Hedi Slimane w kwietniu tego roku opuścił markę Saint Laurent Paris po 4. latach piastowania stanowiska dyrektora kreatywnego, a na jego miejsce natychmiast został zatrudniony Anthony Vaccarello. Nie znamy dokładnie powodu takiej zmiany, ale wiele mówiło się ostatnio o tajnych negocjacjach Hedi’ego z Chanel, co mogło być uznane przez Kering jako przejaw nielojalności i w rezultacie doprowadzić do zwolnienia projektanta.
Na osłodę zaproponowano mu umowę obejmującą zakaz konkurencji, co w praktyce oznacza pełnopłatne wakacje. Nie wiemy jaki czas obejmował ów zakaz, ale na terenie krajów Unii Europejskiej jest to zazwyczaj okres od 3 do 24 miesięcy, w zależności od pozycji zwalnianej osoby oraz zasobów finansowych marki. Keringowi było na rękę zablokowanie dalszego zatrudnienia Slimane’a, tak, aby nie kolidowało to z nową strategią rozwoju Saint Laurent. Hedi był bowiem motorem napędowym marki, zwiększył jej obroty oraz zaprowadził na nowe tory szerokiej popularności wśród młodszej grupy docelowej. Kering nie chciał, aby z takimi samymi sukcesami odmieniał wizerunek kolejnej firmy tuż obok startującego w Saint Laurent Anthonego Vaccarello.
Jak się jednak okazuje, Kering postanowił zwolnić Slimane’a z odpoczynku i już dłużej nie blokować jego możliwości dalszego zatrudnienia. Projektant nie zgadza się na ten krok i pozywa koncern. Możemy oczywiście spekulować, że zapewne bardzo ciężko nagle zrezygnować z wysokiego wynagrodzenia, podczas gdy nowa umowa jeszcze nie jest podpisana. Nie znamy jednak szczegółów umowy i nie wiemy jakie są jej założenia. Znamy w historii mody ostrzejsze spory, jak choćby ten z 2013 roku na linii Balenciaga i Nicolas Ghesquiere, gdzie to marka pozwała projektanta za publiczne wyrażanie krytycznych decyzji pod ich adresem, co działo się już po jego odejściu. Za skandaliczne zachowanie został zwolniony John Galliano z Diora – nie uszły mu na sucho rasistowskie komentarze rzucane do ludzi w paryskiej restauracji. Cokolwiek stało się pomiędzy Slimanem a Saint Laurent, jedno jest pewne – nie ma dłużej sensu podkreślać, że rozstanie to odbyło się w przyjaznej atmosferze. Nikt już w to raczej nie uwierzy.