STYL ŻYCIA

Lady Gaga

24.01.2020 Agnieszka Niedek

Lady Gaga
Fot. Shutterstock, Andrea Raffin

Lady Gaga sama sugeruje, że pod wieloma względami przewyższa Królową Popu. Bezczelność? Niekoniecznie. W muzyce osiągnęła już wszystko: pobiła rekordy sprzedaży, odebrała najważniejsze nagrody i stworzyła najoryginalniejszy wizerunek ostatnich lat. Teraz ma szansę powtórzyć to w Hollywood, bo jest jedną z oscarowych faworytek.

Spektakularne sukcesy odniesione w spektakularnie krótkim czasie to jej specjalność. Już pierwszy album Lady Gagi „The Fame” z 2008 roku był jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych ubiegłej dekady i – krytycy są tu zgodni – odmienił pop na dobre. Nic zatem dziwnego, że pierwsza główna rola w filmie fabularnym może jej przynieść to, na co inni aktorzy czekają nieraz latami, czyli Oscara. Artystka ma już zresztą na koncie inną prestiżową nagrodę filmową – Złoty Glob, na który zapracowała, grając w serialu „American Horror Story: Hotel”. Wcieliła się wtedy w rolę Elizabeth Johnson, właścicielki hotelu, w którym mają miejsce brutalne zbrodnie, a ona sama chętnie popija krew, bo to znakomicie wpływa na urodę. W trzecim remake'u „Narodzin gwiazdy”, dzięki któremu może dostać Nagrodę Akademii Filmowej, wystąpiła w roli Ally, nieprzeciętnie utalentowanej wokalistki odkrytej przypadkowo przez wielkiego gwiazdora rocka (Bradley Cooper). „Zagrała samą siebie” – uznało wielu widzów, ale Gaga ma inne zdanie na ten temat. „Kiedy ja miałam 19 lat, wiedziałam, że mam coś do przekazania światu i chciałam to przekazać. Chodziłam po całym Nowym Jorku z keyboardem i dobijałam się do każdych drzwi, udając, że jestem swoim własnym menedżerem, żeby wywalczyć występy. Naprawdę w siebie wierzyłam, a moja postać wcale taka nie jest. Jest zrezygnowana i brakuje jej pewności siebie" tłumaczy.

Lady Gaga i Madonna. Madonna i Lady Gaga

Autorka takich hitów jak "Poker Face" czy "Telephone" rzeczywiście ma jej pod dostatkiem, co dowiodła chociażby, dogryzając samej Madonnie, z którą notabene łączą ją włoskie korzenie (Gaga naprawdę nazywa się Stefani Joanne Angelina Germanotta). Poproszona o skomentowanie faktu, że jej kariera jest często porównywana do kariery Królowej Popu, zaczęła pozornie skromnie, mówiąc, że nie robiłaby w ogóle takich porównań i że uważa Madonnę za miłą kobietę, a także największą gwiazdę pop wszech czasów. Potem jednak szybko dodała coś, co raczej nie spodobało się gwieździe: „Ja gram na wielu instrumentach. Sama piszę całą swoją muzykę. Spędzam długie godziny dziennie w studiu. Jestem producentem. Jestem autorką tekstów. To, co robię, jest inne. W mojej pracy jest spontaniczność. Pozwalam sobie na porażki. Pozwalam sobie na załamania. Nie boję się swoich skaz”.

Bezczelność? Nie do końca. Lady Gaga faktycznie przewyższa Madonnę umiejętnościami: aktorskimi (Madonna zdobyła rekordową liczbę dziewięciu Złotych Malin) oraz muzycznymi. I tak jak Madonna wywarła wielki wpływ na pop w latach 80. i 90. XX wieku, tak Gaga była najważniejszą wykonawczynią tego gatunku w pierwszej dekadzie obecnego stulecia. Dowodzą tego imponujące wyniki sprzedaży (30 mln egzemplarzy płyt, 146 mln singli), ale nie tylko. Po roku 2000 pop był już nudny, pozbawiony emocji i głębszego znaczenia, a ona sprawiła, że stał się sztuką i sposobem na przekazanie treści większej wagi niż dobra zabawa czy seks (choć o nim też bardzo otwarcie śpiewała). Dopracowane, świetnie wyprodukowane piosenki Gagi poruszały tematy takie jak cienie sławy czy dyskryminacja (utwór „Born This Way” jest głosem poparcia dla środowisk LGBT). Postać sceniczna, którą stworzyła, jest natomiast bez wątpienia najbarwniejszą od czasów Madonny właśnie, porównywaną do Ziggy'ego Stardusta wykreowanego przez Davida Bowiego i do Freddiego Mercury’ego. Temu drugiemu zresztą Germanotta zawdzięcza pseudonim artystyczny – zainspirowała ją piosenka "Radio GaGa" zespołu Queen. 

