MODA, STYL ŻYCIA

Fahrenheit

26.09.2015 Redakcja Fashion Magazine

Fahrenheit

Nawet jeśli nigdy nie wąchaliście go z pełną tego świadomością, na pewno go znacie – z taksówki, tramwaju lub rodzinnych spotkań sprzed lat. Dior Fahrenheit wciąż pozostaje jednym z najbardziej charakterystycznych męskich zapachów. Albo się go kocha, albo nienawidzi.

Jamesa Rosenquista, „Fahrenheit 1982 Degrees”

Pierwszym męskim zapachem wypuszczonym przez Christiana Diora była Eau Sauvage. Świeża, cytrusowo-drzewna kompozycja szybko stała się bestsellerem, co skłoniło dom mody do pracy nad kolejną propozycją dla mężczyzn. W przypadku Fahrenheita inspiracją okazały się obrazy Jamesa Rosenquista, jednego z pionierów pop artu. Jego prace „Fahrenheit 1982 Degrees” i „Brighter Than The Sun” znalazły odzwierciedlenie nie tylko w nazwie perfum, ale też w tym, jak wygląda ich flakon.

Za samą kompozycję odpowiadali Maurice Roger i Jean-Louis Sieuzac, który wcześniej stworzył między innymi Opium Yves Saint Laurenta. Jak głosi legenda, w trakcie prac nad Fahrenheitem jedna z „próbnych wersji” zapachu została nieopatrznie zostawiona w beczce na dziedzińcu, gdzie była poddawana działaniu słońca i powietrza. Wygląda więc na to, że oryginalne zestawienie fiołkowych i drzewno-skórzanych akordów narodziło się przez przypadek, a dopracowanie Fahrenheita polegało na odtworzeniu wyjątkowej, „beczkowej” nuty.

Fahrenheit zadebiutował 22 lata po Eau Sauvage, a jego sukces był niesamowity. W trzech ostatnich miesiącach 1988 roku sprzedało się półtora miliona pomarańczowo-żółtych flakoników, co oznaczało, że męska nowość Diora na liście bestsellerów prześcignęła nawet kultowy Poison. Skoro mowa o buteleczce, warto dodać, że pierwsze skojarzenie jest słuszne – gradient między ciepłymi odcieniami inspirowany był pustynnym zachodem słońca. Ognista czerwień w dolnej części flakonu nawiązywała też do wspomnianych obrazów Jamesa Rosenquista.

Do popularności zapachu przyczynił się zrealizowany z rozmachem spot reklamowy autorstwa Ridleya Scotta, w którym mężczyzna przemierza nadmorskie molo, stając w końcu na skraju pustyni. Fahrenheit zaczął być uznawany za odważny zapach dla nowoczesnego mężczyzny, a w Polsce niedługo później stał się symbolem zachodniego kapitalizmu i elementem propagandy sukcesu. Zapewne każdy z nas miał wujka, który używał Fahrenheita. Nie znaczy to jednak, że klasykę Diora powinniśmy uznawać za relikt.

Na początku nowego millenium męski klasyk przeszedł mały rebranding, którego elementem był nowy, surrealistyczny spot reklamowy wyreżyserowany przez Davida Lyncha. W kolejnych latach na rynku zadebiutowało przynajmniej sześć nowych wcieleń Fahrenheita – wśród nich 0 Degree, 32 Degrees, Absolute oraz trzy letnie edycje. Zabiegi mające na celu odświeżenie wizerunku kultowego zapachu opłacały się – według raportu koncernu LVMH z 2010 roku do 13-procentowego wzrostu obrotów w segmencie perfum i kosmetyków najbardziej przyczynił się właśnie Fahrenheit i jego młodsza o 17 lat siostra, Miss Dior Cherie.

Nawet jeśli mielibyście to robić z czystego sentymentu, warto przypomnieć sobie Fahrenheita. Kto wie, może legendarna kompozycja stanie się elementem waszej stylizacji na lata 90.?