Oscar, który musiał oddać DiCaprio, był przeznaczony dla Marlona Brando za kreację w „Ojcu chrzestnym”. Legenda kina odmówił jednak w 1973 roku przyjęcia nagrody na znak protestu przeciwko dyskryminacji Indian. Leonardo dostał tę statuetkę, a także obraz Pabla Picassa, fotografie Diane Arbus i kolaż Jean-Michela Basquiata w swoje 38. urodziny od Jho Lowa, rzekomego sponsora „Wilka z Wall Street”.
Okazuje się, że Riza Aziz, współzałożyciel wytwórni filmowej wytwórni Red Granite Pictures, jest podejrzany przez Departament Sprawiedliwości USA o to, że pomagał swojemu ojczymowi, którym jest premier Malezji Najib Razak, w popełnieniu oszustwa w celu uzyskania ponad 4,5 miliardów dolarów. Jho Lowa również jest zamieszany w sprawę, więc zarówno statuetka, jak i reszta prezentów dla Leo, została objęta dochodzeniem i trafiła w ręce śledczych.
Rzecznik Leonardo DiCaprio na specjalnej konferencji oświadczył, że wszystkie prezenty, jakie otrzymał aktor przez osoby podejrzane, zostaną wystawione na aukcję charytatywną. Oj nie ma Leo szczęścia do Oscarów…