brak kategorii

Ewelina Kosmal

11.10.2015 Redakcja Fashion Magazine

Ewelina Kosmal

Konkursy dla projektantów często są trampoliną do sukcesu. Czy wyróżnienie w World of Wearable Art otworzyło ci wiele drzwi?
I w tym przypadku okazało się, że wzięcie udziału w World of Wearable Art było dobrym, choć ryzykownym pomysłem. Mimo, że od rozdania nagród minęło niewiele czasu pojawiają się coraz to nowe propozycje. Wiele drzwi się otworzyło, ale co najważniejsze, pojawia się coraz więcej tych, które dopiero zamierzam otworzyć. Konkurs jest bardzo znany w takich krajach jak Australia, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Chiny. Cieszę się również, że poza projektem na konkurs, który jest kostiumem, została zauważona moja marka autorska KOSMAL label.

Kim jest Ewelina Kosmal? Jakbyś określiła sama siebie jako projektantkę?
Z jednej strony uparta „marzycielka”, z drugiej „prawie perfekcjonistka”. „Marzycielka”, ponieważ: Dużo myślę o kobietach i ich emocjach. Lubię wyobrażać sobie jak wyglądałaby rzeczywistość w innych wymiarach, albo w przyszłości, albo jakby wyglądał świat, gdyby na przykład nasza historia wywodziła się z kultury matriarchatu. Siła i subtelność jednocześnie!

„Prawie perfekcjonistka”, bo zawsze szukam idealnego połączenia tkanin, kolorów, nowych, dobrze leżących konstrukcji. Muszę pilnować całego procesu produkcji, by ubrania były dobrze uszyte, skrojone itp. No i muszę prowadzić firmę, a to wymaga porządku, zwłaszcza kiedy robisz to sam, a tematów do załatwienia jest mnóstwo.

Skąd pomysł na pracę „Brave New World”?
Chciałam, by projekt był autentyczny, dlatego sięgnęłam do tego, co mi w „duszy gra”. Stylistyka, w której projektuję jest zawsze trochę futurystyczna. Wynika to z tego, że lubię analizować aktualną sytuację polityczną i kulturową na świecie, wnioski z tej analizy „wkładam w ubrania”. Miało to miejsce również w przypadku 'Brave New World”. Chciałam z jednej strony zderzyć przeszłość i teraźniejszość, by w efekcie powstał symbol/postać Przyszłości.
Projekt stawia pytanie „Dokąd zmierzamy?” jako ludzkość w ujęciu globalnym. Czy przypadkiem nie następuję początek zderzenia cywilizacji, by powstała jedna wspólna. Postać ma być swego rodzaju prorokinią nadchodzących zmian. Przedstawienie jej jako „świętej” daje nadzieję na ochronę, jednak zakryte usta nie komunikują kierunku zmian ( złych czy dobrych). Myślę, że nosiłam w sobie takie właśnie pytania i finalnie przybrały one postać kostiumiu. Chciałam w nim zawrzeć szereg komunikatów oraz spowodować uczucie niepokoju, by sprowokować odbiorców do odpowiedzi.

Uważasz, że granica pomiędzy modą użytkową a sztuką jest płynna?
Zdarza się, że jest. Nie widzę powodu, by nie miały się przenikać. Ubrania, by nazwać je sztuką nie muszą być kostiumami. Choć w kostiumach jest to dużo prostsze. Uważam, że każdy, kto projektuje modę użytkową, powinien nawet w najzwyklejszym ubraniu przemycać „siebie” i swoją myśl jako twórca. Wysilić się, pomyśleć i zawrzeć swoją wrażliwość. Jest wiele możliwości w zależności od autora ( krój, tkanina, grafika etc). Wtedy dopiero możemy nazywać to designem. Inaczej to tylko konfekcja.

Jakie są twoje dalsze plany?
Iść nieprzerwanie obraną drogą.