MODA, STYL ŻYCIA

Givenchy jesień-zima 2016

07.03.2016 Redakcja Fashion Magazine

Givenchy jesień-zima 2016

Riccardo Tisci zdradził jakiś czas temu, że zorganizowany w Nowym Jorku pokaz kolekcji wiosna-lato 2016 był pewnego rodzaju ukoronowaniem jego dziesięcioletniej pracy w Givenchy i niejako spina klamrą jego dotychczasową twórczość. Wszystko, co miało nastąpić później, było rozumiane jako początek nowego rozdziału. I tak właśnie należy chyba interpretować kolekcję jesień-zima 2016.

Wybór lokalizacji pokazu był pewnego rodzaju powrotem do korzeni. W La Carreau du Temple odbywały się pokazy Givenchy, kiedy Riccardo Tisci dopiero rozpoczynał swoją przygodę z francuskim domem mody i nie był znany tak szerokiej publiczności, jak dzisiaj. Projektant wewnątrz ustawił drewniany labirynt, który wprawiał w konsternację modelki i gości i który ze wszystkich stron okalały rzędy ławek. Nie było też tradycyjnego „front-row’, a zaproszone na pokaz gwiazdy (m.in. Kanye West, Bradley Cooper i Ciara) porozsadzani zostali w różnych miejscach konstrukcji.

Najnowsza kolekcja francuskiego domu mody to mieszanka ptasich motywów, inspiracji mitologią starożytnego Egiptu (może ideę labiryntu należy jednak postrzegać jako replikę zawiłego wnętrza piramidy?), stylu militarnego i klasyki. Na projektach pojawiły się kolorowe nadruki ptasich piór, oko Horusa widoczne na kołnierzykach i pokrywające sukienki, nie zabrakło także motywów psychodelicznych, abstrakcyjnych wzorów, skóry pytona i panterki.

Brzmi jak chaos? Nie do końca. Tisci’emu pomimo mnogości różnorodnych elementów udało się stworzyć kolorową, wyrazistą, ale wyważoną i spójną kolekcję. Panterkowe wzory idealnie spajały się z motywami psychodelicznymi, a skóra pytona wyglądała niczym stworzona do zestawiania z elementami egipskiej ikonografii.

Kolekcja, którą na wybiegu prezentowała chyba rekordowa liczba modelek (w tym Ala Sekuła, Maja Salamon i plejada przyjaciółek Tisci) zrywa więc z obecnym u Givenchy  w ostatnich sezonach połączeniem gotyku i bieliźniarskiej delikatności i zamiast tego proponuje nieco więcej egzotyki, pscyhodelii i feerii ciepłych barw. Tisci postanowił także wyłamać się z powszechnego trendu na kozaki za kolano i zaproponował bardzo dopasowane i nieco krótsze modele. Często pojawiającym się na wybiegu elementem były także występujące pod wieloma postaciami kurtki bomber. Niektóre pojawiły się w przedłużonej, militarnej lub sportowej wersji, niektóre miały skrócony fason i wykonane były z patchworkowego futra, a jeszcze inne wykonane były ze skóry pytona. Pod koniec pokazu na wybiegu zaprezentowano też kilka wariacji na temat klasycznej małej czarnej, a modele obszyte futrem przywodziły na myśl projekty legendarnego Huberta de Givenchy.

Nie obyło się bez wpadek – Tisci po raz kolejny na wybiegu ustawił schody zagrażające życiu modelek (jedna z nich opuściła pokaz ze skręconą kostką), a rozległy i skomplikowany labirynt wprowadził chaos wśród gości, którzy opuszczali salę przed zakończeniem pokazu. Pomimo tego oraz niemal 50-minutowego opóźnienia, Tisci został nagrodzony gromkimi brawami i głośnymi krzykami aplauzu. Paryż naprawdę ko kocha i nie jest w tej miłości odosobniony.