MODA

J.W. Anderson pokaże nową kolekcję… na Grindrze

07.01.2016 Redakcja Fashion Magazine

J.W. Anderson pokaże nową kolekcję… na Grindrze

To nie żarty. Jeden z najzdolniejszych projektantów młodego pokolenia, ulubieniec Donatelli Versace wyróżniony tym roku podwójnie przez British Fashion Council (triumfował zarówno w kategorii mody damskiej, jak i męskiej), swoją najnowszą kolekcję dla panów pokaże za pośrednictwem aplikacji Grindr. Dla niewtajemniczonych, jest to najpopularniejsza na świecie aplikacja społecznościowa skierowana do gejów i biseksualistów, dostępna obecnie w 192 krajach na całym świecie.

Grindr, owiany w ostatnim czasie niezbyt dobrą sławą i służący w większości przypadków do gejowskich schadzek i przewijania zdjęć roznegliżowanych panów, próbuje zmienić wizerunek, a jego interesy od niedawna reprezentuje jedna z największych (modowych) agencji PR-owych. Ta sama, która do grona swoich klientów zalicza między innymi Diora, Ricka Owensa i Christophera Kane’a. Następnym krokiem do osiągnięcia tego celu ma być właśnie współpraca z J.W. Andersonem i transmitowanie nadchodzącego pokazu jego najnowszej męskiej kolekcji na wyłączność. Jak donosi „New York Times”, użytkownicy aplikacji otrzymają link i kod, aby móc obejrzeć pokaz, który odbędzie się już 10. stycznia. Transmisja nie będzie miała jednak miejsca w samej aplikacji, lecz będzie dostępna na przeglądarkach tabletów i telefonów użytkowników Grindra.

Jak wskazują specjaliści, to nie tylko znakomite posunięcie w celu zmiany wizerunku Grindra. Skorzysta na tym także sam projektant. Jak? Ostatni pokaz jego kolekcji zanotował 5 tysięcy wyświetleń na YouTubie w ciągu sześciu miesięcy. Dla porównania, liczba aktywnych użytkowników gejowskiej aplikacji na całym świecie wynosi mniej więcej milion w każdej minucie. Wszyscy oni, otrzymają link i kod uprawniający do obejrzenia pokazu. I nawet jeśli z możliwości tej skorzysta jedynie pewien procent z nich, i tak może ona przewyższyć dotychczasowe wyniki oglądalności pokazów Andersona. Nie zapominajmy także o rozgłosie. Tę zaskakującą współpracę, z pewnością w najbliższym czasie będą nagłaśniać rozmaite media, nie tylko związane ze środowiskami LGBT.

J.W. Anderson nigdy nie ukrywał także, że pojęcie seksualności jest bardzo bliskie jego modowej i artystycznej wizji. Lekko perwersyjny erotyzm i zacieranie granic między tradycyjnym rozumieniem płci jest widoczne szczególnie w jego męskich kolekcjach – na jego wybiegach widzieliśmy już między innymi facetów w kozakach za kolano i szortach z falbanką.

J.W. Anderson jesień-zima 2013/14

Decyzja o transmitowaniu aplikacji przy pomocy gejowskiej aplikacji jest z jednej strony bardzo zaskakująca, z drugiej – niezwykle intrygująca. Nasuwa także kilka istotnych pytań: czy tak będzie wyglądać przyszłość mody i zamiast zdjęć potencjalnych kandydatów na Tinderze będziemy w czasie rzeczywistym przesuwać i oceniać sylwetki z wybiegu? Co, w przypadku kolekcji J.W. Andersona, z damską częścią publiczności? Czy Anna Wintour, jeśli nie zasiądzie w pierwszym rzędzie w Londynie, będzie musiała zwrócić się o pomoc do Marca Jacobsa? Swoją drogą, amerykański projektant zapowiadał ostatnio odwyk od gejowskiej aplikacji. Ciekawe czy zrobi wyjątek, aby nabić koledze po fachu trochę wyświetleń…