URODA

Gładka, gładsza, zawsze Twoja

06.07.2020 Maja Handke

Gładka, gładsza, zawsze Twoja
Fot. ImaxTree

ARTYKUŁ POCHODZI Z WIOSENNEGO WYDANIA FASHION MAGAZINE (2020)

Najdoskonalsza skóra jest na wyciągnięcie ręki… w Photoshopie. Przeczytaj o tym, jak pokochać własną, dopieścić ją, a nawet zbliżyć jej formę do idealnej. Bez stresu, za to z wieloma przyjemnymi doznaniami po drodze.

Zaczynam od małego sondażu. Pytam moje koleżanki, czy lubią swoją skórę. Większość z wahaniem mówi, że tak, ale po tej twierdzącej odpowiedzi zaczyna się litania najróżniejszych „ale”: sucha jak tarka, naznaczona rozstępami, z włosami i oczywiście cellulitem. Skóra to nasz największy organ, który z jednej strony chroni ciało przez otoczeniem, a z drugiej jest naszym naturalnym i najprawdziwszym ubraniem, kiedy jesteśmy nadzy. Mimo silnych głosów ruchu „body positive”, zachęcających do samoakceptacji, wszystkie jesteśmy podatne na presję dążenia do doskonałości. Tym bardziej że media bombardują nas wizerunkami młodych, wyidealizowanych kobiet, na Instagramie fitspecjalistki chwalą się ciałem bez cellulitu i zmarszczek… Na szczęście są również takie osoby jak fotograf Spencer Tunick, który na swoich zdjęciach pokazuje setki nagich ciał – różnych i nieidealnych, ale za to prawdziwych. Są też zaangażowane aktywistki ukazujące kobiety po mastektomii i po ciąży, która też potrafi dokonać spustoszenia w naszych ciałach. To być może niedoskonałe, ale jakże ludzkie. Jak więc pokochać swoją skórę?

Zgub cellulit w gabinecie

Doktor Marcin Ambroziak, zapytany, jakie problemy ze skórą mają jego pacjentki, zaczyna tonem uspokajającym: „W zasadzie każdy, kto mocno złapie za skórę i ją ściśnie, dopatrzy się cellulitu z Nawet ja, choć przecież mężczyźni go nie mają. Jedno jest pewne – kobiety rzeczywiście podchodzą do siebie niezwykle krytycznie”. Jak to jest z tym cellulitem, kiedy już jest? Można sporo naprawić, ale dr Ambroziak radzi, by przede wszystkim nie zapominać o płynach i zbilansowanej diecie na co dzień – nie warto przecież sabotować działania zabiegów, w które inwestujemy czas i pieniądze. Nasz ekspert wymienia też różne rodzaje tej niechcianej przez nas dolegliwości. „Cellulit wodny jest związany z zatrzymywaniem wody w organizmie. W tym przypadku zaleca się drenaże limfatyczne. Mogą to być masaże ręczne, za pomocą bańki chińskiej, endermologia”, wyjaśnia dr Ambroziak. Cellulit tłuszczowy jest efektem nadmiaru tkanki tłuszczowej. „Podstawowe zalecenie w tym przypadku to odchudzanie”, nie pozostawia złudzeń nasz ekspert. Ten proces możemy wspierać stosując kriolipolizę, czyli zamrażanie tkanki tłuszczowej, np. za pomocą urządzenia Clatuu Alpha. Na czym to polega? „Komórki tłuszczowe są schładzane, na skutek czego obumierają, a następnie są wydalane przez organizm. Zabiegi najlepiej wykonywać etapowo, dzięki temu z każdą sesją tkanka tłuszczowa jest coraz mniejsza, a efekty widoczne i długotrwałe”, tłumaczy dr Ambroziak. Wyjaśnia, że zazwyczaj organizm potrzebuje ok. trzech miesięcy na pozbycie się obumarłych komórek. Kriolipoliza wymaga powtarzania. Zazwyczaj potrzeba 2–3 zabiegów wykonywanych co 2–3 miesiące. Innym sposobem pozbycia się cellulitu tłuszczowego jest zastosowanie technologii wielobiegunowych fal radiowych i metody pulsacyjnego pola magnetycznego w ramach zabiegów przy użyciu Venus Legacy.

