Metoda 1: na ciało
Pozornie najprostsza metoda, ale tylko pozornie. Czasami wystarczy pokazać swoje przyrodzenie, tyłek lub piersi, by zaistnieć w zbiorowej wyobraźni onanistów. Stąd prosta droga do artykułu w tabloidzie (oczywiście ubarwionym erotycznym zdjęciem). Tak zaistnieli m.in. Ola Ciupa czy Monika Pietrasińska. Ich kariery wskazują jednak, że jest to sukces chwilowy i bardzo nietrwały. Ile razy bowiem można pokazać swoje zoperowane kształty, zanim nie znudzą się one publiczności?
Metoda 2: na kontrowersje
Niektórzy celebryci chcą być opiniotwórczy i kontrowersyjni. Kończy się to zazwyczaj hejterskimi wpisami na innych celebrytów na Facebooku. Dzięki temu ich „sława” ociera się o portale plotkarskie, które chętnie biorą udział w bitwach gwiazdeczek. Mało kto dziś pamięta taką personę jak Sara May, która swego czasu prowadziła bloga, w którym obrażała wszystkich. Wszyscy natomiast znają Dodę, która co jakiś czas lubi wyzwać swoich byłych chłopaków, koleżanki z branży czy postacie biblijne.
Metoda 3: na znanego chłopaka
Są takie panie, które łączą miłe z pożytecznym, a więc związek z telewizyjnym przystojniakiem ze wspinaniem się po szczeblach kariery na jego plecach. To bardzo proste: trzeba często bywać na imprezach celebryckich, zaprzyjaźnić się z jakimiś popularnymi osobami i wykorzystać ich kontakty, by zrobić coś, cokolwiek w mediach. Dobrze wiedzą o tym Zosia Ślotała czy Agnieszka Wesołowska. Pozdrawiam, dziewczyny!
Metoda 4: na sypianie z kimś ważnym
Nie jest tajemnicą, że niektórzy celebryci zaistnieli jedynie przez zdolności łóżkowe. Można ich krytykować, lecz trzeba docenić umiejętności seksualne, bo niektóre takie kariery trwały lub trwają dobre parę lat. Zwykle jednak kończą się tak samo: przychodzi nowa, młodsza i ładniejsza ofiara, a stara jest wykopywana i ląduje na wysypisku znanych nazwisk. Przykładów podawał nie będę, bo proces murowany.
Metoda 5: na znanego rodzica
Czy Ola Kwaśniewska byłaby celebrytką, gdyby jej ojciec nie był prezydentem Polski? To pytanie z cyklu tych retorycznych. Nazwisko tatusia czy mamusi stworzyło wiele aktoreczek, piosenkarzy i ludzi znanych z tego, że są znani. Czy coś potrafią? Niektórzy, jak Zosia Zborowska, zdecydowanie tak. Większość jednak płynie z prądem, łapiąc się tego co popadnie. Mierne to i żałosne.
Metoda 6: na nieistniejącą karierę w USA
Dużo pisze się o Alicji Bachledzie Curuś czy Izie Miko w kontekście ich karier w Hollywood. Jakie to są, za przeproszeniem, kariery? Zagrały jakieś znaczące role? Zostały dostrzeżone przez krytyków? Zapadły w pamięć odbiorcom? No nie! To przykład tego, że na masę wciąż działa magia Ameryki. Skoro ktoś tam był, to musiał osiągnąć sukces, a skoro tam osiągnął sukces (oczywiście niczym niepotwierdzony), to jest prawdziwą gwiazdą. Śmieszne!
Metoda 7: na znajomości w branży
Parę serialowych czy blogowych gwiazdeczek ma zapewnioną sławę dzięki piciu wódki z dziennikarzami show-biznesowymi, producentami i bardziej od nich znanymi osobami. Wspólne picie alkoholu czy wciąganie kresek brata ludzi ponad podziałami. A kumplowi z wczorajszej imprezy się ponoć nie odmawia, więc wydmuszki celebryckie mogą liczyć na swoje pięć sekund.
Metoda 8: na pieniądze
Niektórych nie satysfakcjonują duże pieniądze, chcą też wielkiej sławy. Do tej zazwyczaj dążą pokazując obrzydliwie drogie stylizacje i mówiąc totalne głupoty, w których zaznaczają swoją pozycję i dystansują się wobec biedoty. Sara Boruc wciąż wzbudza jakieś emocje, lecz już niebawem może podzielić los Grycanek. Ile można wściekać się na czyjąś bezczelność i mówienie o niczym?
Metoda 9: na talent
Metoda zapomniana i mało używana, bo wymaga wiedzy i pewnych umiejętności. Młode pokolenie wyparło ją na rzecz perfekcyjnych selfie (to też jakaś umiejętność!), a starsze nie ma chyba już siły dopominać się o swoje. I tak rośnie nam nowy show-biznes XXI wieku, w którym co dziesiąta osoba coś umie, co piąta ma IQ powyżej 90, a co trzecia umie poprawnie sklecić zdanie. Warto więc wiedzieć, kogo naprawdę tytułujemy mianem „gwiazdy”.