W ramach naszego cyklu „Przypominamy” powracamy do wywiadów i artykułów z poprzednich numerów Fashion Magazine i Fashion at Home. Dzisiaj zapraszamy do lektury tekstu o Pierre Carin z pierwszego wydania Fashion at Home.
W latach 60. ubiegłego wieku Pierre Cardin zapoczątkował futurystyczne trendy w modzie. Jego awangardo- wy styl, innowacyjność i zabawa formą stały się nową jakością. Przez ponad 80 lat swojego zawodowego życia realizował się w różnych dziecinach sztuki: projektował ubrania, scenografie, kostiumy, meble i lampy oraz aranżował wnętrza. Na starość osiadł w weneckim pałacu. Dzięki temu połączył wszystkie swoje pasje w jedną. Zamiłowanie do estetyki, przepychu i wyjątkowej formy. Po czym można poznać dobry design? Po jego nieprzemijalności pomimo upływu czasu. Cardinowi się to udało, jego projekty zarówno sukienek, jak mebli czy lamp nadal są na wskroś współczesne. Zanim jednak ten francuski kreator mody zaczął zajmować się wzornictwem użytkowym, upłynęło sporo czasu. Warto więc zacząć od początku, bo historia tego samouka jest zaskakująca.
ODPOCZYWAM W PRACY
Urodził się w okolicach Treviso w 1922 roku jako Pietro Cardin. W wieku dwóch lat wraz z uciekającą przed reżimem Mussoliniego liczną rodziną osiedlił się we Francji. Zawsze chciał zostać projektantem, dlatego gdy miał 14 lat, wyjechał do Vichy, by kształcić się na krawca. Miłość do pracy nie opuściła go przez całe zawodowe życie. Mawiał, że odpoczywa, gdy pracuje. Co do tego nikt nie może mieć wątpliwości, bo zmarły w grudniu zeszłego roku w wieku 98 lat Cardin tworzył do ostatniej chwili. Był uznawany za najstarszego żyjącego projektanta mody i najdłużej pracującego w zawodzie. Doświadczenie zdobywał w do- mach Paquin i Elsy Schiaparelli, jednocześnie studiując architekturę. Z Christianem Bérardem tworzył kostiumy do baletu Je- ana Cocteau „La Belle et la Bête”. U Christiana Diora, z którym współtworzył m.in. kultową kolekcję New Look, prze- pracował trzy lata. W 1950 roku postano- wił założyć własną firmę i od tego czasu pracował już na swoje nazwisko.
WYNALAZCA
Preferował geometryczne kształty i wzory. Miał duszę eksperymentatora, dlatego nie- ustannie ulepszał swoje pomysły. Sukienki z winylu, kute metalowe pierścienie, gwoź- dzie stolarskie łączył z diamentami. Inspiro- wały go op-art, sztuka kinetyczna, podbój kosmosu i komputeryzacja. Jego zamiłowa- nie do poszukiwania nowych rozwiązań do- prowadziło go do opracowania cardine – gu- mowanej tkaniny, w której można było wytłaczać trójwymiarowe wzory. Ekspery- mentowanie z nietypowymi materiałami stało się jego pasją.
Guma, winyl i szkło akrylowe zbliża- ły modę prêt-à-porter do tej noszonej przez astronautów. Sam projektant był zresztą pierwszym cywilem, który założył skafan- der Buzza Aldrina, jednego z astronautów słynnego lotu na Księżyc.
