Kontrowersyjny, niedosłowny i minimalistyczny – te przymiotniki najlepiej oddają sylwetkę greckiego autora plakatów Vasilisa Marmatakisa. Choć jego nazwisko nie jest znane, jego prace podbijają branżę i Internet. To dzięki swojemu przyjacielowi z agencji reklamowej, Yorgosowi Lanthimosowi dał się poznać jako świetny artysta. Reżyser głośnej ,,Faworyty” (2018) czy ,,Zabicia Św. Jelenia” (2017) wszystkie swoje filmy ilustruje plakatami Vasilisa. Estetyczne i chwytliwe w swojej formie idealnie oddają ducha mrocznych i niepokojących opowieści Lanthimosa, ale również skłaniają widza do głębszej refleksji nad fabułą.
Vasilis Marmatakis sztukę projektowania poznał już jako dziecko. Jak sam wspomina, pierwszymi projektami, które stworzył były okładki "nudnych" podręczników lub ulubionych płyt. Wiele przedmiotów codziennego użytku pokrywał wycinkami, kształcąc się w ten sposób w sztuce kolażu. Z reżyserem poznali się w agencji reklamowej w Atenach, gdzie Marmatakis obejmował funkcję dyrektora artystycznego. Pierwszą stworzoną dla Lanthimosa pracą był plakat do filmu ,,Kieł” (2009), która dzięki pokazom na Festiwalu w Cannes od razu zyskała rozgłos. Od tego czasu stali się artystycznie nierozłączni. Jak obaj przyznają mają podobne poczucie estetyki oraz szanują nawzajem swoje pomysły, co jest podstawą do udanej współpracy. Marmatakis podkreśla, ze reżyser zostawia mu dużą przestrzeń do eksperymentowania, co owocuje również wieloma wersjami jednego plakatu. Część z nich wędruje do dystrybucji, ale wiele pozostaje w domowym zaciszu chociażby ze względu na zbyt zawiłą symbolikę czy artystyczny charakter. Plakat jest dlatego tak ważny, gdyż staje się zaproszeniem do świata filmu i pierwszym obok zwiastunu przekazem, z którym spotyka się widz. Może zarówno zahipnotyzować odbiorcę, który już następnego dnia uda się na seans, ale również odtrącić na tyle, że nie będzie zainteresowany nawet darmową transmisją w telewizji.
Od premiery ,,Kła” (2009) w Cannes Marmatakis czaruje nas swoimi plakatami do wszystkich produkcji Lanthimosa. Kolejny do filmu ,,Alpy” (2011) nazywa swoim ulubionym. ,,Poza ogólną koncepcją, która bardzo mi się podoba, lubię monochromatyczny czarny atrament nadrukowany na tanim szarym papierze i formę odręcznej kserokopii” mówi. Kolejna realizacja dwóch bliźniaczych plakatów towarzyszyła promocji filmu ,,Lobster” (2015). Na obu bohaterowie przytulają niewidzialną sylwetkę. Nie dość, że plakaty wchodzą w interakcję między sobą, pokazując ,,tę drugą postać”, to autor igra z widzem, który poznał fabułę. ,,Lobster" to opowieść o świecie, w którym nie ma miejsca dla singli. Do pewnego wieku każdy musi stworzyć związek, inaczej zamieni się w wybrane przez siebie zwierze, w którego ciele będzie do śmierci egzystować. Niewidzialny zarys może tu symbolizować sztuczność aranżowanych i wymuszonych relacji, ale i pustkę absurdalnej rzeczywistości. Projektując plakat do ,,Zabicia Św. Jelenia” (2017) Marmatakis nie postawił już na graficzną formę, a na uwypuklenie pewnych cech. Główny bohater grany przez Collina Farrella stoi w nierealnie wysokim pokoju szpitalnym przy dwóch pustych łóżkach. Nienaturalnie długa ciemna zasłona odcinająca go od świata zewnętrznego podkreśla samotność i zawieszenie w zadumie. Kształt pomieszczenia przywodzi na myśl chrześcijańską świątynię, co bezpośrednio nawiązuje do tytułu filmu. To kolejna próba wciągnięcia widza w świat reżysera jeszcze przed wejściem na salę kinową. Najnowsze przykłady prac Marmatakisa do ,,Faworyty” (2018) igrają nie tyle z odbiorcą, co z historią i utartymi schematami postrzegania danych epok. Od początku istnienia kina kostiumowego stawiano na rzetelność i dokładność detali. Lanthimos słynie ze swojego zdystansowanego podejścia i wręcz wyśmiewania konwenansów, co w ,,Faworycie” widać jak w żadnym wcześniejszymi filmie. Prześmiewcza scena tańca, przerysowane makijaże mężczyzn, komiczne peruki, niezgodne z epoką kostiumy to tylko początek niekończącej się wyliczanki. Warto pamietać, że napisy przeszywające co kilkanaście minut film to kolejne dzieło Marmatakis. Wykorzystał klasyczną czcionkę, ale rozmieszczając ją na klatkach w niestandardowy sposób wprowadza widza w konsternacje.Ten sam zabieg złamania konwenansów przenosi na plakaty pozbawiając je częściowo przyjętego decorum. Na jednej wersji plakatu Emma Stone siedzi w złości okrakiem, Olivia Colman przypomina kukłę, a na jej kolanach siedzi Rachel Weisz przypominająca odrobinę muszkietera i trochę lalkę. Druga wersja plakatu, w której postać Królowej Anny i Sary stoją, przełamuje granice między tym co realne a tym co graficzne. Peleryna królowej załamuje się na wyrysowanej ramie, a napisy powyżej z oddalenia przypominają bardziej alfabet Braille’a, który opatentował je ponad 100 lat po śmierci królowej Anny Stuart. Ostatni z najnowszych plakatów do ,,Faworyty” przypomina bardziej sen i klatkę z historii o Alicji w Krainie Czarów, niż motyw filmu kostiumowego. Lewitujące w przestrzeni popiersie królowej, na której twarzy siedzą postacie obu faworyt mamiących ją przedmiotami oddają istotę całego filmu – Weisz ze sznurem pięknych pereł, a Stone czyszcząca oko władczyni jakby chciała oczyścić źrenicę, choć dobrze wiemy, że tylko ją w ten sposób zaślepia.
Po wszystkich znakomitych recenzjach i otrzymaniu przez Olivie Colman Oskara za rolę Anny Stuart bez wątpienia po Lanthimosie możemy spodziewać się kolejnych filmów, które będą z nas kpić, zmuszać do refleksji czy skłonią do nowego spojrzenia na historię. Zapewne nie zabraknie przy nich równie świetnych plakatów Vasilisa Marmatakisa, które z ulic miast, wiat przystanków czy słupów informacyjnych będą zachęcać nas do ponownego zagłębienia się w świat greckiego reżysera.