STYL ŻYCIA

Krzysztof Stróżyna

23.01.2015 Redakcja Fashion Magazine

Wychowywał się w Ustroniu Morskim. Dzięki bardzo eleganckiej matce, która wyprzedzała trendy i kolekcjonowała magazyny modowe, wcześnie zainteresował się ubraniami. Często powtarza, że mama jest jego ulubioną modelką i muzą. W liceum w Kołobrzegu Krzysztof swobodnie manifestował zamiłowanie do mody, ubierając się ekscentrycznie i odważnie. Wspomina, że przebywał w bardzo otwartym środowisku i nie spotykał się z krytyką. Po maturze myślał o studiowaniu malarstwa, ale w końcu poszedł na anglistykę. Już wtedy planował dostać się do prestiżowej szkoły Saint Martins w Londynie, postanowił się jednak najpierw solidnie przygotować. Dlatego jednocześnie z filologią uczył się w szkole artystycznej. W końcu zrezygnował z zajęć, by ćwiczyć projektowanie na własną rękę. Opłaciło się, bo londyński college przyjął go bez problemów. W 2007 roku ukończył Saint Martins. W szkole zachęcano go do tworzenia indywidualnego stylu, nie trzeba było kopiować wielkich mistrzów. Stróżyna bardzo sobie ceni artystyczną autonomię. Zaprezentował w kolekcji dyplomowej wielką, stylizowaną na wiktoriańską, drewnianą biżuterię odwołującą się jednocześnie do polskiego, folkowego stylu. Dyplom spotkał się z doskonałym przyjęciem.

Stróżyna tuż po studiach szedł przez świat mody jak burza. W 2007 roku osiągnął pasmo sukcesów. Najpierw zwycięstwo w konkursie Harrods Design Award, dzięki czemu jego kolekcję wystawiono w luksusowym domu handlowym Harrods w Londynie. Kontynuował dobrą passę, zdobywając sponsorów w konkursie New Generation British Fashion Council i Topshopu. Na dodatek zakwalifikował się do sekcji off na Londyńskim Tygodniu Mody.

W 2008 roku był już w oficjalnym kalendarzu London Fashion Week. „Tak wielu Polaków osiadło w Londynie, od kiedy ten kraj byłego bloku wschodniego wszedł do Unii Europejskiej, że było tylko kwestią czasu, żeby ktoś z nich został projektantem mody. (…) Jego pokaz dyplomowy wyróżnia wyrazista graficzna linia fasonów oraz wielkie, lakierowane kolie i bransolety, które wyglądały jak łupiny orzecha, śruby i inne abstrakcyjne kawałki przemysłowych urządzeń. Dokładnie to samo pokazał na pierwszym oficjalnym pokazie. Precyzyjnie skrojone, krótkie sukienki ze sztywnej bawełny o owalnych formach, z graficznymi wstawkami”, komentowała pokaz Stróżyny dziennikarka modowa z „Vogue.com”, Sarah Mower.

Mimo sukcesów zagranicznych Stróżyna wrócił do Polski, gdzie czuje się najlepiej. Ubrania marki Krystof są szyte w polskich zakładach i prezentowane przez polskie modelki. „W Polsce niczego mi nie brakuje”, podkreśla projektant.

W 2010 roku Stróżyna zaprojektował autorską kolekcję biżuterii dla marki YES.

W 2012 roku otworzył pierwszy butik w Polsce, we wrocławskiej galerii handlowej Sky Tower. Potem pojawił się butik w Krakowie. Sklep Stróżyny powstał też na Mokotowskiej 46 A w Warszawie, ale został zamknięty w 2014 roku.

W 2012 roku Krzystof wywołał sporo dyskusji odważnym pokazem. Czarne płaszcze i geometryczne, demoniczne kształty były inspirowane książką „Dr Jekyll i Mr Hyde”.

Ubrania i biżuteria marki Krystof są dostępne na całym świecie (ma własne butiki w Szanghaju i w Londynie, jego ubrania można również kupić w Nowym Jorku czy Dubaju). Na razie projektuje dla pań, ale w jego kolekcjach pojawiają się też modele unisex. W modzie najbardziej ceni indywidualizm. „Uwielbiam ludzi, którzy noszą to, w czym się czują dobrze, nie tłumaczą się z tego i nie podążają za trendami. W Polsce najlepiej ubranymi paniami są Jolanta Pieńkowska, Joanna Kulig i Monika Brodka”, twierdzi Krzysztof Stróżyna.

Swój drugi butik otworzył w Warszawie na ulicy Mokotowskiej 46A, w którym można zakupić Drugą Linię, tańszą i bardziej na co dzień kolekcję projektanta.

W 2015 roku otworzył nową markę Kreist. Wszystkie projekty są robione z materiałów pochodzących z Unii Europejskiej, a dodatki powstają w Polsce.

ZDJĘCIE East News