Shutterstock. Rozdanie nagród Grammy 2010 rok
Fot. Shutterstock. Rozdanie nagród Grammy 2010 rok

Lady Gaga – sukienka z mięsa, futro z kermitów i taśmy z miejsca wypadku

Podobnie jak w przypadku tamtych artystów ogromne znaczenie w karierze Stefani miała i ma moda. Gwiazda używała jej przede wszystkim, by skutecznie szokować. Chyba nie ma osoby, która nie kojarzyłaby sukni z surowej wołowiny, w której pojawiła się na rozdaniu Video Music Awards w 2010 roku. Kreacja projektu Franca Fernandeza doczekała się oddzielnego hasła w Wikipedii, trafiła też do muzeum The Rock and Roll Hall of Fame w Cleveland w USA (mięso zostało uprzednio wysuszone). „Jeśli nie będziemy walczyć o nasze prawa, wkrótce będziemy mieli ich tyle, ile mięso na naszych kościach. A ja nie jestem kawałkiem mięsa” – tłumaczyła dość zawile przesłanie sukienki Lady Gaga. Zanim to jednak zrobiła, strój został uznany za pogwałcenie praw zwierząt i potępiony przez organizację PETA. Piosenkarka stanowczo zaprzeczała, jakoby miała takie intencje, o jakie ją podejrzewano, a inną kreacją próbowała przekazać, że PETA ma w niej sprzymierzeńca. Zabawna kurtka z pozszywanych maskotek Kermitów była jej protestem przeciwko używaniu futer naturalnych. Te dwa stroje to jeden z najlepszych przykładów podejścia Gagi do mody, które prezentowała w początkach kariery. 

Wytłumaczyła je w filmie dokumentalnym „Gaga: Five Foot Two” wyprodukowanym przez Netflix: „Filozofia stojąca za tym, co rob łam, jest następująca: kiedy kazano mi być sexy lub popową, zawsze dodawałam od siebie coś absurdalnego. Dzięki temu czułam, że wciąż mam nad tym kontrolę”. Mówiła też: „Jeśli mam być seksowna na rozdaniu Video Music Awards i śpiewać o paparazzi, zrobię to, wykrwawiając się na śmierć i przypominając wam, co sława zrobiła Marilyn Monroe i Annie Nicole Smith”. Lady Gaga odniosła się tym samym do swojego szeroko komentowanego występu, podczas którego dosłownie spłynęła krwią (oczywiście sztuczną) i zawisła na linie, pozorując śmierć. Inny przykład strategii „sexy, ale na własnych warunkach” to stylizacja z teledysku do przeboju „Telephone” zaśpiewanego z Beyoncé. Artystka gra tam więźniarkę i paraduje odziana jedynie w taśmę, jakiej policja używa do odgradzania miejsc zbrodni. Kto inny wpadłby na taki zwariowany pomysł? 

