Jeździła Vespą po rzymskich uliczkach, śniadanie jadła tylko w perłach i długiej czarnej, a wieczorami tańczyła w paryskich klubach. Gdyby Audrey Hepburn wciąż żyła, dzisiaj świętowałaby swoje 88. urodziny. W ciągu swojej kariery niezmiennie wzruszała, bawiła i zachwycała widzów na całym świecie. W latach 50. i 60. była złotą dziewczyną Hollywood, którą chciał być prawie każdy. To oczywiście niemożliwe, ale nie znaczy to, że nie możemy inspirować się życiem i postawą jej kultowych bohaterek. Jak wyglądałby jeden dzień według Holly Golightly, Elizy Doolittle, Sabriny czy księżniczki Anny? Oto kilka porad:
Szpilki schowaj na dnie szafy
Zanim zaczniesz swój dzień, zostaw buty na obcasie w domu. Niezależnie od tego czy biegasz po Warszawie pomiędzy pracą a studiami czy nieumiejętnie krzątasz się po kuchni jak Sabrina, wygoda to podstawa.
Podróżuj we włoskim stylu
Porzuć zatłoczone autobusy ZTM, ponieważ jeśli poruszać się po mieście to tylko Vespą. Najlepiej mając na sobie apaszkę i stylizację rodem z lat 50., dokładnie tak jak księżniczka Anna podczas swoich „Rzymskich wakacji”.
Moda na śniadanie
Dla niektórych moda jest wystarczającym posiłkiem, a patrzenie na pięknie wystawy sklepowe jest niczym danie z pięciogwiazdkowej restauracji. Taką zasadę wyznawała Holly Golightly w filmie „Śniadanie u Tiffany’ego” i chociaż w Polsce nie ma oficjalnego sklepu z tą kultową biżuterią, pozostaje nam oglądanie witryn w warszawskim Vitkacu.
Śpiewaj kiedy możesz
Eliza Doolittle i Holly Golightly wiedzą, że na śpiewanie zawsze jest czas. Najlepiej siedząc przy otwartym oknie oraz grając na gitarze. Taki występ na pewno zapewni przychylność sąsiadów, w szczególności na Pradze.
Kot do towarzystwa
Po ciężkim dniu w pracy czy na uczelni, czasami smutno jest wrócić do pustego mieszkania. Rozwiązanie jest proste. W schronisku na Paluchu na pewno znajdzie się niejeden uroczy kotek, który marzy o nowym domu. W końcu każda Holly potrzebuje swojego Kota.
Życie według scenariusza
Chcecie opisać swoje życie, ale blogi to zbyt duży mainstream? Pójdźcie w ślady Gabrielle Simpson i zamiast tego opiszcie wasze życie w formie scenariusza. Najlepiej takiego, który przeniesie was z deszczowej Warszawy do romantycznego Paryża.