brak kategorii

Co słychać u Zuo Corp.?

16.01.2015 Redakcja Fashion Magazine

-Dzięki za spotkanie! Zacznijmy od tematu, który ostatnio połączył Zuo Corp z Fashion Post. Zaprojektowaliście dla nas bardzo ważne szaliki, które upamiętniają premierę serwisu. Skąd ta decyzja? Czy to pierwsza tego typu akcja w historii Zuo Corp?
-Nie, nie jest to pierwsza akcja tego typu w naszej krótkiej historii. Mamy już kilka projektów tego typu na koncie. Bardzo lubimy to robić. To niezwykle pociągające wyzwanie, móc zaprojektować przedmiot, który ze względu na swoje przeznaczenie lub formę, nigdy nie był kojarzony z nami. Tym bardziej jest to dla nas ogromnym wyróżnieniem, kiedy – tak jak tutaj – możemy zająć się czymś, co w historii – powstania portalu – będzie zawsze kojarzone z jego początkiem. To taki ,,wielki historyczny moment” dla was i dla nas. Bardzo cieszymy się, że możemy w tym uczestniczyć. Spodobał nam się pomysł, aby był to ,,typowy szalik kibola”, który w swoim pierwotnym znaczeniu zawsze podkreśla przywiązanie do barw ukochanego klubu. Tutaj możemy okazać swoją afirmację do trzech rzeczy: mody, portalu no i ZUO. Zawsze bierzemy udział tylko w tych projektach, z którymi w pełni możemy się utożsamić. Tutaj pomysł był ciekawy, w warstwie projektowej, kontekście i znaczeniu, więc niespecjalnie trzeba było nas namawiać. Nie wspominając już o samym portalu, który pod kątem proponowanej treści będzie czymś nowym w Polsce. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej współpracy. Od znajomych już słyszymy, że szkoda, że to limitowana edycja.

-Wiem już, że spodobał się wam pomysł „szalika kibica”. Co sądzicie o idei mody, która przypomina sportową rywalizację, w której zarówno projektanci, jak i odbiorcy mody rywalizują na pomysły, czas i osiągnięcia?
-Rywalizacja zawsze napędzała rozwój cywilizacji w każdej dziedzinie życia – sztuce, modzie, literaturze, architekturze, przemyśle itd. My za bardzo nie przepadamy za wyścigami. Wolimy zasadę konsekwentnego robienia swojego, bez oglądania się na innych, w swoim tempie. Co można zauważyć, po naszych ostatnich ruchach – świadomym wyłączeniu się z na dłuższy okres. Od rywalizacji w modzie wolimy stawianie nowych śmielszych celów, które chcielibyśmy osiągnąć. Mamy bardzo dużo satysfakcji, kiedy uda nam się je zrealizować w zakładanym czasie, a jeśli nic z nich nie wychodzi to trudno, widać to jeszcze nie ten czas.

-Szalik ozdobił wizerunek martwego kruka, który jest również nowym logo Zuo Corp. Dlaczego kruk? I co ważne, dlaczego martwy? To dość odważny pomysł, żeby wykorzystać motyw martwego zwierzęcia w logotypie marki. Nie boicie się negatywnych reakcji?
-Jak na razie spotkaliśmy się tylko z pozytywnym odbiorem nowego logo. Klienci komentują często – ,, to takie w waszym stylu” i tak też to czujemy. Nasz kruczek jest takim hołdem, zwróceniem uwagi, że wraz z rebrandingiem marki wracamy do korzeni, od których mamy wrażenie trochę uciekliśmy poniesieni fantazją. Pierwsza kolekcja marki, była inspirowana pracami przedstawiającymi martwe ptaki ,,ustrojone” biżuterią. W tym bezruchu, układzie piór, kolorach było coś fascynującego, bardzo ulotnego. Zawsze podchodzimy do historii z ogromnym szacunkiem. Łatwo jest przekreślić wszystko, co się zrobiło do tej pory i stworzyć coś nowego od podstaw. Wyciągnąć pozytywne wnioski z tego, co już było i nadać temu nowy kontekst. Bardzo lubimy kruki, mądre, magiczne ptaki, bardzo tajemnicze i dostojne. Mają mocno zakorzenione mistyczne znaczenie w kulturze europejskiej. W przeszłości zabicie kruka oznaczało przełamanie klątwy. Wszystkie te cechy są nam bliskie i od zawsze towarzyszyły wizerunkowi ZUO CORP.. Bardzo chcieliśmy też mieć ,,korporacyjne” logo, trochę sieciowe, ale nie pozbawione naszego ulubionego ,,czarnego humoru”. W końcu jesteśmy najmniejszą korporacją świata, bo złożoną z dwóch osób. Zdajemy sobie jednak sprawę, że jest to kontrowersyjny symbol. Sam jednak zauważyłeś, że jesteśmy kontrowersyjni i tacy lubimy być. Co do krytyki – ona zawsze towarzyszy twórczemu działaniu – a jeśli jest konstruktywna, to tylko lepiej.

