Urodziła się w Południowej Kalifornii i do wieku lat nastu mieszkała z matką i ojczymem w dość dzikich ostępach Tampy. Nazywała to miejsce magicznym, a większą część czasu spędzała na beztroskich wędrówkach po lesie. To eksplorowanie natury zajęło ją na tyle, że jeszcze w wieku jedenastu lat bardzo słabo radziła sobie z pisaniem. Do college’u jednak się wybrała i po jego ukończeniu, trafiła z Nowego Orleanu prosto do Nowego Jorku (głównie dlatego, że ciekawiło ją jakie efekty ma słynne LSD, planowała też popłynąć z NYC do Afryki). Lauren Hutton, bo o niej mowa, jest mieszanką wybuchową i w zasadzie nawet nie nazywa się Lauren Hutton. Mary Lawrence Hutton zmieniła imię podczas trzymiesięcznej pracy jako króliczek Playboya, denerwował ją fakt, iż na większość kelnerek wołano Mary. Zmieniła więc swoje na Lauren, inspirując się Lauren Bacall.
Jej wielka przygoda ze światem mody i show biznesu zaczęła się jednak po znalezieniu pracy w domu mody Dior. Szukając źródła dobrych pieniędzy, które miała zamiar wydać na podróże, Lauren trafiła (a ściślej podsunął je chłopak przyjaciółki) na ogłoszenie w New York Times. Dior potrzebował wykwalifikowanej modelki (tak, to były czasy, w których modelek szukało się przez wzmianki w prasie) z doświadczeniem. Hutton doświadczenia nie miała, ale nie pochwaliła się tym przed nowym pracodawcą i zgodziła na pracę za 50 dolarów tygodniowo. Od tamtej pory modelka i aktorka stała się nową „it girl” Ameryki. Nosiła się zupełnie na przekór obowiązującym trendom z lat 50. – stawiała na dżinsy, t-shirt (koniecznie bez stanika) i wygodne sneakersy. Jeździła też na motocyklu, uwielbiała afrykańskie wojaże i intensywnie imprezowała z nowojorską bohemą w Studio54 Warhola.
Podczas sesji dla „Vogue” (ma na koncie 28 okładek tego zacnego tytułu) zaprzyjaźniła się z redaktor naczelną, inspirującą Dianą Vreeland, która przedstawiła młodziutką Lauren samemu Avedon’owi. Już kiedy spotkali się po raz pierwszy w studio fotograficznym, Lauren zaskoczyła mistrza portretów i postanowiła nieco zmienić panujące dotychczas zasady pozowania na słynną „Veruschkę”. Być może dlatego, że sesja szła raczej topornie, Avedon poprosił Lauren o przywołanie wspomnień z dzieciństwa. Przyszło jej do głowy przeskakiwanie nad wężami, któremu oddawała się w Tampie… Te radosne podskoki fotograf uwiecznił i tak oto powstała pierwsza, dynamiczna sesja mody w latach 60.
Po Avedonie, przyszedł czas na pracę z Irvingiem Pennem. Popularność Lauren Hutton rosła więc z dnia na dzień, a ona wciąż nie do końca wierzyła w atuty swojej urody (podobno słynną diastemę między zębami zaklejała woskiem podczas zdjęć). Te urocze niedoskonałości docenił kosmetyczny gigant Revlon oferując Lauren, jako pierwszej modelce w historii, lukratywny, długoterminowy kontrakt. Zarabiała, bagatela, milion dolarów rocznie! W tym momencie postanowiła nieco przystopować z karierą w modelingu i rzuciła się w filmowy wir. Jej najsłynniejsze role to ta pierwszoplanowa u boku Richarda Gere w „American Gigolo” i debiutancka w komedii „Papierowy lew”. W latach 70. jeździła na motocyklu razem z samym Robertem Redfordem w „Mały Fauss i duży Halsy”.
Po przerwie, w wieku 46 lat, wróciła do modelingu i od razu trafiła przed obiektyw Stevena Kleina… Obecnie ma ich ponad 70 i jest jedną z najpiękniej starzejących się kobiet, jakie widzieliśmy. W 2008 roku została twarzą The Row, marki sióstr Olsen, a trzy lata później kanadyjskiego Club Monaco.
Jej ponadczasowy styl, uroczy uśmiech i ultra ciekawa osobowość przysporzyła jej rzeszę fanów. Często wyrusza na wyprawy, wspina się, nurkuje na Filipinach, jeździ do Afryki, ma także swój własny kosmetyczny biznes. Historia Lauren Hutton to spełnienie amerykańskiego snu z American beauty w roli głównej. Zdecydowanie.