Jak powszechnie wiadomo, najłatwiej widoczną oznaką zdrowej i młodej cery jest blask. Z tego powodu wszyscy w branży modowej i kosmetycznej, zwłaszcza w wiosennych kolekcjach, dążą do pokazywania pełnych światła makijaży. Bardzo matowa cera jest zupełnie niezgodna z obecnymi trendami, które jako wzór stawiają rozświetlenie twarzy jak po treningu na siłowni. Oczywiście nadal matujemy strefę T, jeżeli istnieje taka potrzeba – nie pudrujemy jednak całej twarzy, a strategiczne miejsca podkreślamy rozświetlającymi kosmetykami.
Tego rodzaju produkty nie tylko pomagają uzyskać efekt wiosennej, młodzieńczej świeżości w codziennym makijażu, ale też mogą służyć do podkreślania tych elementów twarzy, które chcemy wyeksponować – na przykład kości policzkowych. Niektóre, stosowane w większych ilościach, świetnie sprawdzą się również w efektownych makijażach wieczorowych, w przypadku których blask powinien być mocniejszy i nie musi udawać naturalnego. Rozświetlacze stosuje się głownie na kości policzkowe, łuki brwiowe, ewentualnie środek czoła, nos i łuk kupidyna. Nie są one dla każdego, bowiem w każdej konsystencji bardzo podkreślają niedoskonałości i nierówności cery. Osoby z problematyczną skórą muszą najpierw wygładzić twarz odpowiednią bazą i podkładem i dopiero potem stosować rozświetlacz – w oszczędnych ilościach.
„Meteoryty” to kultowy już puder rozświetlający, który zwykle ma postać kuleczek w różnych pastelowych kolorach, choć dostępne są też wygodniejsze wersje w kompakcie. W tym sezonie Guerlain zaproponował jeszcze inny wariant, czyli puder w podkładzie. Baby Glow jest bardzo delikatny i mało kryjący - głównie wyrównuje koloryt skóry oraz mocno rozświetla. Świetnie nawilża, jest niewyczuwalny na twarzy i dobrze maskuje ślady zmęczenia. Idealny dla osób z idealną cerą jako kosmetyk typu „wszystko w jednym”. W przypadku problematycznej skóry można go też używać jako bazę pod lub jako rozświetlacz w płynie, nakładając go już na zrobiony makijaż na same kości policzkowe. Idealny na lato. Jest dostępny w trzech odcieniach. Bobbi Brown Brightening Finishing Powder
Klasyką kosmetyków rozświetlających są wielobarwne pudry pełne połyskujących drobinek - status kultowych mają te od Bobbi Brown. Występują w różnych wersjach kolorystycznych, można je stosować jako róże, bronzery, bądź pudry. Są wysokiej jakości i charakteryzują się dobrą trwałością, choć ich wadą jest brak pędzla lub gąbki w opakowaniu. Dają mocny efekt rozświetlenia - trzeba uważać, żeby nie przesadzić. Benefit Girl Meets Pearl
Amerykańska marka ma najwięcej propozycji w dziedzinie dodawania blasku, w różnych konsystencjach oraz o różnej intensywności. Wszystkie są bardzo dobrej jakości i idealnie spełniają swoje zadania. Jeżeli ktoś nie lubi rozświetlających pudrów to właśnie w ofercie Benefita znajdzie żele pełniące tę samą funkcję. Ten akurat jest pełen pigmentów odbijających światło i połyskujących perłowo drobinek - delikatnie używany sprawdza się na co dzień, ale w dużych ilościach nie zawiedzie również przy makijażu wieczorowym. Równie godny polecenia jest Watt’s Up, który jest mniej perłowy, a do tego ma z drugiej strony aplikator z gąbki, którym można dobrze rozprowadzić kosmetyk. Clinique Chubby Stick Sculpting Highlight
Kolejna udana odsłona świetnego pomysłu tej amerykańskiej firmy na zabawę kredkami i palcami. Po szminkach, cieniach do oczu i różach w tej formule pojawił się na wiosnę sztyft rozświetlający, służący do podkreślania wybranych części twarzy. Ma miękką konsystencję i kształt taki sam jak poprzednie produkty, co powoduje, że jest niezwykle łatwy w użyciu. Po prostu rysuje się nim krechy w odpowiednich miejscach, a potem rozciera palcami i gotowe. Daje subtelny, delikatny, ale wyrazisty i trwały blask. Dior Glow Maximizer
W kolekcji na sezon wiosna/lato 2015 makijażyści Diora postawili bardzo mocno na rozświetlenie i to odzwierciedliło się w proponowanych kosmetykach, które w znaczącej większości mają za zadanie dodawać blasku różnym częściom twarzy, a nawet paznokciom. Jedną z bardzo udanych nowości jest rozświetlający żel, który może być stosowany zarówno jako baza pod pokład lub jako ostateczny szlif w makijażu na sam koniec. Jest delikatny, ale mocno rozświetla i daje zamierzony, bardzo naturalny efekt świeższej, wypoczętej twarzy. Nie ma w nim perłowych drobinek, które w nadmiarze wyglądają sztucznie.