Grunge kojarzy się z ponurym nastrojem, często pełnym gniewu i frustracji. Neguje zasady, konsumpcjonizm i szarą rzeczywistość. Przyjaźni się często z autodestrukcją oraz brakiem akceptacji samego siebie. Takie uczucia i emocje wyraża także muzyka i towarzyszące jej teksty wypełnione rezygnacją oraz pesymizmem. Są to albo psychodeliczne ballady, albo ostre i agresywne brzmienia.
Szczyt popularności grunge’u przypada na koniec lat 80. oraz lata 90. Liderem sceny muzycznej była Nirvana, a także zespoły takie jak Alice in Chains, Pearl Jam oraz Soundgarden. Mówiono na nich „Wielka czwórka z Seattle”. Kurt Cobain, wokalista Nirvany, szybko stał się głosem swojego pokolenia. W Europie królowały kapele Black Sabbath i Led Zeppelin.
Grunge to styl stworzony dla osób, które nie chcą podążać za aktualnymi trendami, ale pragną się wyróżnić. Był przeciwieństwem krzykliwych i kolorowych lat 80. Grunge to nie tylko moda, ale przede wszystkim styl życia. Na nogach królowały wtedy buty Dr. Martens. Kraciaste flanelowe koszule, poszarpane dżinsy, skórzane znoszone kurtki ramoneski, trampki za kostkę czy wielkie czapki, kiedyś kojarzyły się wyłącznie z niedbałością, a dziś zyskują nowoczesne oblicze.
Za wprowadzenie grunge’u na wybiegi odpowiedzialny jest Marc Jacobs, który w 1993 roku zaprojektował kolekcję wiosenną pod tym hasłem dla marki Perry Ellis. Ten styl pokochali także Vivienne Westwood, Dries van Noten, Calvin Klein, Armani, Dolce & Gabbana, Anna Sui, Tommy Hilfiger oraz popularna brytyjska sieciówka Topshop. Obecnie z grunge’u pełnymi garściami czerpie dyrektor kreatywny i główny projektant domu mody Saint Laurent – Hedi Slimane. Na polskim rynku tym samym tropem podąża marka SI-MI.
Tak jak nigdy nie udało się odnaleźć następcy Cobaina, tak samo trudno jest odtworzyć grunge w wersji luksusowej. Wyznawcy tego stylu zarzucają projektantom utratę autentyczności. Jedno jest pewne – grunge, zarówno w muzyce jak i w modzie, otworzył oczy odbiorców na nowe możliwości kreowania swojego stylu, nauczył zestawiania wzorów, wprowadził więcej luzu. Pokazał, że nie warto być więźniem ubrań z metkami projektantów. Udowodnił, że najważniejsze jest bycie sobą.