1

-Z tego, co mówicie, klient Zuo Corp. nie należy do przypadkowych osób. Kim są osoby, które noszą wasze ubrania?
-W większości to zainteresowane lifestylem, modą i kulturą młode osoby. Mamy też spore grono klientek, które szyją u nas na zamówienie i tutaj spektrum jest bardzo szerokie, bo są to zarówno znające swoją wartość kobiety na wysokich kierowniczych stanowiskach, polityczki, bizneswoman, ale też sporo gwiazd starszej daty, które nie muszą już udowadniać swojej pozycji pokazywaniem się na ściankach. Bez wątpienia są to same inspirujące osoby, które mają coś do powiedzenia. Wiedzą w czym jest im dobrze i jak podkreślić swoje atuty. Teraz odkąd mamy też męską garderobę, naszą markę odkrywają młodzi bon vivanci, którzy nie chcą za wszelka cenę krzykliwie rzucać się w oczy, tylko elegancko wyróżniać z tłumu. To, co sprawia nam największą frajdę w ostatnim czasie to szycie sukien ślubnych i wieczorowych na specjalne zamówienie. Nasze suknie są niezwykle eleganckie, powstają według wytycznych panien młodych, ale zawsze przemycamy tam charakterystyczny element stylu Zuo Corp. Wtedy możemy pobawić się formą i szyć z najdroższych tkanin, ręcznie wytwarzanych w europejskich manufakturach. W zależności od fantazji klientki może to być coś bardzo prostego, albo misternego i skomplikowanego. `To co zawsze jest dla nas charakterystyczne i za co wielokrotnie nas chwalono to konstrukcja i proporcje naszych ubrań.

-Bartku, kiedy rozwinęła się Twoja pasja do świata mody i jak wyglądały początki Twojej kariery?
-Od zawsze wiedziałem, że chcę zostać projektantem, a pracę w środowisku mody zacząłem już w liceum. Pierwszą zawodowa rzeczą, jaką zrobiłem, był skromny pokaz mody, na który zaprosiłem ludzi branży – dziennikarzy, szefów działów mody i gazet. Zorganizowałem go w wieku siedemnastu lat. W skład kolekcji wchodziły suknie ze zużytych koszul, więc była to forma proto recyclingu. Po moim czwartym pokazie, który odbył się już w Berlinie, pojechałem na staż do Antwerpii. Tam pracowałem dla Bruno Pietersa, który był projektantem marki Hugo Boss. W Polsce pracowałem wcześniej jako stylista. Od razu po pierwszej kolekcji, po maturze, Alicja Kowalska zaprosiła mnie do pisania tekstów w magazynie Viva i Viva! Moda. Wtedy zacząłem pracę przy sesjach zdjęciowych. W bardzo młodym wieku udało mi się stworzyć sporo prestiżowych materiałów, takich jak okładki 'Elle’, 'Twojego Stylu’, 'Vivy’ czy 'Gali’.

