brak kategorii
Instagram Stories – o co chodzi i co dalej ze Snapchatem?
03.08.2016 Patryk Chilewicz
Nie da się inaczej pisać o nowej funkcji Instagrama, jak o wiernej kopii – by nie napisać plagiacie – Snapchata. Historia z tym ostatnim jest bowiem zawiła, gdyż Facebook (właściciel Instagrama) zaproponował kupno rozwijającej się w szybkim tempie aplikacji z duszkiem. Snapchat jednak nie zgodził się na gigantyczne ponoć pieniądze i idzie własnym torem. A ekipa Marka Zuckerberga właśnie zaproponowała swój odpowiednik.
Co ciekawe, zarządca Instagramu, Kevin Systrom, wcale nie kryje się ze źródłami inspiracji. – Gmail nie był pierwszym klientem e-mail, mapy Google nie były pierwszymi mapami, a iPhone nie był pierwszym wymyślonym telefonem. Pytanie brzmi: co robisz ze swoim pomysłem? Czy możesz zbudować na nim wartościowe rzeczy i wiesz jak prowadzić go dalej? – odpiera zarzuty w rozmowie z TechCrunch.
Instagram Stories ma mechanizm działania taki sam jak Snapchat – udostępniamy chwile ze swojego życia w postaci filmów i zdjęć, na których możemy dorysować lub napisać kilka słów. Selekcjonujemy grupę odbiorców, a potem sprawdzamy, kto zobaczył nasz materiał.
Stories nie wprowadziło jeszcze żadnych filtrów, z których słynie przecież Snapchat. Siłą napędową tego ostatniego jest trzymanie ręki na pulsie i reagowanie na wszelkie nowości – filmowe, muzyczne czy wydarzenia mające miejsce w danym regionie (wspomnijmy choćby o mistrzostwach Euro czy premierach kinowych, z których pewna część zyskuje własne nakładki na zdjęcia).
Czy Stories przyjmie się? Czas pokaże. Na korzyść Snapchata przemawia jego niezależność i oryginalność, lecz Instagram też ma swoje plusy – gigantyczne zasięgi, możliwość promocji na Facebooku i idące za tym niewyobrażalne pieniądze. A o wszystkim i tak zadecydują użytkownicy. Spektakularna porażka Google+, sieci społecznościowej Google, pokazuje, że to nie pieniądze grają w tym biznesie największą rolę.
[poll id=”74″]