Urody Gigi Hadid, w której żyłach płynie mieszanka amerykańskiej i arabskiej krwi nie sposób opisać w kilku słowach. Jedno jest pewne, blond włosa ślicznotka zmienia kanony piękna w branży. I gdyby nie podpis na okładce włoskiej edycji „Vogue”, pewnie wielu z was nie rozpoznałoby gwiazdy sesji i wybiegów. Skóra Hadid na zdjęciach ma ciemniejszą barwę, a na każdej fotografii modelka nosi kolorowe, afro peruki. Tak jak bohaterki filmu „Austin Powers” czy oldschoolowych „Aniołków Charliego”. Główną ideą sesji jest reinterpretacją ducha pop-artu. Na każdym zdjęciu modelka intensywnie patrzy się prosto w oko kamery, do tego stopnia, że sami czujemy na sobie jej wzrok.
Stylistka Carlyne Cerf De Dudzeele zadbała o to, aby Gigi podczas zdjęć pozowała w ubraniach, jak przystało na „Vogue” Italia, z włoskich domów mody – Miu Miu, Fendi, Giorgio Armani, Versace ale również Saint Lauret czy Ralph Lauret. Imponująca biżuteria to dzieło m.in. Jacob&Co., Kenneth Jay Lane, Dsquared2 oraz Patricia Field. Zdjęcia wykonał Steve Meisel. To nie pierwszy raz kiedy Gigi Hadid i Meisel spotykają się na planie. Współpracowali ze sobą przy również okładkowej sesji dla „W Magazine”. Za makijaż odpowiedzialna jest prawdziwa mistrzyni tego fachu, czyli Pat McGrath.
Aż chciałoby się krzyknąć bella ragazza!