Cóż, prawda jest taka, że druga odsłona Yeezy nie różni się wiele w formie od odsłony pierwszej. Zmieniły się kolory, kroje pozostały te same. Podobnie jak w przypadku pierwszego pokazu, raper zaprosił do współpracy konceptualną performerkę Vanessę Beecroft, która była odpowiedzialna za choreografię całego show.
Jak wyglądała sama kolekcja? Krążyła wokół beży i brązów w odcieniach nude, a na monochromatyczne sylwetki składały się (niespodzianka!) luźne dresowe spodnie, bluzy z kapturem, krótkie ręcznie farbowane szorty (brzmi znajomo?), legginsy i obszerne okrycia wierzchnie nonszalancko wiązane w pasie. Nie można też zapomnieć o sportowych topach, które w połączeniu z legginsami z wysokim stanem robiły iście piorunujące wrażenie. W pierwszym rzędzie jeden z takich zestawów lansowała partnerka Kanye, Kim Kardashian, w podobnej tonacji wystylizowana została również córka celebryckiej pary, North West.
Butem sezonu wiosna-lato 2016 zostały z kolei robocze śniegowce (inspirowane japońskim stylem), przypominające nieco wyglądem popularne obuwie marki Sorel. Te sygnowane metką Westa były jednak białe i daleko im do sportowych, skórzanych Yeezy, które były i są obecnie hitem sprzedaży.
Pokaz samozwańczego projektanta śledzili w skupieniu sama Anna Wintour i kolega po fachu, zaprzyjaźniony z Kim, Riccardo Tisci, którego pierwszy w Nowym Jorku pokaz dla Givenchy był nieporównywalnie lepszy niż głośne „Yeezy”. A dokąd zmierza moda Kanye’go Westa? Odpowiedź na to pytanie pozostaje dla nas zagadką…
