Igrzyska sportowe typu Euro są świetną szansę na reklamę dla takich marek jak Puma – próbujących odbudować swoją wielkość i dogonić konkurencję spod znaku Nike’a i Adidasa. Wspomniany na początku brand już od 2011 roku współpracuje z narodową drużyną Szwajcarii, dostarczając jej sportowe ubrania. Nikt nie przewidział jednak tego, co wydarzyło się na meczu Francja – Szwajcaria.
Okazało się bowiem, że czerwone koszulki Szwajcarów posiadają defekt materiału. W rezultacie dosłownie rozpadały się na zawodnikach. Granit Xhaka, reprezentant drużyny na pozycji pomocnika, dwukrotnie musiał zmieniać swój strój. Szybko pojawiły się komentarze – zarówno te poważne, jak i te mniej. Niektórzy komentatorzy uznali, że mecz powinien być uznany za nieważny, gdyż ciągłe problemy ze strojem rozpraszały Szwajcarów. Inni modlili się, żeby Puma nie zaczęła produkować prezerwatyw.
Jakby nie dość kłopotów, podczas rozgrywki, pod stopą jednego z graczy, pękła piłka marki Adidas. Mecz zakończył się remisem (0:0), lecz czy tak samo bezboleśnie skończy się dla Pumy? O ile druga firma, która zaliczyła wpadkę, może poszczycić się mianem lidera w odzieży sportowej, o tyle pierwsza ma problemy wizerunkowe. Najpierw wspomagała ich Rihanna, teraz dużym wsparciem miały być mistrzostwa.
A co się tak właściwie stało z koszulkami? – Część partii koszulek rzeczywiście była uszyta z tkaniny z defektem. Materiał wykorzystywany do produkcji przechodzi przez cały proces, który osłabia włókna. Jeśli czas podgrzewania i uciskania włókna jest źle wymierzony to może dojść do zniszczenia tkaniny. Koszulki piłkarzy są zazwyczaj wykonane z mieszanki poliesteru i elastyny. Ubrania drużyny Szwajcarii musiały być uszyte właśnie z tej defektywnej partii – tłumaczyli producenci materiału cytowani przez Fashion Biznes.
Coś czujemy, że te mistrzostwa nie pomogą w promocji Pumy. Tymczasem w sobotę nasza reprezentacja stanie w szranki w Szwajcarią. Czy do tego czasu zamieszanie z ubraniami wyjaśni się? Nie chcemy być złośliwi, ale nie ma pośpiechu!