Patryk Chilewicz: Wielki powrót po latach! Skąd ten pomysł i jak do niego doszło?
Kayah: Kiedy w zeszłym roku byłam gościem na koncercie Gorana w Warszawie entuzjastyczna reakcja publiczności uświadomiła mi, jak ważna jest to płyta dla wielu. Gro publiczności było w wieku tej płyty, więc nie mieli szansy wcześniej usłyszeć tych piosenek na żywo. To było głównym bodźcem do powstania trasy koncertowej. Szacunek dla naszych odbiorców, którzy swoją energią przekonali nas, że da im to wiele szczęścia.
Wasz duet czerpie z muzyki ludowej, szczególnie bałkańskiej, która – poza paroma wyjątkami – wciąż pozostaje w odwrocie wobec wszechobecnej komercji i coraz częstszej angielszczyzny. Czy w związku z tym czujesz misję kultywowania tradycji?
Obcowanie z muzyką świata dawało mi zawsze możliwość podróżowania uchem po mapie, poznawania innych tradycji, ale i rozwiązań muzycznych. Od zawsze – studnia bez dna.
Czy w związku z waszą ponowną współpracą możemy spodziewać się nowej wspólnej płyty długogrającej?
Jesteśmy bardzo zajętym artystami, mamy własne plany wydawnicze, ale ze swojej strony myślę, że byłoby wspaniale dostarczyć ludziom wzruszeń choćby jedną nową piosenką. Przed trasą nam się nie udało, ale kto wie co wydarzy się po… (śmiech)
„Prawy do lewego”, wasz największy wspólny hit, wciąż jest kochany przez Polaków. Artyści jednak często są znudzeni ciągłym wykonywaniem utworu, który publiczność kocha. Jak jest w tym przypadku?
Dokładnie tak. Zdecydowanie wolę utwory o bardziej emocjonalnej głębi. Ale dziś utwór ten wykorzystuję do zaznaczenia moich poglądów, podkreślenia tego, jak bardzo nasz kraj jest podzielony i jak bardzo mnie to martwi. Przed utworem dzielę publiczność na lewą i prawą stronę, by później pokazać, że tak naprawdę jesteśmy całością.
Spotkaliście się muzycznie po 17 latach. To szmat czasu, oboje z pewnością zmieniliście się. Szybko złapaliście wspólny język?
Muzyka jest językiem uniwersalnym, na scenie rozumiemy się bez słów. Z pewnością jesteśmy artystycznie dojrzalsi, co tylko może jeszcze pozytywniej wpływać na poziom naszych koncertów.
Oboje jesteście pełnowymiarowymi artystami, którzy z pewnością zauważają pojawiające się na rynku nowe nazwiska. Są osoby, którym szczególnie dopingujesz lub których my, twoi fani, powinniśmy poznać?
To przebogaty świat. Nieraz przytłacza mnie fakt, że tyle cudownej muzyki nie dam rady poznać, bo zwyczajnie nie starczy na to życia. Ale oczywiście bardzo kibicuję wszystkim naszym kayaxowym (Kayax to wytwórnia założona przez Kayah – przyp. aut.) artystom. I choć jesteśmy małą firmą, staramy się pomagać jak największej ilości utalentowanych ludzi.
Wiemy, jaką muzykę zaprezentujesz z Goranem na serii koncertów. Co jeszcze zobaczą słuchacze? Po twoim energetycznym występie na festiwalu w Sopocie wiele osób z pewnością nabrało ochoty na wiele!
Energii nie powinno zabraknąć. Mamy temperament, nasza publiczność również. Ja będę zachęcać do wspólnego śpiewania i tańca. I jestem pewna, że wszyscy chętnie z tego zaproszenia skorzystają.
Lubicie podróżować, również muzycznie. Czy uważacie, że muzyka naprawdę może zmieniać świat, ludzi i ich podejście do wielu kwestii?
Jak najbardziej! Wszystkimi swoimi tekstami, a także fuzjami muzycznymi staram się pokazać ludziom, że mimo różnic wynikających z miejsca pochodzenia i tradycji lub religii czy poglądów, wszyscy jesteśmy tacy sami i tylko akceptacja i zrozumienie, że różnorodność stanowi o urodzie tego świata, da nam pokojową przyszłość.