MODA, SHOPPING ONLINE
Jak zmieniał się styl najpopularniejszych imprezowiczek?
29.12.2015 Redakcja Fashion Magazine
Każda epoka miała swoje imprezowe „it-girls”, które wraz z charakterystycznymi wieczorowymi kreacjami na stałe zapisały się w historii mody. To, co sobą reprezentowały, idealnie skwitowała w jednym z swoich utworów wokalistka Kesha: „the party don’t stop till I walk in”. Bez względu na to, czy dotyczyło to zaciemnionych od papierosowego dymu barów, w których bywała Marlena Dietrich, Studia 54 z Grace Jones w roli głównej czy klubów w Las Vegas, gdzie pod DJ-ką szalała Paris Hilton, wszystkie one wypracowały swój indywidualny, imprezowy styl. A jeśli wy nadal poszukujecie swojej drogi w kwestii wieczorowych kreacji, sylwester i karnawał to chyba najlepsza pora na to, aby rozmaite inspiracje zacząć wcielać w życie. Dlaczego by więc nie uczyć się od najlepszych w dziedzinie imprezowania i wziąć przykład z najbardziej rozpoznawalnych looków w historii?
Któż nie pamięta sceny z filmu „Słomiany wdowiec”, w której wiatr podwiewa sukienkę Marilyn Monroe? To z pewnością jeden z najbardziej kultowych momentów kina oraz scena nierozerwalnie kojarzona z amerykańską aktorką, która od tej pory przez większość osób postrzegana jest przez pryzmat właśnie tej kreacji (wystarczy tylko spojrzeć na karnawałowe kostiumy czy wizerunki Marilyn w popkulturze). Co ciekawe, scena stała się jedną z przyczyn rozwodu Monroe i baseballisty Joe DiMaggio, który uznał ją za zbyt „ekshibicjonistyczną” i nie był zadowolony ze sposobu, w jaki jego żona korzysta ze swoich wdzięków. Sukienka, która od tej pory zyskała przydomek „The Silly Little Dress” została zaprojektowana przez Williama Trevillę (projektant stworzył także słynną różową suknię z tafty z filmu „Mężczyźni wolą blondynki”) i stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych fasonów w modzie, który kobiety odtąd niezwykle chętnie wykorzystywały podczas różnego rodzaju imprez i wieczornych wyjść. Historyczny model został sprzedany w 2014 roku za, bagatela, 4.6 miliona dolarów. Diana Ross
Diana Ross, to nie tylko jedna z najlepszych wokalistek XX wieku. To także niekwestionowana ikona stylu, a jej błyszczące kombinezony, drapowane suknie i bogato zdobione komplety to kwintesencja imprezowej atmosfery przełomu lat 60. i 70. Ross swoje sceniczne kreacje z łatwością przemycała do codziennego życia, realizując dziecięce marzenia o zostaniu projektantką poprzez tworzenie kostiumów zarówno dla siebie, jak i innych członkiń zespołu Supremes. Wokalistka szczególnie upodobała sobie właśnie kombinezony – błyszczące i dopasowane, których zmodyfikowane i nieco obszerniejsze wersje nosi także teraz, w wieku 71 lat. Bianca Jagger
Bianca Jagger była nowojorską „it-girl” zanim w ogóle wymyślono to określenie. Żadna, absolutnie żadna impreza w legendarnym Studio 54 nie mogła odbyć się bez niej, a zdjęcie na białym rumaku, którego podarował jej na urodziny właściciel klubu Steve Rubell, stało się kwintesencją nowojorskiego szaleństwa i blichtru lat 70. Jednak już wtedy, czyli w roku 1977, Bianca była znana ze swojego fantastycznego wyczucia stylu. Znak rozpoznawczy? Seksownie rozpięte koszule, futrzane etole przerzucone na jedno ramię i nader wszystko, garnitur. Dwu- lub trzyczęściowe komplety złożone z długich żakietów i spodni z szeroką nogawką to zestaw aż do dziś ściśle utożsamiany ze stylem byłej żony Micka Jaggera. I mimo że (niestety) nie mamy dostępu do historycznej szafy Bianki, wraz ze wszystkimi ukrytymi w niej pelerynami, turbanami i bluzkami z głębokim wycięciem w kształcie litery „V”, garnitur jest pomysłem, który w tym sezonie możemy z czystym sumieniem sobie przywłaszczyć. Bez względu na to, jaki kolor wybierzecie (my stawiamy na biel połączoną ze złotymi dodatkami), możecie być pewne, że wyróżnicie się z tłumu, a wasza kreacja na tle miliona podobnych cekinowych dopasowanych sukienek zrobi absolutną furorę. Marynarka o fasonie peleryny dodatkowo sprawi, że pani Jagger z pewnością byłaby z was dumna. Grace Jones