NA NOWYCH TERYTORIACH
Był wizjonerem, futurystą. Swoją twórczą ekspresję kochał zamykać w kształtach me- bli, projektach lamp i nietypowych aranża- cjach wnętrz. Ten samouk podobno już jako ośmiolatek zbudował ze ścinków drewna swój pierwszy mebel. Cardin z taką samą perfekcją potrafił obchodzić się i z tkaninami, i z drewnem. Z łatwością przenosił swoje kreatywne pomysły na materiały takie jak drewno, lakier, metal i szkło. Inspiracją podczas tworzenia rzeczy była natura, a jego projekty naśladowały niebo i krajo- braz dookoła. Mawiał: „Mój dom mody to coś więcej niż ubrania, to cała wizja świata. Do dziś lubię otaczać się przedmiotami, które wymyśliłem”. Być może z tego powodu architektoniczny sznyt można było odnaleźć w nietypowych formach jego sukie- nek. „Wierzę, że fason, architektura oraz geometria sukienki są najważniejsze. Materiał ma dla mnie drugorzędne znaczenie” – deklarował.
Podobnie było z projektami mebli. Zaczynał tworzyć od kształtu, który w danym momencie go zainspirował. Funkcjonalność była na drugim miejscu. Dopiero gdy forma była wybrana, zaczynał planować, jak mają być rozmieszczone półki lub szuflady w komodzie. Tworzone przez siebie meble nazywał rzeźbami użytkowymi. I tak też aranżował je we wnętrzach. Miały być punktem centralnym i stać na środku pomieszczenia, a nie pod ścianami. Wszystko po to, żeby niczym w muzeum można je było podziwiać z każdej ze stron. Pierwsze projekty mebli powstały w latach 70. Przez 50 lat udało mu się stworzyć około 150 projektów. Codziennie do samej śmierci w swoim atelier nie- zmordowany Cardin pieczołowicie rysował, tworzył, aranżował rzeczywistość. Podczas realizacji ściśle współpracował ze swoim siostrzeńcem inżynierem Rodrigo Basilicatim Cardinem, który pomagał wcielać pomysły wuja-wizjonera w życie. Wiedział, jak robić to tak, by stworzony przez projektanta świat jak najwierniej oddać w otaczającej nas rzeczywistości.
PIERRE DESIGNER
Miał niespożytą potrzebę tworzenia i aranżowania. Dlatego gdy pod koniec lat 60. dom mody Cardin stał się dobrze prosperującym przedsiębiorstwem, projektant zaczął inwestować w nieruchomości. W 1970 roku otworzył Espace Pierre Cardin – teatr, kino, restaurację i galerię w jednym. W 1981 roku kupił słynne bistro Maxim’s, w którym niegdyś bawili się Brigitte Bardot, Frank Sina- tra i Maria Callas.
Sam zamieszkał nieopodal Cannes w Palais Bulles – futurystycznej willi-bańce. Historia tego nietypowego domu idealnie wpisuje się w kosmiczną wizję Cardina. Budynek zaprojektował węgierski architekt Antti Lovag na zamówienie francuskiego przemysłowca Pierre’a Bernarda. Po jego śmierci w 1991 roku niedokończoną willę kupił nasz bohater i zatrudnił ponownie Lovaga, by ten dokończył swoje dzieło. Efekt? Spektakularny! W tym rozciągającym się na stromym zboczu wzgórz Esterel kompleksie żadna linia nie jest prosta. Wizjonerska willa składa się z wielu kulistych modułów usianych tara- sami i basenami. A wszystko po to, by stworzyć iluzję zawieszenia między morzem a niebem. Jedna z legend głosi, że antropomorficzna forma Palais Bulles naśladuje biodra dziewczyny Jamesa Bonda tańczącej w czołówce filmu. Pewne jest to, że pokryte ochrą ściany przypominają statek kosmiczny lub jaskinię.
Luksusową pracą, bo aranżacją wnętrz i rozkładem po- mieszczeń zajął się sam Cardin. W środku znalazły się zaprojektowane przez niego meble, a całość dopełniły dzieła sztuki młodych artystów. Palais Bulles był otwarty dla gości projektanta, którzy zjeżdżali na Festiwal Filmowy w Cannes. Odbyły się tu także dwa pokazy mody. W 2008 roku modelki przechadzały się w projektach domu mody Cardin, a w 2015 roku – Diora.
