brak kategorii

Kropki, kreski, malowanki i cekiny

28.02.2015 Redakcja Fashion Magazine

Kropki, kreski, malowanki i cekiny

Malowanki
Vivienne Westwood, Mary Benson, Gareth Pugh, Eudon Choi

Grubo i tłusto! Na pokazach Garetha Pugh i Vivienne Westwood makijaże sprawiały wrażenie zrobionych malarskim pędzlem, a hipisowskie tęcze na twarzach modelek u Mary Benson wyglądały jak namalowane farbkami dla dzieci. Powieki dziewczyn z wybiegu Eudona Choi zdobiły kropki, zupełnie jakby makijażysta zanurzył palec w plakatówkach i według własnej fantazji popaćkał nimi na oku.

Świecidełka
Temperley_London_tem_aw15_610_hrTemperley London

Makijażyści za kulisami pokazu Temperley London przyozdobili powieki modelek cekinami. Tandeta? Nie, o ile taki akcent zdobi „nagą” twarz – pokrytą jedynie lekkim podkładem; bez różu, pudru, maskary i pomadki. Dla chętnych: cekiny lub brokat najlepiej naklejać na gęsty, przezroczysty błyszczyk lub wazelinę.

KreskiDaks, Fryodor Golan, Jean-Pierre Braganza, Matthew Williamson

Standardowe makijażowe zagranie na londyńskich wybiegach pojawiło się w różnych niestandardowych lub wręcz kontrowersyjnych odsłonach. Przykład? Połączenie zielonego linera i różowej maskary u Fyodora Golana. Kreski pojawialy się też nie na swoim miejscu – w załamaniu powieki ruchomej (Matthew Williamson) albo na powiece i… policzku (Jean-Pierre Braganza) – co „rozbijało” naturalny kształt oka. Na wybiegu Daks wypatrzyłam z kolei patent zapożyczony z lat 60. Kreski podkreślały oko wzdłuż górnych i dolnych rzęs, ale nie łączyły się w zewnętrznym kąciku oka, tylko były rozdzielone białym kolorem – jak ogonek jaskółki! Taki makijaż naśladuje kształt oka, ale go optycznie nie powiększa i nie wykorzystuje sztucznych rzęs, co sprawia, że retro inspiracja nie jest zbyt dosłowna.

ustaJulien Macdonald, Ashish, Giles

Jest też coś dla mniej odważnych: usta w kolorze burgundu, krwistej czerwieni i, uwaga, czerni. Wspomnianym pomadkom na pokazach Juliena Macdonalda, Ashish i Gilesa towarzyszyło czyste oko – bez cieni, za to z odrobiną maskary.

Całe to szaleństwo ma swój smaczek – wspomniane akcenty w makijażu nie wyglądają tandetnie, tylko ciekawie, bo pojawiają się tylko na „gołej”, bardzo naturalnej skórze. Lekki podkład, a dalej hulaj dusza! Londyn mówi: „bawcie się dobrze”.