W zeszłym sezonie karierę robiły dojrzałe modelki takie jak Joan Didion, która została twarzą Céline czy Joni Mitchel, która wzięła udział w kampanii Saint Laurent. Iris Apfel dumnie pozowała do zdjęć marki Kate Spade, a Laura Rodin do lookbooka marki The Row. Zachwycaliśmy się też sycylijskimi staruszkami w kampanii Dolce & Gabbana, a w Polsce furorę robiła Helena Norowicz w kampaniach Bohoboco i Nenukko. Dojrzałość była w cenie, a siwe włosy – powodem do dumy.
W momencie, gdy wszystko zostało na ten temat powiedziane i zachwyt lekko przygasł, do gry wkroczyły bardzo młode modelki, które często zdążyły zgromadzić miliony followersów na Instagramie. Biznes modowy ma do siebie to, że lubi nagle dokonywać zwrotów w zupełnie innym kierunku. I oczywiście musi zarabiać.
Jak zwykle w takiej sytuacji, pojawiają się skrajne opinie. Jedni zarzucają markom ubieranie i stylizowanie dzieci w stroje dorosłych kobiet, co czyni je swego rodzaju obiektami seksualnymi. Inni nostalgicznie wspominają lata 90., w których królowały reklamy Calvin Klein z młodziutkimi Kate Moss i Brooke Shields. Faktem jest, że trzy lata temu 21. wydań „Vogue’a” zgodnie podpisało deklarację, w której zobowiązało się nie zatrudniać modelek poniżej 16-stego roku życia, a stowarzyszenia projektantów w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii obiecały zastosować tę samą regułę w stosunku do modelek na wybiegu.
Jak widać, istnieją odstępstwa od tej reguły, a marki takie jak Dior bronią się wysokimi standardami pracy oraz opiekunką, którą otrzymuje każda niepełnoletnia modelka. W przypadku dzieci gwiazd – to zupełnie inna historia. Wychowywane w blasku fleszy, przywykły do zainteresowania jakie ściągali na siebie ich rodzice, na których teraz mogą liczyć, robiąc karierę w modelingu. Karl Lagerfeld czy Carine Roitfeld to dla nich po prostu ciocia lub wujek. Jedno jest pewne, jeśli klientami tych ekskluzywnych marek są dorośli, to w jaki sposób mogą utożsamiać się z produktem reklamowanym przez dzieci?
A co wy myślicie na ten temat?