Boohoo istnieje na rynku tak samo długo jak Nasty Gal, ale ewidentnie reguły sprzedaży online zdążyła opanować znacznie szybciej, aby skutecznie prowadzić butik na Wyspach Brytyskich. Teraz ma ambicje, aby wystartować w przetargu dotyczącym amerykańskiej marki i, jak donosi portal Business of Fashion, ma spore szanse na to, aby go wygrać. Nasty Gal z wierzytelnościami na kwotę 20 milionów dolarów potrzebuje natychmiastowej pomocy.
Jeśli nie znacie jeszcze Boohoo, to podamy wam kilka informacji o niej w pigułce. To marka pochodząca z Manchesteru, której prezes Allan Pollit, sprzedaje ubrania mocno osadzone w światowych trendach, zarówno dla kobiet, mężczyzn, jak i dzieci. Konkuruje bezpośrednio z Asos, Missguided oraz właśnie Nasty Gal. Marka radzi sobie bardzo dobrze nie tylko na Wyspach,ale także w Stanach, choćby dzięki sklepom typu pop-up otwieranym w Nowym Jorku.
Co więcej, Boohoo ma zaplanowany sposób w jaki chce przejąc Nasty Gal. Otóż marka, podobno w dniu 21 listopada, złożyła ofertę, zwaną „stalking horse”, która zapewnia pierwsze miejsce w kolejce firm szykujących się do zakupu, ale jednocześnie wymusza to na niej pewne działania. Otóż jednym z jej punktów jest zobowiązanie jest wykonania dokładnego audytu, nazywanego „due diligence”, który bada wartość rynkową przedsiębiorstwa. Minusem jest to, że takie badanie zawsze może ujawnić nieznane fakty o firmie, a skorzystać z niego mogą inni nabywcy. Zawsze może znaleźć się ktoś, kto przebije pierwszą ofertę, bazując na treści owego jawnego raportu.
Boohoo jednak stawia na pierwszeństwo oraz możliwość szerszej ekspansji. Na razie jednak obie firmy milczą, zapewne analizując po cichu wszelkie za i przeciw takiego rozwiązania. My tez czekamy na efekty tych biznesowych posunięć.
Przeczytaj także:
Czy to koniec imperium mody Nasty Gal?
„Nasty Galaxy” – druga książka Sophie Amoruso