KULTURA

Kulczykowie przekazali 100 milionów na potrzebujących, co wywołało burzę w sieci

25.05.2017 Patryk Chilewicz

Kulczykowie przekazali 100 milionów na potrzebujących, co wywołało burzę w sieci

O Dominice Kulczyk prasa kolorowa napisała już wszystko. Czytaliśmy, że jest „najbogatszą ekspertką od biedy”, że „w kocu za cztery tysiące” opowiada o dzieciach z Wietnamu czy o tym, że „wie, jak to jest siedzieć na lotnisku bez loży dla VIP-ów”. Na córkę zmarłego miliardera wylewa się szambo pomyj starając się jej udowodnić, że wszystko zawdzięcza nazwisku i spadkowi, że jest oderwana od rzeczywistości i że lansuje się na księżną Dianę opowiadając o skrajnej biedzie w sukienkach uszytych przez dzieci z Bangladeszu.

Trudno się nie zgodzić z wieloma argumentami jej krytyków pokazującymi, że jej neoliberalny obraz świata osoby uprzywilejowanej jest nieco sprzeczny z tym, co można spotkać w przeciętnym domu w Azji, Afryce czy nawet w Polsce. Wiele jej wypowiedzi pozostawia wiele do życzenia i aż chciałoby się, by przestała dywagować i opowiadać o tym, że „nadal czuje się tą dziewczyną, która zasuwa na ósme piętro”. Wiemy przecież wszyscy, że tak nie jest.

Dominika i jej brat, Sebastian Kulczyk, w poniedziałek podczas gali 25-lecia Polskiej Rady Biznesu oświadczyli, że przekazują 100 milionów złotych na pomoc najuboższym Polakom. Gwiazda TVN wygłosiła tam płomienne przemówienie, w którym do takiego samego ruchu zachęciła innych bogaczy. – Już dzisiaj rozpocznijmy szlachetną rywalizację, która zmierzy się z biedą, głodem, wykluczeniem i bezdomnością w Polsce. Wierzę, że ten apel nie pozostanie bez odzewu – powiedziała.

Deklaracja rodzeństwa wzbudziła zachwyt mediów głównego nurtu i krytykę mediów alternatywnych. Pierwsi pisali, że miliarderzy poszli w ślady m.in. Billa Gatesa, Warrena Buffetta czy Michaela Bloomberga i że to świetna inicjatywa. Drudzy, że to nic biorąc pod uwagę ich majątek rzędu 14 miliardów złotych. Każda strona ma trochę racji w tym sporze.

Ciężko jest szacować czy Kulczykowie zrobili to z dobroci serca czy też z chęci poprawienia nienajlepszego ostatnio PR-u. Nawet jeśli zrobili to ze względów marketingowych, to wciąż jest to 100 milionów złotych. W rzeczywistości, w której w skrajnej biedzie żyje prawie trzy miliony Polaków jest to naprawdę spory zastrzyk gotówki.

Czy Dominika Kulczyk mogłaby ubierać się w stroje produkowane na zasadzie fair trade? Mogłaby. Czy mogłaby przestać udawać, że jest zwykłą dziewczyną, skoro nią nie jest? Mogłaby. Czy mogłaby usilnie nie starać się promować własnego wizerunku, co ludzie – patrząc po wynikach oglądalności jej programu „Efekt Domina” – niespecjalnie kupują? Mogłaby. Mogłaby jednak też nie mówić o biedzie, nie dawać dużego zastrzyku gotówki fundacjom charytatywnym, a na gali bogaczy zastanawiać się czy wrócić do domu limuzyną czy helikopterem. Mogłaby.

Żyjąc w globalnej wiosce ciężko jest jednoznacznie wydać osąd na czyjś temat. Pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy uwikłani w mniej lub bardziej chwalebne procedery, z których nawet możemy nie zdawać sobie sprawy. Czy mamy bowiem pewność w jakich warunkach został wyprodukowany ekran, na którym czytamy ten tekst? Szyba, przez którą obserwujemy zmieniającą się pogodę czy filiżanka, z której pijemy kawę co rano? Tu potrzeba zmian systemowych, a nie krytyki bogatej celebrytki. Krytyką nikt bowiem nikt się jeszcze nie najadł. 100 milionami naje się wiele osób.