztatu i sali prób stał się główną inspiracją dla kolekcji jesień-zima 2015. Ciężka odzież robocza znalazła odbicie w przepastnych, lekko spranych kombinezonach ozdobionych emblematami i szeregiem praktycznych kieszeni, modnie sprutych denimowych spodniach, przecieranych obszernych płaszczach z postarzanego dżinsu i masywnych butach typu glany. Oczywiście w kolekcji pojawiają się też taneczne inspiracje – lekkie sukienki z wielu warstw organzy, świetne transparentne płaszcze z tiulu ozdobionego wypukłym kwiatowym mechatym nadrukiem typu „flock”, ciekawe i zaskakujące spódnice z plisowanego szyfonu i dżinsu. Na wielbicielki „mocniejszych brzmień” czekają skórzane elementy kolekcji, na przykład ramoneska ozdobiona gumowymi ćwiekami, czy podobnie potraktowana asymetryczna kamizelka.

Akcesoria które towarzyszą kolekcji zdecydowanie zasługują na osobny akapit. Jak deklaruje sama projektantka, w tym sezonie jej obuwie nie ma już nic wspólnego ze skromnością. Na pierwszy plan wybijają się zdecydowanie wysokie i masywne kozaki z cielęcej skóry urozmaiconej ćwiekami i łańcuchami, motocyklowe botki z bydlęcej skóry ozdobione nitami z metalu Swarovskiego i glany ze skóry z pozostawionym włosiem. Oczywiście w kolekcji nie zabrakło też toreb. Lidia Kalita jest wielbicielką umieszczania haseł na akcesoriach, a w tym sezonie jej torby niosą bardzo silną deklarację – „Winners gain. Losers complain”. Ciekawie prezentują się również linia torebek biurowych, których faktura przypomina dziergane w warkocze swetry. Uzupełniają je zabawne przywieszki-breloczki z napisami „Bag addict”, „Shoe addict”, „Dress lover”.

Na koniec warto dodać, że kampania wizerunkowa promująca kolekcję, sfotografowana już tradycyjnie przez córkę projektantki – Julię Kalitę, została zrealizowana w 120-letniej zabytkowej kuźni, znajdującej się w Warszawie na terenie Zakładu Naprawy Tramwajów R. Klimat tego miejsca doskonale wypunktował kontrast zawarty w sezonie jesień-zima 2015. Podczas prezentacji dowiedziałem się również, że Lidia Kalita powoli przymierza się do zorganizowania pokazu. Znając kompleksowość jej marki i przywiązanie do detalu możemy być pewni, że projektantka przygotuje doskonałe widowisko. Redakcja Fashion Post czeka na nie z niecierpliwością!