Kanadyjczyk Douglas Kirkland miał zaledwie 27 lat, ale już pracował dla najlepszego reporterskiego pisma w historii, czyli „Life”. Zdobył uznanie interesującą sesją z Marilyn Monroe, którą fotografował w pościeli przez całą noc. Jak widać, chętnie nawiązywał bliskie kontakty z modelkami. Za sprawą osobistych fotografii chciał wypracować rozpoznawalny styl i wyróżniać się spośród innych portrecistów.
Sukcesy młodzieńca nie wystarczyły jednak, by zaimponować wymagającej, 79-letniej Coco Chanel. Wielka kreatorka miała za sobą szereg problemów po II wojnie światowej (oskarżenia o kolaborację z nazistami) i niełatwy powrót do mody. Zmagała się również z samotnością. Zgodziła się jednak spędzić z Kirklandem aż trzy tygodnie, podczas których reporter „śledził” ją z aparatem. Na początku był przez damę mody ignorowany, z czasem wkupił się w jej łaski.
Jeździli razem na skuterze, pili koktajle, grali na gitarze, rozmawiali o nowych kolekcjach i pracy. Dzięki temu Kirkland uwiecznił słynną scenę, w której Coco upina materiał na modelce z ukochanym papierosem w ustach. Zarejestrował spacery po ulicy, uśmiech w limuzynie, nieformalne rozmowy. Przedstawił projektantkę, która słynęła z chłodnego sposobu bycia, w „ludzkim” świetle. Album „Coco Chanel: Three Weeks/1962. Deluxe Edition” to ciekawy dokument codzienności ekscentrycznej kreatorki i realiów paryskiego świata mody w latach 60. Do nabycia np. tutaj.Ciekawostka: 7 maja w Nowym Jorku odbyło się nietypowe spotkanie z udziałem Rhondy Garelick (autorka biografii kreatorki pt. „Mademoiselle”, która ukazała się na jesieni zeszłego roku), Diane von Furstenberg oraz…ducha Coco Chanel, która odpowiadała zza grobu na pytania żyjącej koleżanki po fachu. Von Furstenberg zauważyła podobieństwa między sobą i „rozmówczynią”: „Obie wymyśliłyśmy same siebie. Chanel była esencją kobiecości. A ja zawsze powtarzałam w młodości, że chcę męskiego życia w kobiecym ciele. Obie spełniłyśmy to marzenie”.