„Ujędrnianie skóry i redukcja pomarańczowej skórki jest wynikiem reakcji termicznej wywołanej wielobiegunowymi falami radiowymi, która powoduje w tkance stymulującą naturalną regenerację organizmu. Ta automatyczna regeneracja sprzyja skurczeniu skóry, dzięki czemu staje się ona jędrniejsza, a cellulit się zmniejsza”, tłumaczy nasz ekspert. Najbardziej uporczywy cellulit określany jest jako przegrodowy. Mamy z nim do czynienia, kiedy nastąpił przerost tkanki włóknistej. Niestety, usuwa się go jedynie za pomocą laserowej liposukcji. To zabieg przeprowadzany w znieczuleniu miejscowym, czasem wspieranym nawet znieczuleniem dożylnym. Te wszystkie zabiegi zrobimy w gabinecie u dermatologa lub kosmetyczki, ale mnóstwo dobrych rzeczy może zadziać się także w domu. O tym opowie nasza kolejna ekspertka.

Dzień dobroci – nie tylko od święta

Karolina Bobyk, kosmetolożka marki Croma, która pomaga zadbać o twarz i ciało klientkom warszawskiej Princess Academy, opowiada o dbaniu o skórę w taki sposób, że mam ochotę wpisać sobie kilka nowych codziennych – przyjemnych – obowiązków w mój codzienny grafik. Ale najpierw moja rozmówczyni zachęca do zadania sobie kilku pytań: „Pytam o to wszystkie moje klientki, bo ważne jest, jak dbamy o siebie od środka. Jaką stosujesz dietę? Czy obfituje ona w tłuszcze trans i sól? Czy obserwujesz zatrzymywanie się wody? Czy pijesz zieloną herbatę lub wywar z pokrzywy, które przeciwdziałają temu zjawisku? A może jesteś kofeinoholiczką? Jeśli tak jest, nawet picie dużej ilości wody może nie pomóc”. Udzielenie uczciwych odpowiedzi to dobry początek. Ważne jest też to, czy dopieszczamy się na co dzień. O co chodzi? „Możliwości zadbania o skórę jest wiele – od automasaży przez jej natłuszczanie po regularne stosowanie pillingów o tak dobranych zapachach i konsystencji, by używanie ich było frajdą. Najważniejsze jest, by nie traktować pielęgnacji ciała jako przykrego obowiązku”, przekonuje Karolina Bobyk. Nie musimy trzymać się schematów. Nie lubisz balsamu? Możesz zamiast niego stosować pilling, który pozostawi natłuszczający film na skórze. Przydadzą się też gadżety. „Świetne jest szczotkowanie skóry na sucho, dzięki któremu pozbywamy się zanieczyszczeń z organizmu, ścieramy martwy naskórek i poprawiamy ukrwienie skóry, przez co staje się ona gładsza, a cellulit mniej widoczny. Do tego potrzebne są dwie szczotki – jedna mieszcząca się w dłoni i druga na kijku, by dotrzeć do trudno dostępnych miejsc na plecach”, wyjaśnia ekspertka. Zupełnie wyjątkową propozycję takich szczoteczek ma w swojej ofercie Klapp. Ionic Brush to połączenie naturalnego włosia z brązem (stopem miedzi z cyną), dzięki czemu w trakcie pocierania wytwarzane są aniony, co dodatkowo wzmaga dobroczynne efekty szczotkowania. Producent zaleca szczotkowanie ciała codziennie przez pięć minut. Znasz siebie i wiesz, że nie dasz rady tak często? Po prostu spróbuj! „Przy wszystkich tych metodach liczy się systematyczność, dlatego tak ważne jest dobranie ich do swoich preferencji. Jeśli będą ci się kojarzyły z przyjemnością, tym bardziej prawdopodobne,
że staną się elementem codziennej rutyny”, radzi Karolina Bobyk. Przekonuje, że warto postarać się o dodatkowe korzyści i na przykład w taki sposób dobrać zapachy, by działanie aromaterapeutyczne odpowiadało naszym potrzebom. Lawenda sprzyja relaksowi, olejek pomarańczowy odpręża, a rozmarynowy sprzyja koncentracji. Możliwości jest mnóstwo. Można dodać kilka kropli do balsamu używanego na co dzień lub przygotować własny domowy pilling na bazie cukru lub soli. 