-To nietypowa historia jak na debiutanta. Powiedz, jak udało Ci się w tak młodym wieku osiągnąć taki szybki sukces zawodowy? Jak wyglądał proces, który musiałeś przejść, żeby móc pracować nad okładkami topowych polskich magazynów?
-Nie wiem, czemu mnie do tego zatrudnili. Może to mój urok osobisty? (śmiech). Myślę, że to była kwestia ciekawych pomysłów na sesje i tego, że mam dobre oko do zdjęć. Moje podejście do mody od początku było dorosłe i wyrafinowane. Wydaje mi się, że niezależnie, czy mówimy o  aktualnej sytuacji czy o tej sprzed 11 lat, nie jest to łatwe do osiągnięcia. Praca stylisty-freelancera jest też trudniejsza, ponieważ tytuły są już obsadzone. W magazynach pracują etatowi styliści. Okładkę zazwyczaj robi zespół, który pracuje tam na stałe. Co mnie wyróżniało, to fakt, że nigdy nie robiłem głupich eksperymentów z modą, jak na przykład zakładanie modelce garnka na głowę (śmiech).

-Jak budowałeś swoje kontakty w świecie mody?
-Zostałem wychowany tak, żeby niczego nie robić nachalnie. Nigdy nie miałem też tak zwanego „parcia na szkło”. Przed premierą mojej pierwszej kolekcji po prostu chodziłem od redakcji do redakcji i zostawiałem tam zaproszenia. Nie miałem pewności, czy ktokolwiek przyjdzie zobaczyć kolekcję debiutanta. Bardzo mi w mojej karierze pomogli Robert Serek, Alicja Kowalska i Ania Męczyńska.

-Powiedzcie kilka słów o waszym nowym projekcie – 'Zuo Corp + ’. Czym różni się od głównej linii marki?
-Zuo Corp + jest nową marką. Dużo ludzi myśli, że po prostu stworzyliśmy linię basic, ale nie jest to prawda. Chcemy się skupić na handlu z wieszaka, a to wymaga innego podejścia, niż szycie na miarę. Yves Saint Laurent nienawidził swojej linii pret-a-porter, ale wiedział, że jest ona konieczna w zmieniającym się świecie mody. Ja nie powiem, że tego nie lubię, ale jest to również podejście biznesowe i kwestia dostosowania się do potrzeb rynku.

-Mówisz więc, że 'Zuo Corp + ’ jest nową marką, a nie linią?
-Tak jest. Nazwaliśmy ją 'Zuo Corp +’, żeby kojarzyła się ze 'Zuo Corp.’, które już jest rozpoznawalne. Klienci nas znają i mamy swoich odbiorców. Chcemy, żeby Zuo Corp. było konkurencją dla popularnych sklepów sieciowych, dlatego przedział cenowy będzie bardzo przystępny – od 50 do 1500 zł.

-A samoZuo Corp +’ dzieli się z kolei na 3 linie – Czarną, Różową i Białą. Czym się od siebie różnią?
-Przede wszystkim każda linia odpowiada potrzebom innego klienta. Przez lata pracy doskonale go poznaliśmy – skąd pochodzi, ile ma lat i ile zarabia. Postanowiliśmy podzielić markę na trzy kolory. Czarna linia jest jej trzonem. W niej znajdują się najdroższe produkty, które są najbardziej autorskie i zrobione z najwyższej jakości materiałów. Jest w niej tak naprawdę wszystko – dżinsy, puchowe kurtki, lekkie bluzki, sukienki, buty, biżuteria, akcesoria dla domu etc. Czarna linia zdecydowanie oddaje największego ducha marki. Linia różowa jest skierowana na klientki korporacyjne, które nie są fashionistkami, ale chcą po prostu świetnie wyglądać. W tej linii, choć produkty są bardziej klasyczne, to nadal mają w sobie coś unikalnego. Cena większości rzeczy nie przekroczy jednak 150 euro. Nowością , w naszym przypadku jest powstanie garderoby męskiej w linii białej i czarnej – w tym także butów i bielizny.

