Film, który podobał się Pawłowi Pawlikowskiemu – już samo to powinno wystarczyć za rekomendację. Borys Lankosz, reżyser, pokazał go w pierwszej kolejności właśnie twórcy „Zimnej wojny” i dostał bardzo przychylną ocenę.
„Ciemno, prawie noc” zyskał też aprobatę Joanny Bator, autorki powieści, na podstawie której powstał. Lankoszowi i jego żonie Magdalenie, współscenarzystce, bez wątpienia udało się odtworzyć na ekranie mroczny
klimat zbudowany przez pisarkę. Wałbrzych, gdzie toczy się akcja, tak samo jak na kartach powieści jawi się jako ponure, przygnębiające miejsce, w którym powszechne są bieda i patologia społeczna, a tragiczne wydarzenia z okresu drugiej wojny światowej wciąż mają wpływ na losy mieszkańców. Główna bohaterka to Alicja Tabor (Magdalena Cielecka), dziennikarka, która odwiedza rodzinne strony, by napisać reportaż o serii tajemniczych
zaginięć dzieci. Wydaje się, że to już wystarczająco trudne zadanie, tymczasem dla Alicji dodatkowym wyzwaniem jest konieczność stawienia czoła demonom przeszłości. Świetny obraz o wyjątkowo mrocznej ludzkiej naturze. Już w kinach