Kariera Domenica Dolce i Stefana Gabbany przypomina historię z bajki. Duet projektantów zadebiutował w 1985 roku, tworząc na przestrzeni dwóch dekad jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek modowych na świecie. W ciągu pierwszych pięciu lat działalności Domenico i Stefano nie tylko regularnie organizowali pokazy, ale też wzięli się za linie kostiumów kąpielowych i bielizny oraz zaczęli sprzedawać swoje ubrania w Japonii i USA. W 1992 roku premierę miała pierwsza męska kolekcja z metką włoskich projektantów, a w drogeriach zadebiutował debiutancki zapach Dolce&Gabbana. Dwaj Włosi kuli żelazo, póki było gorące – pod koniec dekady ich marka była już imperium sprzedającym co roku produkty warte 500 milionów dolarów.
Dolce i Gabbana od początku podkreślali, jak ważne są dla nich korzenie i w kolekcjach często nawiązywali do Sycylii, skąd pochodzi Domenico. Patriotyczne podejście do mody zapewniło im status pupilków Włochów, a na świecie budziło zainteresowanie wszystkich zafascynowanych południową kulturą i tradycją. Wizerunek projektantów był nieskazitelny, nie licząc sporadycznych skandali związanych z kontrowersyjnymi kampaniami. Wszystko zmieniło się w 2010 roku, kiedy Domenico Dolce i Stefano Gabbana zostali oskarżeni o przekręt podatkowy związany z przekazaniem marek Dolce&Gabbana oraz D&G… własnej spółce w Luksemburgu. Chodziło o uszczuplenie finansów Włoch o, uwaga, 500 milionów euro.
Podejrzenia włoskich służb podatkowych wzbudziła zarejestrowana w Luksemburgu spółka Gado – nazwa pochodziła od nazwisk Gabbana i Dolce – na konto której w 2004 roku zaczęły wpływać przychody związane z obiema markami projektantów. Śledztwo w sprawie trwało cztery lata, a proces Włochów ruszył w 2010 roku. Prokurator wnioskował o karę trzech lat pozbawienia wolności, choć projektantom teoretycznie groził nawet dwa lata dłuższy pobyt za kratkami.
Sprawa była długa i skomplikowana, a włoskie media nieśmiało podchodziły do kłopotów włoskich pupilków, z początku opisując je bardzo pobieżnie lub zupełnie je pomijając. Projektanci po czterech latach dochodzenia i przesłuchań zostali uniewinnieni. Sąd Najwyższy zalecił wtedy ponowne rozpatrzenie sprawy sądom niższej instancji, a te skazały Dolce i Gabbana na grzywnę w wysokości ponad 340 milionów euro (!) i 18 miesięcy więzienia. Co na to projektanci? Oburzeni wyrokiem, Dolce i Gabbana w ramach protestu zamknęli w lipcu 2013 roku na tydzień wszystkie swoje mediolańskie butiki. Mimo że projektantom nie groził pobyt za kratkami – we Włoszech kary krótsze niż trzy lata odbywa się w areszcie domowym lub wykonując prace społeczne – duet przygotował liczące 90 stron odwołanie i tak sprawa ponownie trafiła do Sądu Najwyższego. W październiku 2014 roku najwyższa instancja ostatecznie uznała projektantów za niewinnych.
To nie był pierwszy raz, kiedy patriotyzm włoskich projektantów nie znalazł odzwierciedlenia w uczciwym podejściu do kwestii podatków – podobnym oskarżeniom swego czasu czoła musieli stawić między innymi Roberto Cavalli, Giorgio Armani, Miuccia Prada i Valentino. Mimo że sami Dolce i Gabbana zostali uniewinnieni, nad ich firmą wciąż wisi widmo zapłacenia gigantycznej grzywny – sąd uwierzył, że projektanci o żadnym przekręcie nic nie wiedzieli, bo skupiali się na sukienkach, ale pieniędzy z podatków jak brakowało, tak dalej brakuje. Z drugiej strony, Dolce i Gabbana po ostatecznym werdykcie umieścili na Twitterze triumfalny tweet o treści „Viva l’Italia”, co może sugerować, że nie są szczególnie zmartwieni i że wykaraskają się również z tych tarapatów.