-Czy przez słowo korporacyjne miałeś na myśli, że będą to ubrania biurowe?
-Nie, będą to takie produkty, jakie są dzisiaj uwielbiane przez Polki, czyli np.: sukienka, którą można założyć na randkę, do opery i do pracy. Będą to funkcjonalne ubrania, ładnie zaprojektowane, z dobrymi wykończeniami, zarówno romantyczne, jak i minimalistyczne. Są to rzeczy dla kobiet, które lubią być eleganckie i cenią sobie komfort, ale niekoniecznie chcą podążać za najnowszymi trendami mody.

-Wróćmy teraz do trzeciej „białej” linii, czym będzie się ona charakteryzować?
-Biała linia będzie przeznaczona dla klientów w wieku od 16 do 24 lat. Już dawno temu zauważyliśmy, że młodzi ludzie interesują się naszą marką, ale nie stać ich na nasze produkty.  Są jeszcze w liceum, albo na początku studiów, a co za tym idzie jeszcze nie pracują i nie mają dużego budżetu na odzież. Produkty w białej linii nie będą przekraczać ceny 100 dolarów. Kolekcja będzie się charakteryzować nadrukami i streetwearowym klimatem. Rzeczy będą bardzo młodzieżowe: bluzy, t-shirty, czapki z daszkiem, biżuteria, tańsze buty etc. Wzornictwo tej linii jest zdecydowanie najmniej autorskie.

-Jaka będzie dynamika tych linii? Regularne sezonowe kolekcje? Wprowadzane na bieżąco nowości?
-Chcemy wprowadzać nowości na bieżąco. Jednak, co pół roku zaprezentujemy kampanię z wybranymi wizerunkowymi modelami tworzącymi kolekcję na dany sezon. Będzie można zapoznać się z nią na specjalnych prezentacjach w naszej nowej siedzibie.

-Znamy już szczegóły waszych nowych linii Zuo Corp, powiedzcie proszę, jak wygląda proces powstawania tych kolekcji?
-Pracujemy z małym zespołem i tak naprawdę wszystko zależy ode mnie ( Bartka Michalca). Cały proces dzieje się w mojej głowie. Zawsze zaczynam od selekcji materiałów, myśląc jednocześnie, jak chcę je wykorzystać. Uważam, że projektowanie zawsze powinno się zaczynać od wyboru tkanin i dzianin. Materiał w pewien sposób wymusza dalszy kierunek działania. Staram się również interpretować trendy, ale w bardzo autorski sposób. Następnie wykonuję rysunki żurnalowe, a po zaplanowaniu wszystkich elementów przechodzimy do tworzenia konstrukcji i prototypów. Zawsze tworzę przeszycie próbne na zbliżonym materiale, a następnie dwa przeszycia w docelowej tkaninie. Dzięki temu rzeczy Zuo Corp + tak dobrze wyglądają.

-Widziałem chwilę wcześniej, jak dyskutujecie na temat efektownego złotego płaszcza i poprawienia jego konstrukcji. Po czym poznajesz Bartku, że dany projekt to właśnie ta rzecz, którą chciałeś stworzyć? I czy często zdarzają się sytuacje, że projekt rozmija się z realizacją?
-Zdarzają się takie sytuacje, ale na szczęście nieczęsto. Głównie wynika to z braku czasu, albo dostępu od odpowiedniej technologii czy dodatków. Niektóre modele muszą też być modyfikowane pod kątem ich potencjału sprzedażowego i kosztu wytworzenia. Czasem z bólem serca trzeba zastosować rozwiązanie konstrukcyjne, które będzie bardziej wygodne dla klienta.

-Pozwalacie klientkom na ingerowanie w projekty? Gdzie leży granica takiej ingerencji?
-Sprzedajemy głównie z wieszaka, więc za bardzo klient nie miał w co do tej pory ingerować. Natomiast klientki miarowe, zazwyczaj przychodziły do nas z wybranym lookiem z kolekcji, to co podmienialiśmy to najwyżej kolorystyka czy rodzaj zaszewki, żeby ubranie lepiej układało się na sylwetce. W przypadku sukien balowych i ślubnych, zazwyczaj klientki przychodzą do nas ze swoim wyobrażeniem, jak chciałyby wyglądać. Wtedy długo rozmawiamy, dochodzimy do porozumienia, tak aby obie strony czuły się zadowolone.