Imprezowe stylizacje Grace Jones, która także stała się jednym z (najbardziej nieprzewidywalnych) filarów Studia 54, rządziły się własnymi zasadami i stanowią kwintesencję indywidualizmu i nonkonformizmu legendarnej wokalistki. Tylko ona mogła bezkarnie prezentować się półnaga, w dzikich i ociekających seksem pozach, idealnie obrazując pozbawioną jakichkolwiek hamulców atmosferę nowojorskiego melanżu. Ulubionym elementem garderoby stało się w jej przypadku body, które, jak nie trudno zgadnąć, nosiła samodzielnie, na gołe ciało, w towarzystwie skórzanych pejczy, uprzęży i lateksowych kozaków. Mimo że nie do końca polecamy kopiowanie tego wizerunku w skali 1:1, body jest absolutnym hitem sezonu, a połączone z obcisłą spódnicą midi lub garniturowymi spodniami z wysokim stanem będzie imprezowym strzałem w dziesiątkę. Kate Moss
Szybciutko przeskakujemy do lat 90. Dlaczego? Bo delikatne sukienki na cienkich ramiączkach w stylu koszuli nocnej są hitem obecnego i nadchodzącego sezonu. Minimalizm, który dzięki umiejętnie dobranym dodatkom może niezwykle łatwo zahaczać o grunge, to kwintesencja mody lat 90. i ulubiony wówczas fason Kate Moss. Chyba nigdy nie zapomnimy kompletnie prześwitującej bieliźnianej sukienki, jaką w 1993 roku modelka założyła na imprezę agencji Elite. Model ten Moss wybierała niezwykle chętnie także w kolejnych latach – w 1995 hitem stała się biała suknia na cienkich ramiączkach od Calvina Kleina, w latach późniejszych stawiała na bogato zdobione wersje o długości mini, które łączyła z kryjącymi rajstopami i smokingowymi marynarkami. W tym sezonie jednak triumfy święci wersja niczym żywcem wyjęta sprzed dwóch dekad. Sukienki na cienkich ramiączkach wykonane są z jedwabiu lub satyny, występują także w długości midi. Połączcie je ciasną obrożą i minimalistycznymi sandałkami na szpilce, a w wersji bardziej casualowej ze sneakersami. W sam raz na domówkę! Paris Hilton
Określenie „imprezowiczka” nabrało zupełnie nowego znaczenia w momencie, kiedy na scenę wkroczyła Paris Hilton. Chociaż „scena” chyba jest w tym przypadku złym słowem, dziedziczka bowiem zdecydowanie bardziej upodobała sobie klubowe stoliki i didżejskie podesty. I mimo że 34-letnia celebrytka w ostatnich latach trochę się uspokoiła, a na imprezach bywa zwykle w związku z zawodowymi obowiązkami (jako DJka, rzecz jasna), nikt nie zapomni jej spektakularnych upadków „pod wpływem”, wysiadania z samochodu bez bielizny oraz dzikich pląsów w towarzystwie ówczesnej BFF, Kim Kardashian. Początek XXI wieku to, dzięki tabloidom i zalewającym nas zewsząd nocnym zdjęciom paparazzi, apogeum nowego, imprezowego stylu bycia. To czasy, kiedy Paris, Nicole Richie, Kim Kardashian i Lindsay Lohan z rozmazanym makijażem i chwiejnym krokiem wychodziły nad ranem z klubu, a Britney Spears na moment postradała nawet zmysły. Modową mantrę tamtych czasów można zamknąć w jednym stwierdzeniu: „im mniej, tym lepiej”. Królowały krótkie, asymetryczne spódniczki, o których zdradliwym charakterze przekonały się także polskie gwiazdy (czyt. Edyta Górniak), jedwabne topy na cienkich ramiączkach i gorsety na zawsze uwolnione z czterech ścian luksusowego buduaru. Hitem były diademy, diamentowe obroże i zdecydowanie za krótkie metaliczne sukienki. Z tego wzorca, zarówno pod względem mody, jak i lifestyle’u, radzimy korzystać z głową i na własną odpowiedzialność.