KULTURA

Ewa Szabatin o zagranicznej ekspansji swojej marki

26.02.2017 Michalina Murawska

Ewa Szabatin o zagranicznej ekspansji swojej marki

 

Twoja marka istnieje od niemal 4 lat. Jak oceniasz polski rynek, czy trudno jest zaistnieć jako projektant mody? 

Marka Shabatin powstała we wrześniu 2013 roku, więc to prawda – jeszcze chwila i stukną nam cztery lata. Przez ostatni czas głównym założeniem marki było zaistnienie za rynkach zagranicznych, stąd ciężko jest mi ocenić rynek polski. Biznes modowy ogólnie nie jest łatwym biznesem. Wymaga dużej inwestycji finansowej, czasu potrzebnego do zbudowania świadomości marki, dobrego biznes planu, PR’u itd. Oprócz dobrych projektów, wysokiej jakości tkanin i wykończeń trzeba mądrze budować kolekcję by była również sprzedażowa. Trzeba również mieć możliwość wyprodukowania zamówionej przez tzw. buyers’a odpowiedniej ilości projektów z materiałów, które zaprezentowane były w kolekcji samplowej i wykonać zlecenie w określonym umową czasie. Wiele marek ma z tym problem. Nam na całe szczęście udało się uniknąć większych problemów, ale z pierwszymi zamówieniami wcale nie było tak łatwo. Nie jest łatwo zaistnieć, ale jeszcze trudniej się jest utrzymać.

Marka Shabatin jest skierowana do nowoczesnej i silnej kobiety. Jak realizujesz to założenie?

Moje pomysły na markę ewoluowały i zmieniały się wielokrotnie. Po kursach modowych, które odbyłam w Central Saint Martins w Londynie, wreszcie udało mi się określić styl oraz przesłanie marki. Marka Shabatin to ja. Dlatego po dokładniejszej analizie swojej osoby, tego co mnie inspiruje, czym się interesuję i co tak na prawdę mnie ukształtowało, powstał pomysł na skierowanie marki do energicznej, nowoczesnej, silnej kobiety, która realizuje się na różnych polach i nie boi się poprzez strój wyrażać siebie. Jestem taką właśnie kobietą. Kiedyś mając 10 lat podjęłam decyzję by zostać zawodową tancerką i udało mi się osiągnąć tytuł Mistrza Polski i finalisty Mistrzostw Świata. Parę lat temu podjęłam decyzję o zbudowaniu marki modowej i udało mi się wejść z nią na rynki zagraniczne. Będąc tancerką projektowałam stroje sobie i innym tancerzom na całym świecie. Moje projekty już wtedy wzbudzały duże zainteresowanie – były odważne, inne, nowoczesne. Dziś tworzę modę w oparciu o swoje korzenie i doświadczenie wyniesione z tańca i realizuję swoje pierwotne założenie.

Twoja marka świetnie radzi sobie za granicą. W jakich krajach można kupić twoje projekty?  Jak doszło do twojej ekspansji zagranicznej? 

W 2014 roku marka Shabatin pojawiła się po raz pierwszy na targach mody Premium w Berlinie oraz rozpoczęła współpracę z showroomem w Mediolanie. Dzięki targom oraz agencji zaczęliśmy zdobywać klientów z różnych krajów. Projekty Shabatin w ostatnich dwóch latach można było kupić w Mediolanie – LaRinascente, w Hong Kong’u – Twist, w Niemczech – Conleys, w Chinach – Chic Paris, w Dubaju – ValleyDez. Dziś marzy mi się by przybliżyć Polakom moje projekty i rozkochać w nich nasz kraj.

Czy są jakieś rynki, o których marzysz lub które zamierzasz podbić w najbliższym czasie? Jak porównujesz pracę w kraju i za granicą?

Marzy mi się większa eskpansja na Chiny, zdobycie klientów w Japonii oraz USA. Ciekawi mnie również wschód – Ukraina, Rosja, Bułgaria. Myślę, że czas pokaże, na których rynkach marka Shabatin będzie odnosiła największe sukcesy. A może Polska?

Myślisz o tym, żeby kiedyś wrócić do tańca towarzyskiego?

Czasami myślę, że chciałabym sobie potańczyć, tak dla siebie… Może stworzyć małą etiudę taneczną, albo ponownie zatańczyć w spektaklu tanecznym? Jeśli chodzi o sportowy taniec towarzyski, to ten czas już jest za mną. Interesuje mnie jednak teatr lub film taneczny (miałam już swoja małą przygodę z filmem – „Kochaj i Tańcz”). Więc jeśli pojawi się taka propozycja na pewno nie odmówię. A tak na koniec dla zainteresowanych – w kwietniu można mnie zobaczyć w Traviacie w Teatrze Wielkim.