-Jakiego pochodzenia materiałów używacie przy produkcji?
-Używamy materiałów głownie włoskich i japońskich. Niestety, na polskim rynku nie ma dobrych jakościowo tkanin. Z wyjątkiem dzianin.

-Czy w kolekcjach Zuo Corp. pojawiają się jakieś elementy, które łączą poszczególne kolekcje?
-Przede wszystkim, w każdej kolekcji jest widoczna duża konsekwencja – linia estetyczna, trochę futuryzmu, nadmuchanych form, mocne kontrasty i podziały, lekkie przerysowanie. Wszystkie nasze kolekcje są konstrukcyjne, nie ma tutaj obłych, falujących form.

-Jakie są wasze hity sprzedażowe? Jednym z nich jest chyba moje ulubione „kimono”, czyli wasz słynny „krzyż”.
-Tak to prawda, teraz z nowości, od razu wyprzedaliśmy swetry i nasze bestsellerowe spodnie z suwakami na kolanach, zarówno złote jak i czarne. Też tunika z zatrzaskami to taki uniwersalny produkt, chusty, wszystkie dzianinowe sukienki. Hitem kolekcji Jungle Gardenia były spódnice z koła w czerwonym kolorze. Mamy już zamówienia na buty od sklepów multibrandowych, w których jesteśmy obecni. Teraz sprzedajemy nasze kolekcje w siedmiu miejscach w Polsce: flagowym sklepie przy ul. Chmielnej 21 w Warszawie, Frank Y w Warszawie, Butikach You & Style w Kaliszu i Poznaniu oraz sieci butików Louve w Krakowie i Rzeszowie, online można nas dostać na mostrami.pl, gdzie jesteśmy na wyłączność, a od marca zaczynamy współpracę z Rumunią.

-Na jakich czynnikach planujecie produkcję poszczególnych modeli?
-Zależy to od potrzeb rynku. Znamy swojego klienta oraz jego potrzeby.

-Czy w skład waszej marki wchodzą tak zwane modele „carry over”, czyli takie, które się powtarzają co sezon?
-Myślimy o tym. Na razie jednak testujemy, która grupa produktów najbardziej odpowiada naszym klientom. W tym momencie bardzo dużym powodzeniem cieszą się nasze swetry i motorowe spodnie. Będziemy co sezon modyfikować pewne elementy tych produktów, lecz model pozostanie taki sam – podobnie jak u Isabel Marant, która co sezon wypuszcza swoje kultowe buty na platformie w innych kolorach i wzorach.

-Jestem bardzo ciekaw waszego postrzegania swojej marki, czym Zuo Corp. wyróżnia się na tle konkurencji, jakie są jego atuty?
Bartek: –Konkurencja to brzydkie słowo, sugerujące współzawodnictwo. Dla mnie na razie lepiej mówić o poszczególnych segmentach mody w Polsce zajmowanych przez projektantów. Jesteśmy pierwszą marką mody w Polsce, która ma w sobie tak kompletną ofertę. Kolekcja męska, damska, młodzieżowa, dodatki, bielizna, skarpetki, buty, biżuteria, paski czy drobiazgi do domu. To czyni nas na krajowym rynku unikatowymi. Żaden inny projektant tego nie oferuje w tak pełnej gamie.
Łukasz: -Nasze produkty wyróżnia konstrukcja, wyjątkowa dbałość o detale. Świetne wykończenie, triki technologiczne, które sam wymyśla Bartek. Doskonałe tkaniny. Ciekawy design, ale na tyle uniwersalny, aby móc zestawiać go z tym, co już mamy w szafie i na pewno relatywnie niskie ceny w stosunku do oferowanej jakości. No i jako jedyni w swoje ofercie nie mamy szarych dzianinowych produktów ;).