Daj się dotykać

Karolina Bobyk zachęca też do mezoterapii igłowej z użyciem preparatu Cellufom. „Efektem działania koktajlu Revital Celluform jest redukcja i eliminacja komórek tłuszczowych, które ulegają emulsyfikacji i są transportowane do wątroby, a następnie wydalane z organizmu”, tłumaczy. By widzieć efekty, potrzebna jest seria zabiegów (od dwóch do sześciu). „Jeśli planujesz zrobić je przed wyjazdem na urlop, zacznij odpowiednio wcześnie, bo między jednym a drugim zabiegiem musi minąć co najmniej osiem dni. Poza tym skóra i tkanka podskórna regenerują się w pełni przez dwa tygodnie ”, wyjaśnia ekspertka. Poleca również masaże – zarówno te relaksacyjne, jak i te mocniejsze o konkretnym działaniu, np. drenujące. Dlaczego kobietom jest potrzebny masaż limfatyczny, wyjaśnia Sonia Bubień, fizjoterapeutka z Mr and Mrs Spa w Warszawie. „Nie tylko wspaniale odpręża, ale przede wszystkim poprawia przepływ limfy i krwi. Ponieważ układ limfatyczny jest u kobiet powiązany z układem hormonalnym, nasz organizm przed okresem zatrzymuje wodę. Masaż nie tylko usuwa jej nadmiar, ale także pomaga pozbyć się toksyn, likwiduje obrzęki, przez co już po jednym zabiegu możemy czuć się szczuplejsze i mieć kilka centymetrów mniej. Doskonale wpływa też na jędrność i gęstość skóry”, tłumaczy ekspertka.

I jeszcze to… włosy

Oswajam się z owłosieniem na ciele. Trochę dlatego, że tak wypada… Uczę się je akceptować. Na razie u innych. Obserwuję na Instagramie profile dziewczyn z dumą prezentujących włosy na nogach (naprawdę dużo włosów…) i nie tylko tam. O ile dość łatwo potrafię złapać konwencję włosów pod pachami – nawet podobały mi się u Madonny, o tyle nadal nie czuję, że mam ochotę zapuszczać je u siebie. Jak się więc ich pozbyć, jeśli jednak tego chcemy? Pod ręką mamy oczywiście kremy do depilacji i maszynki do golenia. A bardziej nowoczesne metody? Na stałe można pozbyć się włosów z dowolnej części ciała dzięki zabiegom z użyciem Venus Velocity. To laser diodowy, który emituje wiązkę światła. Pochłaniana jest ona przez barwnik włosa, co prowadzi do zniszczenia jego cebulki. Venus Velocity wykorzystuje falę o długości 800 nm, dzięki czemu zabiegi są bezpieczne i efektywne oraz mniej bolesne w porównaniu z innymi urządzeniami. Liczba zabiegów koniecznych do pozbycia się owłosienia jest sprawą indywidualną, ale zwykle potrzeba ich od czterech do dziesięciu. Skuteczność jest tym większa, im ciemniejsze mamy włosy. Można spróbować też bardziej tradycyjnej metody – czyli wosków, które sprawdzają się doskonale szczególnie w przypadku depilacji intymnej. Moim guru w tej dziedzinie jest Karolina Tworzewska, kosmetolożka i właścicielka salonów Waxroom w Warszawie. 

„Dzięki unikatowej recepturze najnowszej generacji wosków Lycon skóra nie jest podrażniona, a nawet najkrótsze włoski zostają usunięte. Po poprawnie wykonanej depilacji odrastają słabsze, cieńsze i jaśniejsze. Co więcej, przy regularnym korzystaniu z zabiegów możliwe jest zmniejszenie o połowę wzrostu niechcianego owłosienia”, zapewnia ekspertka. Z włosami czy bez, na nogach czy gdziekolwiek indziej – najważniejsze, byś czuła się świetnie w swojej skórze, a ona miała poczucie, że też ją lubisz. Odwdzięczy się.