brak kategorii
Byliśmy na „Absolutely Fabulous” i… mogło być lepiej [RECENZJA]
20.10.2016 Michalina Murawska
Serial „Absolutnie Fantastyczne”, który produkowany był od 1992 do 2012 roku z wieloma przerwami, zyskał miano kultowej produkcji. Nic dziwnego, był bowiem ostrą i inteligentną satyrą na mass media, show-biznes i całą otoczkę przymusu bycia absolutnie fantastycznym, którą starają się wymusić na nas kolorowe magazyny czy uśmiechnięte panie z telewizji. Pod wymyślnymi ubraniami od Lacroix czy Gucci krył się tak naprawdę dobrze nam wszystkim znany brud w postaci kaców zapijanych alkoholem, przypalania papierosem sukienek czy seksu, o którym wolelibyśmy zapomnieć. Nic dziwnego, że ludzie na całym świecie dzielili się na dwa obozy: mocno rozrywkowej i pewnej siebie Patsy oraz ciągle walczącej z niedoskonałościami i nieco fajtłapowatej Ediny.
Mimo, że brytyjski serial ruszył ponad dwie dekady temu, to wciąż swoim uniwersalnym przekazem zyskuje nowych fanów. Ci z kolei naciskali, by ukazał się pełnometrażowy film poświęcony dalszym losom bohaterek. Jennifer Saunders, odtwórczyni roli Ediny, w końcu uległa namowom i napisała scenariusz do „Absolutely Fabulous: The Movie”.
Film kinowy kręci się wokół bieżącego życia głównych bohaterek. Te wypadły nieco z obiegu, lecz wciąż wydają tysiące funtów na lodówki pełne szampana. Córki Eddie wciąż mieszka z matką, jej babcia wciąż nie traci wigoru, a Patsy nadal nie rzuciła palenia. Pozornie wszystko się zgadza. Niestety tylko pozornie…
Ta kinowa produkcja przeznaczona jest dla koneserów. Zbyt wiele w niej nawiązań do serialu, zbyt wiele wątków, które wynikają z poprzednich perypetii bohaterek. Niestety cięty humor i satyra, który był znakiem rozpoznawczym Ediny i Patsy, został nieco stępiony i ugrzeczniony. W ten sposób dostaliśmy dobrą i wciąż zabawną komedię, lecz pozbawioną tego ostrego, dawno nie piłowanego pazura Patsy, który służy zarówno do otwierania butelek szampana, jak i wyskrobywania resztek kokainy z dna torebki.
W filmie przewija się wiele osób ze świata mody i show-biznesu, lecz to, co miało być atrakcją, staje się szybkim i nieco wymuszonym przeglądem osobistości, które zapewne też gdzieś, w którymś momencie życia zakochały się w serialu. I tak o ile wątek z Kate Moss jest całkiem zabawny (zwłaszcza kulminacyjne sceny z rzeką w tle), to tak przewijające się Emma Bunton, Gwendoline Christie, Jerry Hall, Lulu (bardzo męczący wątek), Kelly Hoppen, Daisy Lowe, Lara Stone, Tinnie Tempah, Lily Cole, Alexa Chung, Suki Waterhouse, Jourdan Dunn, Alesha Dixon, Graham Norton, Stella McCartney, Suzy Menkes i wiele, naprawdę wiele innych osobistości były zwyczajnym pokazem slajdów bez większego sensu i żartu. Prócz wspomnianej Moss na uwagę zasługuje jedynie Jon Hamm, którego krótka wymiana zdań z Patsy była namiastką tego, za co kochamy wracać do tego serialu.
To nie jest jednak film, który ogląda się źle. Wręcz przeciwnie – zręczny scenariusz mimo kilku słabych momentów wciąż jest na naprawdę dobrym poziomie. Kinowe „Absolutely Fabulous” to jednak przede wszystkim ukłon dla wieloletnich fanów i sentymentalny powrót do świata blichtru przyprószonego przypadkowymi narkotykami znalezionymi w spodniach od Alexandra McQueena. Tyle tylko, że nie powodują już one takiego haju, jaki powodowały kiedyś.