-A jeśli już mówimy o konkurencji, jakie marki i projektanci z Polski cenicie? Kogo, oprócz Zuo Corp oczywiście, warto obserwować i nosić?
Łukasz: -Nie lubię strasznie tego pytania, bo zmusza do podziału na tych lepszych i gorszych. W prawie każdej kolekcji polskiego projektanta znajdą się ciekawe rzeczy do noszenia. Pod kątem rzeczy, które chętnie bym nosił będzie na pewno Mariusz Przybylski. Cenię Roberta Kupisza i jego sukces. Natomiast bardzo kibicujemy Konradowi Parolowi, którego jest za mało. Jakub Pieczarkowski robi fantastyczne nadruki, czymś nowym jest Kas Kryst. W modzie damskiej podziwiam Gosię Baczyńską, Joannę Klimas i Agnieszkę Maciejak. Ciekawa jest Ania Kuczyńska. Na pewno bliżsi są nam projektanci, którzy tworzą modę opartą na dobrej konstrukcji.

-Jak podchodzicie do kwestii marketingu i piaru? W jaki sposób promujecie waszą markę?
-Marketingiem zajmuje się Łukasz. To bardzo ważny element tworzenia wizerunku. To za pomocą narzędzi PR-u i marketingu jesteśmy w stanie wykreować odpowiedną otoczkę wokół produktu, która czyni go porządanym dla mas. Stosujemy te same metody, co inni, ubieramy gwiazdy, robimy kampanie wizerunkowe, spotkania dla prasy, bierzemy udział w ciekawych projetkach- jak ten, . Korzystamy z narzędzi internetowych. Social media to na pewno spory element promocji. Nie koncentrujemy się obecnie na organizowaniu pokazów. Uważamy, że w Polsce nie ma to dużego sensu, bo pokazy nie wiążą się z kontraktacją. Lubimy współpracę z blogerkami.

-A gwiazdy? Z którymi znanymi osobami lubicie współpracować?
-Właściwie to do tej pory nie mieliśmy przykrych relacji z jakimikolwiek gwiazdami. Nawet te najbardziej kontrowersyjne jak Doda, zawsze były bardzo profesjonalne w stosunku do nas. Z ostatnich – doskonale pracuje nam się z Małgorzatą Kożuchowską, świetnie czuje modę i co rzadko teraz się zdarza zawsze sama wybiera swoje stylizacje, nigdy nie korzysta z porad stylistki. Kumplujemy się z Margaret, która jest świetną osobą. Mamy ogromną nić porozumienia z Kasią Warnke, która jest bardzo świadoma swojego wizerunku i wie dokładnie jak chce być postrzegana. Jesteśmy absolutnie zauroczeni Joanną Kulig, ma w sobie świetną energię, lubi eksperymentować z wizerunkiem, co jest świetne od strony projektanta. Ostatnio nawiązaliśmy współpracę z Nergalem. Bardzo cenimy sobie Kasię Burzyńską. Teraz moglibyśmy wymienić jeszcze kilkadziesiąt osób: Kasię Herman, Monikę Brodkę, Kasię Nosowską, Reni Jusis, Nataszę Urbańską, Beatę Sadowską, Małgorzatę Sochę. Podsumowując, lubimy pracę z gwiazdami i szczerze, kontakt z nimi jest często najprzyjemniejszą częścią ceremonii szykowania się na wielkie wyjście. Bardzo inspiruje nas Orina Krajewska, która dopiero zaczyna swoją przygodę z aktorstwem, u boku swojej mamy Małgorzaty Braunek mogliśmy ją zobaczyć w serialu ,,Dom nad Rozlewiskiem”. Jest bardzo pięknym człowiekiem również duchowo.