Z miłości do McQueena

Kontrowersyjne stylizacje zapewniają jej miejsce w historii mody, ale nie ulicznej. Co nie znaczy, że Gaga nie lansowała też rozwiązań bardziej praktycznych. Jej ulubionym gadżetem długo były ciemne okulary przeciwsłoneczne – zakładała je nawet na czerwony dywan. Zasłynęła też zamiłowaniem do wysokich kozaków – na długo zanim uznano je za atrybut Ariany Grande. I na długo zanim Adidas zaczął produkować buty z oceanicznych śmieci, Gaga prezentowała suknie ze zrecyklingowanego plastiku. Zawsze ceniła bowiem modowe innowacje, dlatego nawiązała współpracę z wizjonerskim projektantem, jakim bez wątpienia był Alexander McQueen. Jego ostatni pokaz, który odbył się w październiku 2009 roku, był jednocześnie premierą singla „Bad Romance”. W teledysku do utworu Gaga lansowała stroje i dodatki z prezentowanej na nim kolekcji „Plato’s Atlantis” (ostatniej w dorobku designera, który kilka miesięcy później odebrał sobie życie). Do dziś wszyscy pamiętają buty przypominające kopyta, słynne Armadillo Shoes. Kilka lat później jeden z narzeczonych wokalistki wygrał je dla niej na aukcji, co uznała za pośmiertną wiadomość od McQueena, że chciał, aby to ona je nosiła. Prezentacja „Plato's Atlantis” była pierwszym w historii pokazem mody transmitowanym na żywo przez internet, więc udział Gagi był tym bardziej znaczący. Gwiazda ma zresztą zasługi dla rozwoju technologii – w 2011 roku zaprojektowała dla Polaroida okulary robiące zdjęcia. Do niedawna pełniła nawet funkcję dyrektora kreatywnego marki.

Ekscentryzm był przez kilka lat jej drugim imieniem, ale w 2016 roku obrała inny kurs. Pracowała wtedy nad albumem „Joanne” – hołdem złożonym siostrze swojego ojca, która zmarła, mając zaledwie 19 lat. Przemianę artystki można obejrzeć we wspomnianym dokumencie Netflixa. Stefani niemal przez cały film oglądamy w szortach i króciutkim topie, z włosami gładko zaczesanymi w kucyk. Krótko mówiąc – nadal sexy, ale bardzo prosto. W takiej stylizacji wystąpiła też w teledysku do pierwszego singla z płyty „Joanne” – „A Perfect Illusion”. Nie wszyscy byli tym zachwyceni. Wielu fanów mówiło, że tęskni za dawną Gagą, która nie pokazywała się bez zwariowanych kreacji, supermocnego makijażu i finezyjnych fryzur. Artystka tłumaczyła jednak, że jest już zmęczona byciem glam i szokowaniem. Nowy styl miał też zapewne podkreślać zmiany w jej muzyce – „Joanne” to album, na którym dance ustąpił miejsca soft rockowi. Są na nim ballady, jakich nie powstydziłyby się Shania Twain czy Sarah McLachlan. Choć była ukłonem w stronę tradycji, płytę uważa się za pierwszą w drugiej dekadzie XXI wieku, która promowała powrót do takiej muzyki. Śladami Gagi podążył choćby Justin Timberlake, nagrywając potem album „Man of the Woods”, na którym znalazł się przebój „Say Something” nagrany z gwiazdą country Chrisem Stapletonem. 

Shutterstock. Rozdanie Złotych Globów, 2019 rok
Fot. Shutterstock. Rozdanie Złotych Globów, 2019 rok

Z popu do Vegas i Hollywood

Najwyraźniej już taki los Gagi – czego by nie zrobiła, wyznacza trendy. Nie można też zresztą powiedzieć, że przestała robić zamieszanie w modzie. Od początku tego roku realizuje kontrakt na serię koncertów w jednym z kasyn w Las Vegas i na scenie znowu pojawia się w błyszczących, ekstrawaganckich strojach, którymi podbiła świat 10 lat temu. Poza tym, nawet gdy nie szokuje, nadal kradnie show. Podczas ostatniego festiwalu w Wenecji, gdzie odbyła się premiera „Narodzin gwiazdy”, piosenkarka pojawiła się w olśniewającej sukni Valentino z różowych piór, którą kilka tygodni wcześniej zaprezentowała na wybiegu Kaia Gerber. Dzięki niej była największą sensacją imprezy. Pewnie nie bez znaczenia był też żarcik, jaki zrobiła na konferencji filmu. Siedziała wtedy obok Bradleya Coopera, przed którym stała tabliczka z napisem „B. Cooper”. Piosenkarka miała swoją: „L. Gaga”.

