1. Jak to się stało, że pojechałaś na casting do Mediolanu i zostałaś ambasadorką Intimissimi?
To stało się przypadkiem i było bardzo spontaniczne. Odebrałam telefon od koleżanki z prośbą o natychmiastowe wrzucenie zdjęcia na Instagram oraz oznaczenie go tagiem #iamastory. Powiedziała mi, że jest konkurs, w którym muszę dodatkowo napisać kilka słów o sobie i mam na to czas do 16:00. Ona dzwoniła do mnie około godziny 15:00. Byłam wtedy na obozie sportowym, miałam problem z dostępem do Internetu. Zrobiłam to, o co mnie prosiła. Trzy dni później dostałam wiadomość na Intagramie od Intimissimi Official, z informacją, że zapraszają mnie na casting do kampanii „I am a story”. Napisałam im, że nie jestem modelką, mam tatuaże, mam mięśnie, jestem trenerem personalnym, wyglądam jak wyglądam, nie mam cycków. A oni na to – „Właśnie takich ludzi szukamy. Zapraszamy cię do Mediolanu”. Więc poleciałam. W Mediolanie spotkałam 40 dziewczyn, wybranych z kilkudziesięciu tysięcy wysłanych zgłoszeń. Miałyby być zwykłymi dziewczynami, a wyglądały niczym modelki!
2. Czy były tam inne Polki oprócz ciebie?
Nie wiem, spotkałam się tylko z Włoszkami, widziałam Rosjanki, Hiszpanki, Portugalkę. Miałyśmy tak ustalone godziny, że nie dało się zobaczyć wszystkich dziewczyn. Tak jak wspomniałam, było ich 40. To były przepiękne dziewczyny – drobne, filigranowe, z pięknymi biustami, wyglądały naprawdę świetnie. I obok nich ja – w szortach, t-shircie i butach sportowych (śmiech). I tylko ja tak wyglądałam. Pomyślałam, że może nie będzie problemu z tym, jak wyglądam.
3. Mimo wszystko wygrałaś ten casting. A ile zajmowało zakrycie twoich tatuaży make-upem?
To było pokrycie, które wyglądało trochę jak u Zombie Boya. Zajęło to około 4 godziny. Przygotowania na planie zdjęciowym zaczęłam o 7:00 rano, a zdjęcia ruszyły o 16:00. Mieli mi zostawić trzy tatuaże, w końcu to jest część mnie, ale tak się rozpędzili, że zakryli wszystkie. Bardzo lubię brać udział w zdjęciach, ale takich dużych rzeczy jeszcze nie robiłam.
4. Czy hasło „imperfection is fine”, które wypowiadasz w materiale wideo to twój pomysł?
Tak, to był mój pomysł. Nie miałam scenariusza ani żadnego tekstu. Po prostu siedziałam z Włoszką, która pytała mnie o jakieś rzeczy na wyrywki, np. „Powiedz coś o akcji, ‘Watch your boobs’, którą zainicjowałaś w Polsce”. I to się jakoś zgrało w jakiś całkiem fajny materiał. A „imperfection is fine” to są nasze „dziewczyńskie” przesłania z grupy, którą prowadzę i która nazywa się „Dziewczyńskie poranki”. Spotykamy się, biegamy, trenujemy razem. Przez to, co robimy jesteśmy po prostu szczęśliwymi dziewczynami.
5. Czy planowałaś wykorzystać swoją popularność w mediach społecznościowych w taki sposób, aby organizować ciekawe projekty dla kobiet?
Ja żyje tak naprawdę bez planu i, moim zdaniem moja siła, polega na tym, że wszystko, co robię jest naturalne i spontaniczne. Mam grono przyjaciółek, z którymi robimy coś co nas kręci, co jest nam bliskie. To chyba działa dlatego, że jest takie organiczne, a nie zaplanowane i bardzo przemyślane. Nie mam znanego nazwiska, nie pracuje ze mną sztab ludzi, którzy nakręcają mi to wszystko. Na pewno będzie głośno o „Watch your boobs”, akcji którą organizujemy. Intimissimi też wspiera tę akcję – razem będziemy bardzo głośno o tym krzyczeć. Październik jest też miesiącem walki z rakiem piersi. To z takich najbliższych planów. Planujemy jeszcze cykl warsztatów, tylko i wyłącznie dla kobiet. Będziemy poruszać trzy tematy – trening, jedzenie, i coś ekstra. W październiku na tapetę bierzemy profilaktykę, ale zrobimy także panel o przedsiębiorczości kobiet i coachingu. Chcemy poruszać różne ciekawe tematy i dać dziewczynom jak najwięcej, aby maksymalnie skorzystały z warsztatów. Oprócz warsztatów cyklicznie organizuję Boot Campy, biegam w Runmargedonie. Teraz szykuję się do Ligi Runmargedonu – 24 października jest finał. To będzie walka ze samą sobą, ale i z przeciwnikami, bo będą się ścigać najlepsi z najlepszych.
W poszukiwaniu inspiracji zajrzyjcie koniecznie na Instagram #catarinaapolonia oraz profil na Facebooku Wolska Trenuje, polecamy!