-W momencie, w którym gwiazda pojawi się publicznie, projektant traci kontrolę nad swoimi kreacjami. Skutki bywają wtedy różne. Ostatnio mieszane uczucia wywołała kreacja Małgorzaty Kożuchowskiej od Zuo Corp. Czy czytacie opinie w Internecie na temat swoich ubrań? Bierzecie je pod uwagę przy tworzeniu kolekcji?
-Nie czytamy opinii na portalach plotkarskich, bo często, kiedy gwiazda jest nielubiana przez publiczność, wtedy negatywnie odbierane jest również to, co ma na sobie, ot tak – dla zasady. Specjalnie nas to nie wzrusza jeśli krytykują, bo wiemy, że my daliśmy z siebie tyle ile mogliśmy w danej chwili. Każdy ma swój gust i nie wszystko musi się wszystkim podobać. Zwłaszcza teraz, kiedy dzięki internetowi swoje opinie mogą wyrażać wszyscy, bez względu na posiadaną wiedzę. Zazwyczaj spotykamy się z ogromną życzliwością ze strony ,,publiczności”. Nasze ubrania sprzedają się dobrze, to chyba jest właściwy czynnik, który determinuje myślenie o jakości projektów. Bartek nigdy nie kieruje się cudzym zdaniem w przypadku projektowania, zawsze podchodzimy do tego na zasadzie, albo się uda albo nie. O jakości projektów zawsze decyduje wiele czynników, a najważniejszym z nich jest kondycja samego projektanta. Jeśli czuje się źle, to i kolekcja będzie zła. Kiedy czuje się świetnie, to kolekcja będzie super. Tak było w przypadku Jungle Gardenii, która spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem, a ukoronowaniem tego była nagroda dla Projektanta Roku magazynu Twój Styl w plebiscycie Doskonałość Mody 2012 roku. Pamiętam, że wtedy Bartek miał poczucie tworzenia czegoś absolutnie wyjątkowego, świeżego i nowego, podobnie jak teraz przy tworzeniu kolekcji Zuo Corp+.

-Moda bywa, no cóż… Niewdzięczna. Z jakimi przeszkodami spotykacie się na swojej drodze?
-Czas i pieniądze to jedyne czynniki, które nas hamują. Z drugiej strony jesteśmy dumni, że jak na razie poradziliśmy sobie bez inwestora. Więc nie ma co narzekać.

-Powiedzcie, czy w dzisiejszych czasach widzicie jeszcze miejsce na prawdziwą kreację? Bardzo często operujemy słowem „moda”, które uległo wypaczeniu. Do jakich wartości w modzie tęsknicie? Elegancji? Różnorodności? A może czegoś jeszcze innego?
-Mam poczucie, że teraz bardziej liczy się realny zysk finansowy, jaki można uzyskać ze sprzedaży kolekcji, niż kreacja i eksperyment, które pchnęły pojęcie mody na szerokie tory. Nie wiem, jak poradziłyby sobie takie nazwiska jak Margiela czy Mugler, gdyby wystartowały w tym momencie. Obecna społeczność świata, która jest realnym odbiorcą mody, jest dość homogeniczna. Nie ma już przeciw czemu buntować się globalnie, nie ma ruchów emancypacyjnych, nawet nie tworzą się silne subkultury, jak na przykład punk, które mogą wnieść coś nowego, świeżego. Gust dyktuje internet, ludzie chcą oglądać siebie samych i wyglądać jak swoi znajomi. Nie ma miejsca na różnorodność i wyjątkowość. Większość kolekcji na światowych wybiegach wygląda dość podobnie. Wszędzie króluje skrajna sportowa wygoda. My tęsknimy za czasami, gdzie modna była elegancja i mamy nadzieję, że jeszcze wrócą.

-Wydaje mi się, że nie tylko wy tęsknicie za takimi wartościami i chcielibyście, żeby wróciły. Być może jeszcze nie w tym czy następnym roku, ale nie zmienia to faktu, że sam 2015 zapowiada się na bardzo ważny okres dla marki Zuo Corp. Wprowadzacie do niej bardzo poważne zmiany – nowe linie, otwieracie butik, czego możemy wam życzyć?
-Spełnienia złożonych obietnic.

-I oby tak się stało. Redakcja fashionpost.pl elegancko dziękuje za rozmowę. 

Za pomoc w realizacji wywiadu dziękujemy Claudii Szczerbińskiej.