Zaledwie dwa tygodnie po śmierci Karla Lagerfelda, w paryskim Grand Palais (jak zawsze) odbył się pokaz Chanel na jesień-zimę 2019/2020. Nie obyło się bez wzruszeń, niespodzianek i zjawiskowej scenografii.
Chanel – jesień-zima 2019/2020
Dom mody Chanel od wielu lat bardziej niż z przełomowych kolekcji znany jest ze swoich głośnych pokazów. Głośnych, bo urządzanych w przepięknym Grand Palais – zabytkowej przeszklonej hali wystawowej znajdującej się w 8. dzielnicy Paryża. Na ten jeden wyjątkowy poranek zostaje zamieniona zgodnie z koncepcją dyrektora artystycznego francuskiej marki. Był hipermarket, była plaża, był ogród, a dziś wszyscy zaproszeni goście mieli szansę podziwiać najnowszą kolekcję w inscenizacji rodem z zimowej wioski. Modelki wychodziły ze specjalnie stworzonej chatki, a pod ich nogami znajdował się sztuczny śnieg.
Chanel bez Karla
Górski klimat z całą pewnością zaskoczył zebranych, ale tym na co wszyscy czekali była nie scenografia, czy przechadzające po wybiegu gwiazdy modelingu, a to w jaki sposób szefowie domu mody Chanel upamiętnią wieloletniego dyrektora kreatywnego. Spodziewano się, że duch zmarłego dwa tygodnie temu projektanta będzie odczuwalny na wybiegu oraz że kolekcja może być dla niego hołdem. Tak się jednak nie stało, a na pewno nie do końca. Sam Lagerfeld nie słynnął z zamiłowania do sentymentów, wręcz nie cierpiał rozpamiętywania. W jednym z wywiadów powiedział nawet "Nostalgia… nienawidzę tego słowa". To nie przeszkodziło szefostwu Chanel w uczczeniu jego pamięci minutą ciszy (przed pokazem). Wyświetlono również archiwalny film z wypowiedzą mistrza.
Chanel – kolekcja jesień-zima 2019/2020
Kolekcja, którą goście mieli szansę obejrzeć dzisiejszego ranka była ostatnią w dorobku Lagerfelda, jednocześnie była też to ostatnia wspólna kolekcja, jaką stworzył z Virginie Viard. Projektantka została ogłoszona jego nową następczynią. Jej samodzielne osiągnięcia będziemy mogli ocenić dopiero przy okazji kolejnej kolekcji. Na wybiegu jak zwykle królowały Kaia Gerber i Cara Delevigne, ale miłym zaskoczeniem okazała się być Penelope Cruz, przyjaciółka i muza Lagerfelda oraz gwiazda kampanii reklamowych francuskiego domu mody. Choć pokaz miał być daleko od wielkich emocji i skupić się bardziej na ubraniach oraz koncepcji wizualnej, został zwieńczony marszem uwielbiających Lagerfelda modelek, które w finale nie kryły wzurszenia wylewając łzy.
Kolekcja Chanel na sezon jesień-zima 2019/2020 na pewno nie będzie przełomowa w historii francuskiego domu mody. Jeśli można szukać w dzisiejszym pokazie jakiegokolwiek hołdu dla Lagerfelda to właśnie w projektach. Eleganckie żakiety, tweedowe płaszcze, kombinezony i zjawiskowe spódnice. To samo co zawsze, ale jakby trochę odświeżone? Mrugnięciem oka do przyszłości mogą być jednak kolory, które pojawiły się w projektach. Neonowy róż i krwista czerwień ubarwiły klasyczne garsonki i oversize'owe puchówki.