To nie jedyny przykład inwestycji Pierre’a w nietypowy budynek, który podczas zakupów nieruchomości kierował się przeczuciem. Mawiał, że mury do niego mówią i z tego właśnie powodu kupił dom markiza de Sade. Położony na wzgórzu château znajduje się w założonej w średniowieczu francuskiej wiosce Lacoste. Projektant opowiadał, że kiedy po raz pierwszy wszedł do zamku, był on niemal całkowitą ruiną, jedynie sufity i podłogi były oryginalne. Po remoncie w przestronnym salonie pałacu meble projektu Cardina mieszają się z XVIII-wiecznymi antykami z pracowni André Charlesa Boulle’a.
ODYSEJA KOSMICZNA
Cardin nigdy nie przestał snuć futurystycznych wizji. Jedną z nich miała być „mieszkalna rzeźba”, czyli Palais Lumière (pałac światła) w Wenecji. Budynek zaprojektował Pierre, a jego wizję miał wcielić w życie siostrzeniec projektanta. Kompleks miał składać się z trzech wież. Został wymyślony tak, by był przyjazny środowisku, miał być na przykład zaopatrzony w sześć turbin wiatrowych zasilanych nawet najmniejszym powiewem wiatru, które wytwarzałyby 2/3 energii potrzebnej do zasilenia budynku. Reszta miała pochodzić z zamontowanych paneli słonecznych. Mimo tych wszystkich udogodnień projekt nie spodobał się mieszkańcom Wenecji. I po kil- ku latach starań w 2013 roku ostatecznie został odrzucony.
SHOW MUST GO ON
Cardin lubił show, kiedy było o nim głośno. Robił więc rzeczy z rozmachem, pompą. Upust rozpierającej go kreatywności dawał podczas pokazów mody. W 1991 roku pokazywał swoje prace na moskiewskim placu Czerwonym, w 2007 roku później zaaranżował pokaz na piaskach pustyni Gobi, a w 2018 roku świętował na Wielkim Murze 40-lecie marki na chińskim rynku. Show godne giganta biznesu.
Jego ostatni publiczny występ odbył się podczas paryskiego Tygodnia Mody we wrze- śniu ubiegłego roku. Mimo szalejącej pande- mii odbyła się oficjalna premiera poświęcone- go mu dokumentu „The House of Cardin”, w którym sędziwy dyktator mody wspominał swoje życie. O jego projektach mówili także m.in. Naomi Campbell, Sharon Stone, Alice Cooper oraz Jean-Michel Jarre. Z filmu wyłania się obraz odnoszącego sukcesy przedsiębiorcy i konesera mody, który zmienił styl ubierania się kobiet, uwalniając je od terroru ściskanej gorsetem talii. Projektanta, który zdemokratyzował modę, a w dodatku potrafił na tym nieźle zarobić.
POMNIK TRWALSZY NIŻ ZE SPIŻU
Jednym ze źródeł finansowego sukcesu Cardina było licencjono- wanie marki – głównie perfum i kosmetyków, ale spółka miała w portfolio także luksusowe hotele w Paryżu. W szczytowym mo- mencie w latach 90. firma miała aktywnych ponad 800 licencji na całym świecie. Właścicielem praw do marki aż do śmierci był sam Cardin. W 2015 r. zysk spółki szacowano na 3,3 mln euro, przy 32,5 mln euro przychodów. Projektant kilka razy próbował sprzedać swoje imperium, zawsze wyceniając je na ponad miliard euro. Jak mówił: „Jeśli ktoś nie ma pieniędzy, nie musi kupować. Stać mnie na to, by umrzeć bez sprzedawania marki”.
Odszedł 29 grudnia 2020 roku, tak jak żył – pracując. Po- zostawił spuściznę, która dzięki swoim nowatorskim rozwiązaniom ma szansę żyć jeszcze długo po jego śmierci.