Matka Potworów

Za takie puszczanie oka do publiki kochają ją fani. Ale oczywiście nie tylko za to. Komentatorzy zgłębiający fenomen popularności artystki podkreślają jej niezwykły kontakt z fanami. Aby go podtrzymać, Germanotta umiejętnie wykorzystała media społecznościowe, w czym była pionierką wśród gwiazd popu (notabene to dzięki jej tweetowi pokaz McQueena stał się hitem internetu – gdy zapowiedziała, że za chwilę nastąpi na nim premiera jej piosenki, fani rzucili się oglądać transmisję). Gaga jest bliżej ze swoimi wielbicielami niż jakikolwiek artysta. Pisze do nich prywatne wiadomości, z właściwym sobie poczuciem humoru nazywa ich „małymi potworkami”, a siebie „mamą potworzycą”. „Dziś inne gwiazdy nadają imiona grupom swoich fanów. Robią to tak często, że w efekcie stało się to już nudne. To także dowód, że Lady Gaga jest tylko jedna, a naśladowanie jej i stosowanie jej taktyki daje ograniczone możliwości” – mówi profesor Mathieu Deflem, autor pracy „Lady Gaga and the Sociology of Fame” ("Lady Gaga i socjologia sławy").

Siłą piosenkarki jest też jej szczerość. Pięć lat temu wyjawiła, że jako 19-latka padła ofiarą gwałtu. Sprawca, którego tożsamości nie ujawniła, był 20 lat starszy. Jak mówi gwiazda, bardzo długo po tym wydarzeniu nie umiała o nim opowiedzieć nawet najbliższym. „Byłam tak psychicznie poobijana z tego powodu, że mówiłam sobie tylko: »Po prostu idź naprzód«. Bo musiałam się wydostać z tego miejsca, w którym się znalazłam” – tłumaczyła. Gwałt wywołał u niej zespół stresu pourazowego, do czego przyznała się podczas spotkania z podopiecznymi ośrodka dla bezdomnej młodzieży LGBT w Nowym Jorku w 2016 roku. „Cierpię na chorobę psychiczną i walczę z nią każdego dnia” – powiedziała, tłumacząc potem, że chciała tym samym dodać otuchy młodym ludziom traktowanym jak wyrzutki. „Moja trauma pozwoliła mi zrozumieć traumy innych osób". 

Tych traum przeżyła więcej. W 2017 roku na raka zmarła Sonja Durham, najlepsza przyjaciółka i asystentka Gagi. Kondycji psychicznej nie poprawiła też gwieździe wieloletnia walka z fibromialgią, chorobą reumatyczną tkanek miękkich objawiającą się silnym, przewlekłym bólem. Do tego dodajmy liczne zawody miłosne. „Moje życie uczuciowe właśnie legło w gruzach. Kiedy sprzedałam 10 milionów płyt, straciłam Matta. Sprzedałam 30 milionów i straciłam Luke'a. Zrobiłam film i tracę Taylora. To jak zaklęty krąg – trzeci raz mam złamane serce” – mówi z płaczem w filmie „Lady Gaga: Five Foot Two”, podkreślając rozdźwięk między sukcesami zawodowymi a porażkami w życiu prywatnym. Rozstanie z Taylorem Kinneyem, aktorem znanym m.in. z fimu „Wróg numer jeden”, było chyba najboleśniejsze. To jej najdłuższy jak dotąd związek (trwał pięć lat) i pierwszy tak medialny. „Jest dla mnie niesamowitym wsparciem i popiera wszystko, co robię. To mój pierwszy chłopak, który płacze, gdy śpiewam na scenie. Jest bardzo wrażliwy na moją muzykę i to znaczy dla mnie bardzo dużo” – zachwycała się Kinneyem. Planowali huczny ślub, ale w 2016 roku niespodziewanie zerwali ze sobą.

Kilka miesięcy temu Stefani potwierdziła, że ma nowego narzeczonego – jest nim 49-letni łowca talentów, Christian Carino. Być może tym razem sprawy potoczą się inaczej, a ona, w wieku 33 lat, poczuje się wreszcie spełniona i jako kobieta, i jako artystka. Zwłaszcza gdy dostanie upragnionego Oscara.*

* Materiał był przygotowywany przez redakcję przed rozdaniem Oscarów w 2019 roku. Lady Gaga nie zdobyła złotej statuetki za najlepszą rolę kobiecą. Otrzymała ją Olivia Colman za film "Faworyta". Niemniej jednak Lady Gaga zdobyła upragnionego Oscara za najlpeszą piosenkę – "Shallow". 

Artykuł ukazał się w styczniowym numerze Fashion Magazine z Zuzanną Bijoch na okładce (01/2019)