Czerwony jednoczęściowy kostium, muśnięta słońcem skóra, szeroki, szczery uśmiech amerykańskiej dziewczyny z sąsiedztwa i burza włosów, którą w późnych latach 70. kopiowała każda modna dziewczyna. To właśnie ten plakat z 1976 roku z gwiazdką Farrah Fawcett w roli głównej przeszedł do historii jako totalny hit sprzedaży(ponad sześć milionów sprzedanych egzemplarzy). Na ścianie nad łóżkiem miał go chyba każdy, nawet John Travolta w „Gorączce Sobotniej Nocy”. Podobno Farrah umalowała się i uczesała do tej sesji sama, a słoneczne refleksy na włosach zrobiła sokiem z cytryny.
Zresztą dzięki plakatowi z „The Life” gwiazdka amerykańskich reklam pasty do zębów i płynów do płukania dostała angaż w serialu „Aniołki Charliego”, który zrobił z niej diwę małego ekranu w Stanach. Wszystko potoczyło się błyskawicznie, choć, jak twierdzą niektórzy znawcy, aktorka nie grzeszyła talentem (być może dlatego bezskutecznie próbowała przebić się w Hollywood). Z pewnością za to olśniewała kalifornijską urodą, którą zauważono już na studiach. Farrah nosiła tam tytuł jednej z „10 najpiękniejszych studentek kampusu”, których zdjęcia rozesłano do agencji twarzy w Los Angeles. Jedna z nich na tyle skutecznie zainteresowała się młodziutką pięknością, że ta zgodziła się (za namową rodziców) spróbować szczęścia w „wiecznie młodej” branży.
Już wtedy Farrah nosiła się zgodnie z obowiązującymi trendami i odpowiednio do świetnej, wysportowanej sylwetki. Spodnie z szerokimi nogawkami i wysokim stanem zestawiała z krótkimi topami, pod które prawie nigdy nie zakładała stanika, a obszerne swetry z kusymi szortami i sportowymi sneakersami. Do tego wielkie okulary muchy i uśmiech za milion dolarów. Przy większych okazjach (np. premier na czerwonym dywanie) stawiała na błyszczące mini sukienki z cienkimi ramiączkami, podkreślające jej kształty.
W produkowanych przez tuzę amerykańskiej telewizji, Aarona Spellinga „Aniołkach Charliego” była niekwestionowaną gwiazdą, mimo iż w obsadzie znalazły się także dwie inne dziewczyny, Kate Jackson i Jaclyn Smith. To ją chcieli oglądać Amerykanie – męska część widowni zapewne ze względu na walory fizyczne, kobieca za pożądany styl it girl.
Fryzura, którą lansowała Farrah w najgorętszym momencie swojej kariery, została nazwana od jej imienia i, poniekąd, stała się symbolem beauty trendów w latach 70. To był fenomen na miarę fryzur „na Rachel”, kiedy dwie dekady później, w latach 90. wszyscy oglądali „Przyjaciół”.
W życiu prywatnym nie stroniła od romansów i nieudanych małżeństw, wprowadzała się do i wyprowadzała od wielu mężczyzn związanych mniej lub bardziej z rynkiem filmowym. Jednemu z nich, aktorowi Ryanowi O’Neill urodziła syna, Redmonda (który, gdy dorósł popadł w heroinowy nałóg). W tzw. międzyczasie piękniała z wiekiem – w 1995 roku, w wieku 50. lat trafiła na okładkę „Playboya”, a cały nakład w mgnieniu oka zniknął z półek. Kilka lat później dowiedziała się o strasznej diagnozie raka odbytu, z którym dzielnie walczyła do samego końca, dokumentując swoje zmagania z wyniszczającą chorobą w dokumencie „Farrah Story”. To nieuznający kompromisów zapis poszczególnych etapów w najgorszym momencie jej życia, włączając w to golenie głowy po chemii czy obrazy ze szpitalnej sali. Tę walkę, toczącą się również przed kamerą, przegrała w 2009 roku. Jeśli miałabym wskazać jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon lat 70., bez wahania powiedziałabym Farrah Fawcett, dziewczyna z Teksasu, która podbiła Amerykę.